Absurdalna ,śmieszna ... takie słowa przychodzą mi na myśl ,opisujące książkę .
Jest to historia Anki ,która piszę magisterkę i mieszka z najlepszą przyjaciółką. Kończy jej się spadek po babci z którego żyje i postanawia ... wyjść szybko za mąż . I tu wyskakuje ten absurd ,ponieważ nikt nie wspomina o pracy ! To takie dziwne ,żeby zarabiać na własne utrzymanie ?
Po poślizgnięciu się po pijaku i odwiezieniu do szpitala ,spotyka przyszłego męża - doktora Adama Kluska . Mimo widocznego mankamentu w postaci
kurduplawego wzrostu ,Anka postanawia zarzucić sieć . Po bliższym zapoznaniu ,okazuje się ,że pan doktor ,to zwykły pozer ,snob, idiota, zadufany w sobie bałwan i na dodatek ma matkę z piekła rodem. Pani Kluskowej nic się nie podoba ,sama wybiera narzeczone swojemu pupilkowi i Anka nie przypadła jej do gustu. Po maluteńkim szantażyku ,para w końcu się pobiera i zaczyna się heca !
Wydaje mi się ,że jak na debiut ,to wyszło całkiem nieźle .Można się pośmiać ,bohaterki dają się lubić i co najważniejsze nie narzekamy na nudę.
Sol- nie do końca .Jakoś nie umiałam przebrnąć i żeby dodać sobie animuszu , poczytałam ostatnie kartki .
To był koniec ,bo jedna z osób zrobiła taka głupotę ,że rzuciłam książkę w kąt.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.