Droga nad rzeką
Och, mamy tu wszystko co dobre: wątek powrotu po latach, złego chłopca, dobrego mężczyznę, konflikt rodzinny i tajemnicę.
Lucy wraca po 15 latach do domu ciotki, która zmarła nagle i, według Lucy tajemniczo. Kiedyś przyjeżdżała do ciotki na wakacje. 15 lat temu wydarzyło się coś, co Lucy zdenerwowało, podrazniło nastoletnia dumę. jedna dla ciotki znaczyło więcej, bo kazała Lucy wracać i nie wracać. Wtedy też Lucy ostatni raz spotkała Masona.
Teraz musi uporządkować sprawy po ciotce i jej zmarłej przyjaciółce. To własnie spadek: dom i akcje wpędzają Lucy w kłopoty. Ale przy jej boku jest Mason.
Wbrew typowości Mason nie był złym i niegrzecznym chłopakiem. Był ostoją dla brata i dla Lucy, odpowiedzialny jako nastolatek, taki rycerz... Teraz zajmuje się ochrona i bezpieczeństwem. I od pierwszej chwili wie, że Lucy znaczy dla niego znacznie więcej... Podobało mi się jak naturalnie i bez jakiegoś robienia macho opisała te jego uczucia...
Jak to u Krentz: dobra narracja, zmiany akcji, duży krąg podejrzanych i nic nie jeste oczywiste... poza miłością.
Lucy, kiedy trzeba, jest twarda, lojalna wobec bliskich. jednak zagubiona w uczuciach (rodzina a jakże, były facet i ta romantyczna dusza ach!
). Mason jest ostoją, bezpieczeństwem i ... słodka niepweność w kwesti uczuć Lucy do niego
Bardzo fajne postaci drugoplanowe. Pełne i wyraziste.
Sama książka: nic nowego nic rewolucyjnego. Ale świetna pozycja dla fanek. Dla niefanek po prostu dobra rzetelna rozrywka bez wydumanych dramatów.