przez Janka » 11 sierpnia 2014, o 16:46
Od jakiegoś czasu nie maluję się na po domu. Przyzwyczaiłam się do tego i też mnie już mój widok nie brzydzi. Sąsiadom i listonoszom się tak pokazuję. Żaden problem. Oprawę oczków mam ciemną, więc najgorszy jest blady pysk, ale się już nie przejmuję, odkąd mocna opalenizna wyszła z mody.
Tylko jest inny problem. Brak mi motywacji. Możliwe, że gdybym od rana była pomalowana, tak jak kiedyś zawsze, to bym wychodziła z domu. A że jestem niepomalowana, to nigdzie nie idę. A że w domu nie mam nic do roboty, to tak gniję przy laptopie lub książce. Efekt będzie taki, że zdechnę i nawet tego nie zauważę. Od ciągłego bezsensownego siedzenia w domu można dostać jakiejś depresji czy innej cholery. Dlatego w moim przypadku byłoby mądrzej, gdybym malowała się codziennie i wychodziła codziennie. Niestety stan na dziś wygląda tak, że maluję się dopiero w ostatniej chwili przed zaplanowanym wyjściem, a jak mi się nie chce malować, to rezygnuję z wyjścia. Psa do wyprowadzania na spacery nie mam. Innych obowiązków też nie.
Już nawet sobie próbowałam obiecywać nagrody, że np. za każde wyjście z domu wolno mi będzie kupić książkę, którą tylko trochę bym chciała mieć, a normalnie nie muszę. Jakoś nie zadziałało.
W tej chwili też jestem niepomalowana. Nie sądzę, że zechce mi się teraz jeszcze oderwać od laptopa, pomalować i gdzieś pójść. Raczej już dogniję tak do wieczora.