Lydia Joyce: The Veil of Night (1. tom serii Night).
Jest ciekawie, ale dość nierówno, choć to może być kwestia tego, że to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam (nie wiem, jak Wy, ale ja najczęściej potrzebuję trochę, żeby się przyzwyczaić do stylu narracji).
W krótkich słowach to kolejna wersja Pięknej i bestii (motyw oklepany, ale jednak chyba jeden z preferowanych przez autorki romansów i czytelniczki), w wersji gotyckiej: ponure, zapuszczone zamczysko, chłodny krajobraz Yorkshire, książę Raeburn, niesławny właściciel zamku, powszechnie znany jako unikający słońca i dnia libertyn. Oraz ona, lady Victoria, wyciągająca z goowna swojego brata, który był uprzejmy zaciągnąć długi u księcia uprzednio uwiódłszy i porzuciwszy jego narzeczoną (kolejny klasyczny model znanego z literatury brata-durnia bohaterki, jest w tym pewna prawidłowość: im mądrzejsza jest bohaterka, tym durniejsze ma rodzeństwo). No i dalej jest klasycznie: ona do niego pisze w sprawie prolongaty spłaty długu, on jej odpisuje, że zaprasza na osobiste negocjacje, ona jedzie.
Wejście gotyckie: burza, deszcz, ponure zamczysko z pajęczynami, kurzem, służbą nieliczną, acz charakterologicznie i fizjonomicznie zróżnicowaną, jak w horrorach. Negocjacje: on prolonguje spłatę długu do czasu aż braciszek odziedziczy tytuł i majątek, ale w zamian za to ona ma z nim spędzić tydzień. Seksualnie ofkors. Ona jest z serii sztywna dama, ukrywająca swoją urodę przed światem od kilkunastu lat (ma 32 lata) i odpychająca wszelkich potencjalnych kandydatów na męża, zdeklarowana stara panna w czarno-wronich strojach, z absurdalnym kokiem, wbita w sztywny gorset. A to wszystko skutkiem posiadania tajemnicy, którą notabene dość szybko mu zdradza (czytelniczki domyśliły się same, ale facetowi trzeba wszystko wyjaśnić). On zaś również posiada tajemnicę, która jest równie oczywista dla naprawdę średnio rozgarniętych czytelniczek, nawet jeśli nie oglądały doktora House'a (jeśli facet nie wychodzi na słońce, siedzi w zaciemnionych pomieszczeniach, ma karetę bez żadnych okien, a przed wyjściem z domu w najbardziej pochmurny dzień opatula się płaszczami, szalami i kapeluszami, a przy okazji nie sypia w trumnie i nie wysysa zwierząt domowych oraz spokojnie spożywa czosnek, to na Boga, co może mu być???).
No ale już, powiedzmy, że suspens pt. tajemnica do wyjaśnienia nie każdemu się udaje. Zresztą tak naprawdę nie o to w tej książce chodzi. Przyznam, że na początku byłam nieco sceptyczna, bo nie lubię, kiedy do pierwszego zbliżenia dochodzi od razu na początku, wolę, jak buduje się napięcie. To minus. Ale chyba jedyny dla tej książki, bo później budowanie się relacji między bohaterami zostało opisane ładnie i ciekawie, żadnych oczywistości, żadnego śmichu-chichu, mimo typowo romansowego ścierania się i przekomarzania się bohaterów wszystko jest na poważnie, a dodatkową dramatozę tworzy to, że oboje zdają sobie sprawę z tego, że to coś, co się tworzy między nimi, będzie trwało tylko tydzień. I potem ona wyjedzie.
Dodatkowy plus za scenę oświadczyn, którą naprawdę czyta się z wypiekami (wiadomo, że nie spojleruję, wszak to romans i musi się skończyć dobrze).
Sceny erotyczne sugestywne, nieprzesadzone ilościowo ani jakościowo, ważne, ale niestanowiące sedna opowieści.
Co ciekawe, przeczytałam opis kolejnych czterech tomów serii i wychodzi mi, że nie mają żadnego związku z Victorią i Byronem, element łączący stanowi tytuł cyklu "Night". Jest tom o dziewczynie z bliznami na twarzy, jest wariacja na temat Pigmaliona. Na pewno przeczytam. I generalnie zachęcam, zwłaszcza entuzjastki motywu Pięknej i bestii.