przez Janka » 23 lipca 2014, o 14:14
Trzeba kończyć, ale się nie chce.
Ja nie rzucam, bo nie mam takich przedmiotów, którymi bym mogła rzucać. No przecież nie rzucę książką albo aparatem foto.
Kiedyś było fajnie, jak się chciałam pozbyć "kawalerskich" talerzy mojego F. Paskudne były. W zielone paseczki.
Przy każdej najmniejszej nawet kłótni leciałam do szafki, łapałam kilka talerzy i rzucałam o podłogę, a potem jeszcze kazałam mu to sprzątać. Za każdym razem udawałam, że jestem w amoku z nerwów i nie patrzę co łapię, ale tak naprawdę ani razu nie uszkodziłam tych ślicznych, które mam do dziś.
To było super, niestety nie starczyło mi ich na długo i musiałam przestać rzucać. Trochę mi tego brakuje.