Przeczytałam te ksiązkę parę miesięcy temu. Ciekawiło mnie jaki jest ten czołowy, osławiony, tajemniczy
bodice-ripper z lat 80 tych. I cóz mogę powiedziec? Już po pierwszych rozdziałach ksiązki czułam sie jakbym trafiła w oko cyklonu. Czułam się chora.
"Stormfire" Christine Monson zrobiło na mnie wrazenie. To jest mocna powiesc, choć nie doskonała - ma pewne rozwiązania fabularne, które mi bardzo przeszkadzały. Jednak patrząc na nią jako całość oceniam książkę, może was zaskoczę, dość wysoko. To co tam jest niezwykłe to własnie ten niesmowity ładunek skrajnych emocji.
Powiesc jest długa i wielowątkowa, ale mozna podzielic ją, b. oględnie, na 3 etapy, których akcja dzieje sie 1. na zamku Shelan 2. w więzieniu portowym w Liverpoolu 3. W Paryżu
Skrótowy opis dot. częsci pierwszej:Młodziutka,
17 letnia hrabianka Catherine Enderly dopiero debiutuje w Towarzystwie. W czasie pierwszego sezonu ma już dwóch zalotników. Jest bunczuczna i ciekawa zycia. W drodze na pensję dla dziewcząt zostaje porwana. Myśli, że porwał ją jeden z jej adoratorów. Gorzko tego pozałuje - odgraza sie w myslach dziewczyna.
Za porwaniem stoi jednak
lord na Shelan - Sean Culhane. Sean jest irlandzkim patriotą, z rodu dawnych irlandzkich królów. Szkoli bojowników. Gromadzi broń. Przewidując zmianę sytuacji międzynarodowej przygotowuje narodowe powstanie przeciw Anglikom, w sojuszu z wojskami Napoleona.
Jako 10 letni chłopiec Sean byl swiadkiem masakry w Kenlo, gdzie angielscy żołnierze wymordowali całą tamtejszą irlandzką społeczność, zgwłacili jego matkę, a potem rozpruli jej brzuch. Sean dowiedział sie potem, że masakrę zarządził ówczesny adiutant angielskiego wicekróla, obecny szanowany hrabia John Enderly - ojciec Catherine. Enderly chciał w ten sposób sprowokować bunt Irlandczyków a w konsekwencji, po jego stłumieniu, wzbogacić sie poprzez konfiskatę irlandzkich majątków.
Sean nienawidzi Anglików i pragnie zemsty na Enderlym. Stopniowo i metodycznie rujnuje go finansowo (udaremniając jego szemrane interesy-kontrabandę, w tym sprzedawanie broni Francuzom) oraz chce jego osobistego cierpienia i hańby. Dlatego m.in. uprowadza Catherine.
Spodziewa sie typowej angielskiej wypieszczonej trzpiotki, a widzi delikatną ale dumną i zadziorną czarnowłosą dziewczynę, która niezachwianie wierzy w prawość swego ojca. W przypływie zimnej furii Sean gwałci ją, a jej podarte ubranie pobrudzone krwią i spermą przesyła Enderly'emu.
Tak zaczyna sie gehenna Catheriny.
Jak mówi bohater "Wojny i pokoju", Pierre : 'możecie mnie więzić, możecie mnie związać, ale nie możecie zniszczyć mojej niesmiertelnej duszy'. Oczywiście "Stormfire" to nie typ literatury wysokiej, ale te słowa niezle opisują postawę Catherine Enderly.
W Seanie dziewczyna od poczatku budzi sprzeczne uczucia. Z jednej strony nienawidzi jej - jako córkę oprawcy i Angielkę, traktuje jako narzędzie zemsty, z drugiej - jej duma i niezłomność budzi jego podziw. Coraz silniej jej pożąda i chce ją złamać. I coraz bardziej pragnie jej milości.
Fajny fragment rozmowy między tą dwojką (i próbka stylu Monson)"My experience of brutality has come from you," she replied evenly, "never beauty, tenderness, or affection, because you don't permit them in yourself. So long as I have a teacher no wiser than Flynn's poor, slackwit boy who repeats his assigned tasks like an unthinking machine, then I'm condemned to remain what you say I am. A fool. How can I give you affection when you seek to wrench it from me and crush it as heedlessly as that dull-minded boy might a butterfly, tearing off its bright wings to keep in his pocket, then startled to soon find them colorless and dead?"
