Ja sama nie wie czy będę to kupować i się brać za to...Jakoś tak
W ogóle tak sobie ostatnio dumałam,że jakoś mało u nas tych romansów współczesnych.
Mam dwa stosy zakupowe z ostatnich miesięcy i w sumie oprócz dwóch Sparks i dwóch Evanovich to reszta same historyki.No bo tych historyków jest dużo i dużo autorek,a współczesne? Mam oczywiście na myśli takie,które nie są erotykami,paranormalami,kryminałami i tak dalej.
I jeśli jeszcze człek jest taki bardziej wybredny (jak ja) to prawie nic dla niego nie ma
No bo jak już znam i lubię SEP,do Nory mnie nie wiem czemu,ale nie ciągnie,do Krentz mam uraz po Quick...Z tych serii różnych znam Kaye i Probst i mi podeszły,Shalvis już nie bardzo,tak samo Young średnio i więcej niewiele tam widzę oprócz jakichś pojedynczych książek.A przy historykach mam jeszcze mnóstwo autorek do bliższego poznania i nie wiem kiedy to wszystko nadrobię.
Czy tylko ja mam takie wrażenie?