Hej, ostatnio przypomniał mi się wątek z romasu historycznego i nie mogę go powiązać z żadnym tytułem.
To co pamiętam, to raczej końcówka książki: ona jest umierająca (możliwe, że to był wypadek), mamrocze w malignie. On arystokrata, opiekuje się nią i gdy ona coś majaczy, wydaje mu się, że kieruje swoje słowa do człowieka, którego wg niego ona kocha. Ona oczywiście kocha pana arystokratę, on ją, ale jeszcze sobie tego nie powiedzieli. Nasz Pan Główny Bohater w porywie nieszczęśliwej miłości pędzi co koń wyskoczy do Londynu po domniemanego ukochanego, by jego dama serca mogła się pożegnać ze swą miłością i prawie za fraki go przyciąga do jej łóżka. Ostatecznie ona zdrowieje i wyznają sobie miłość.
Ktoś coś kojarzy?