Culhane went pale. Catherine felt his despair as if she were part of his flesh, but, desperate to be free of him, she summoned all her resolve and struck the blow cleanly. "How can one who is nothing but a charred void of hatred, who parades in the mere shell of a man, presume to demand love? You, who can expect no more than bleak fulfillment of vengeance and the pity of those who watch you stumble like blind Oedipus to some solitary end!" Culhane's cheekbones stood out whitely as if they would split the taut skin that covered them. She ached to comfort him, but dared not. If he would not willingly release his hold, she must irrevocably sever it, whether the blow brought freedom, grinding years of imprisonment, even death. This battle between them could not continue. She feared his demand for her love above all.
"You loose no barbs, Diana," Culhane replied quietly with strange, lyrical self-mockery, "but killing lances, if I am a husk and mockery of a man, why do my sides now run red? If blind, why do my empty eyes see a fair illusion that leads me to hope? Like that slackwit, I gape at love and rend it with clumsy fingers, yet still hold its tatters close in idiot hope it may live again. Solitary death is no more welcome than solitary life, so yet I stand and refuise to fall on my sword. It's you, fair Diana, who must lower me and all my bleeding dreams to dust."
"No blow is needed," she answered softly. "You cannot stand forever."
"No, I cannot stand forever."
"I shall always hate you," she whispered, as gently as a kiss.Pierwsza połowa dziejąca sie na zamku Shelan i okolicach, jest dość jednorodna. Trochę jest o polityce, dużo o sytuacji Irlandczyków. Panuje atmosfera surowosci, okrucienstwa i nienawisci ale róznież rodzącej sie wielkiej fascynacji, zazdrości i miłosci. Nie ma tu uczuć letnich. Ogień uczuć trawi bohaterów całkowicie.
W drugiej połowie akcja przenosi sie do Paryza. Przedtem pojawia sie kilka zbyt naiwnych rozwiazan fabularnych i przelaman akcji. Ta część, według mnie, jest już bardziej w stylu "historii pieknej Angeliki" - ale ma tez swoje mroczne lepsze fragmenty.
Finał i wyczekiwane rozwiazanie wszystkich zagadek odnajdujemy w ostatnim rozdziale. Najbardziej z niego ubawiło mnie zdanie : "It was all for nothing". O tak, Monson niezle nakreciła w drugiej częsci, żeby na koncu włożyć w usta swych bohaterów słowa - to wszystko było niepotrzebne. Brawa za szczerość. Moznaby skomentować w ten sposób usiłowania wielu romansowych autorek.
Kontrowersje dotyczace ksiązki są oczywiste. To nie jest słodki romans. A główny bohater - co gorsze, bohater pozytywny - przedstwiony jest w dużej części ksiązki jako człowiek bezwzględny, okrutny, brutalny. Po prostu obrzydliwy.
Zarzuty o tzw. 'syndrom sztokholmski' sa, m. zd., nietrafne. Nie jest tak ze Sean nie przechodzi przemiany. Nie jest tak, że Seana nie dotyka cierpienie. To nie jest zimna wyrachowana psychopatyczna postać.
Niektóre fragmenty pewnie wzbudzą sprzeciw. Jest to jednak powieść na tyle charakterystyczna poprzez niezwyczajną amplitudę emocji, że warto się z nią zapoznać. Z pewnością nie pozostawia obojętnym. I z pewnoscią sie jej nie zapomni, choćby się może chciało. No i mysle, ze z tej przyczyny warto odnotowac na naszym forum jej istenienie .
I na deser: Dwa razy w kontekscie wolnosciowej walki Irlandczyków wspominana jest Polska. O, np. w częsci paryskiej Catherine mówi Seanowi mniej wiecej tak: dziś na dworze Napoleona widziałam rosyjskiego ambasadora, kiedy przechodził obok mnie, dziecko w moim łonie zatanczylo poloneza.