W wielu wątkach i przy różnych okazjach polecano mi Złoto Osborne. Książka czekała i czekała, a ja z niewyjaśnionych powodów odwlekałam z sięgnięciem po nią. Ależ byłam głupia!
Historia ta urzekła mnie na wiele sposobów- rozbawiła, wzruszyła, bardzo zaciekawiła. Zostawiła po sobie błogie uczucie spełnienia -ot, przeczytałam coś naprawdę dobrego.
W swojej prostocie formy trafia bezbłędnie do czytelnika. Czyta się ją lekko, słowa płyną nie pozwalając się oderwać.
To opowieść o tym, jak niewielką zdajemy sobie sprawę z tego, że los szykuje dla nas mnóstwo niespodzianek. Wszyscy planujemy, żyjemy w świecie planu i przeświadczenia, że sami wiemy, co dla nas najlepsze, a wszystkie nasze założenia muszą się wypełnić. I to tylko po naszej myśli. Mamy również marzenia, niekiedy błahe. Innym razem jednak są to najważniejsze cele naszego życia.
Marzenia miała również nasza bohaterka, niejaka Louise-zwana również Low Down. Kobieta jednak przekładała nad swoje dobro pomoc innym. Tak stało się i wtedy, kiedy została sama wśród parudziesięciu umierających na ospę mężczyzn. O życie każdego walczyła, jak o swoje własne, nie bacząc na wszelkie niedogodności i nieludzkie zmęczenie. Ciężka praca postawiła ją w niecodziennej sytuacji. Oto ocaleni mężczyźni pragną podarować swojemu "aniołowi", czego tylko zapragnie. Louise to prosta kobieta, nawykła do pracy, nie zaś do odbierania nagród. W jej sercu jednak tli się pewna nadzieja, która właśnie może się spełnić. Pragnie ona dziecka. Najbardziej na świecie chce móc kogoś kochaś.
Wśród ozdrowiałych poszukiwaczy złota jest Maks. Wynikiem losowania na niego pada rola spełnienia obowiązku, spełnienia prośby Low Down. Dla niego nie jest to chwila wzniesień i wdzięczności. Kierowany jedynie honorem z ciężkim sercem poślubia tę dziwaczną kobietę. Cierpi z powodu utraty narzeczonej, który jest nieunikniony. Z powodu wstydu, jaki przyniesie rodzinie. Z powodu złamanego serca.
Wraca jednak do swojego domu wraz z nowo poślubioną, niewychowaną , ale nad wyraz uczciwą i dobrą Louisą.
To nie jest prosta sytuacja. Musi zostać z kobietą, której nie kocha i patrzeć, jak jego była narzeczona wychodzi za jego brata, do czego ten drugi zostaje zmuszony przez matkę. Wszystko staje się niesamowicie zagmatwane, a życie Maksa wydaję się pasmem nieszczęść spowodowanym przez nieszczęsny los.
W tym czasie Louisa odkrywa, co znaczy być kobietą. Co znaczy mieć dom, męża i należeć do rodziny. Pracuje ile tylko może, daje z siebie wszystko, za wszelką cenę chcę zasłużyć na to, żeby w końcu gdzieś należeć.
Historia z biegiem akcji staje się coraz bardziej zagmatwana. Jednak zdecydowanie na plan wysuwa się siła i upór głównej bohaterki. Jest to osoba niestrudzona, dobitnie szczera, pozbawiona obłudy świata. Niezależnie od jej chęci oddaje serce mężowi i miejscu, którego niemal nie śmie nazywać własnym domem.
Autorka kolejami losu bohaterów obrazuje zmienność sytuacji, mylność pozorów, konieczność nie poddawania się i wali o własne szczęście. poznajemy też, co znaczy prawdziwy honor, przywiązanie i miłość oraz jak ciężką pracą utorować sobie drogę do szczęścia.
To również bardzo emocjonalna historia, bardzo złożona uczuciowo. Zdecydowanie nic nie jest oczywiste.
Pozbawia również złudzeń, co do tego, że wszyscy są tacy, jakimi nam się wydają. I zwraca uwagę, jak ważne jest dawać komuś szansę. Może to właśnie on stanie się dla nas najważniejszy i będzie spełnieniem naszych marzeń....tych najskrytszych.