przez Kelnereczka » 10 stycznia 2009, o 00:40
Sama nie wiem czego mi w niej brakowało. Była taka jakaś...sama nie wiem. Jak nie Palmer, ale Palmer. Wiem kręcę. Może jestem już Palmer przesycona, a może już mi styl nie odpawoada.
Było w niej wszystko tak jak zazwyczaj w palmerce - młoda panienka - dziewica oczywiście - zakochuje się w bracie swojej koleżanki, on oczywiście jest bogaty o wiele od niej starszy, broni się przed uczuciem do niej. Ona była niekochana jako dziecko, on też - czyli jak zwykle powtórka z rozrywki jak to zazwyczaj bywa u Palmer. Tylko czegoś mi brakowało i sama nie wiem czego. Miałam takie wrażenie, że książka jest straznie okrojona za mało rozwinięta, skrócona do minimum.