ooo jak mnie Papaveryna zna
po pierwsze , jak już w tym wątku chyba wspomniałam, to jakoś mi seria nie siadła. pozostałe tak, ta jakoś tak... Poza Powrót męża drażniły mnie... ( a już wątek bohaterów z Książe jej marzeń mnie dobił i tak wkurzył, że chciałam książka rzucać). i przez wszystkie te książki szlajał mi się wspomniany Villiers - niby fajny, niby miły ale jak to Very podsumowała no puszczalski. i Nagle on jest bohaterem książki - zbiera te swoje nieślubne dzieci (chwała mu) i chce im znaleźć matkę. No tutaj to mnie ta Lisette tak denerwowała jak mało która, Villiers - jak wcześniej kumaty i bystry tak tutaj jak ostatni idiota do końca ślepy, nagle rozważny? Sama Eleonora też niby z jajem, kurcze ale brakowało mi czegoś. No nie wiem, może ja do całej serii sie uprzedziłam i akurat tutaj miałam już przesyt ( bo czytałam ciągiem). I tak Villiers nie byłby moim numerem jeden... absolutnie. Ta jego przeszłość... leciał na tyle kobiet niby z uczuciem... to jak mu teraz zaufać?
sama nie wiem czy odradzać czytanie?
Eloisa ma dobre pióro, pozostałe serie lubiłam. Chyba nie moi bohaterowie i nie moje bohaterki... do tego własnie takie drobiazgi w każdej książce, które psuły mi smak.