dokładnie to Kawo -- ona niby nie zna się na wilkach, a każdego musi pouczać, niby się trzyma z boku a zna wszystkich i wszędzie się ładuje. najczęściej to ona ma pomysł (bo nie zawsze) jak naprawić sytuację. Poza tym dużo zmarnowanych fajnych postaci... i bardzo dużo braku konsekwencji w relacjach stada...
Teraz w 6 jest ciut inaczej...
jakoś mi się nasunęła myśl, że przy Vladzie i Frost pisałyśmy, że można te same watki i te same motywy napisać ciekawie, wciągająco. Nie twierdzę, że Briggs jest zła bo czytam i jestem zainteresowana. Ale brakuje mi tu czegoś.
Postacie męskie są tu takie niedopracowane, pojawiają sie i znikają - nawet Adam jest tak opisywany schematycznie, fragmentarycznie. Alfa a jakoby go nie było... W Alfie i Omedze było jednak lepiej, więcej testosteronu - tam wierzyłam, że Charles obroni Annę, nie było bata na niego (no ten stereotypowy rycerz). A tutaj nawet nie umie jej do siebie wcześniej do jaskini zaciągnąć...