Powieść na przyzwoitym poziomie, podejmująca wątek trudnego rozliczania się z przeszłością.
"Powrót" to prędzej obyczajówka niż romans, choć miłość występuje tu w roli głównej. Miłość w całym swoim wymiarze i niezgłębionej palecie barw i odcieni.
Bo mamy tutaj miłość rodzicielską, która nie zawsze jest łatwa, która wymaga poświęceń i cierpliwości. Relacje Michelle/Cody, czyli matka/syn, czy Michelle/Gavin czyli córka/ojciec, to nie są relacje łatwe i na tym polu autorka wykazała się dużą znajomością natury ludzkiej, choć nie ustrzegła się spłyceń i uproszczeń.
Wraz z pojawieniem się Sama pojawia się relacja Cody/Sam czyli syn/ojciec - jest to relacja chyba najtrudniejsza i najbardziej zagmatwana, głównie dlatego, że ta dwójka nie wiedziała wcześniej o swoim istnieniu, a ich spotkanie jest zaskakujące dla każdej ze stron. Jest dużo tarć i wiele nieporozumień, a przede wszystkim wiele emocji. Chociaż czegoś mi w tej relacji brakowało; czegoś mi było mało.
"Powrót" to również opowieść o miłości romantycznej. Miłości, która zakiełkowała, gdy Michelle i Sam byli bardzo młodzi; a która jak się okazuje nie przeminęła wraz z latami rozłąki. I tutaj troszkę pomarudzę, ponieważ mam spory niedosyt jeśli chodzi o ten wątek. Jakoś mi się to wszystko rozmywało, brakowało mi emocji i tego 'czegoś'. Nie wyczuwałam chemii i tego rozedrgania, które przecież powinno towarzyszyć spotkaniu po latach, szczególnie kiedy okazało się, że ich młodzieńcza miłość zaowocowała i ma teraz na imię Cody Nie twierdzę, że autorka potraktowała ten temat po macoszemu, mnie jednak nie przekonała na 100%
Jest również o miłości nastoletniej, w relacji Cody/Molly i tutaj autorka spisała się na medal, świetnie ukazując wpływ jak niegrzeczny chłopak Cody zmienia się pod wpływem zauroczenia śliczną, ale i mądrą Molly.
"Powrót" to było moje pierwsze zetknięcie z autorką i miałam momenty, że zastanawiałam się czy jest to zetknięcie udane. Szczególnie kiedy doskwierał mi brak emocji w wątku romantycznym.
Jednak teraz kiedy przeczytałam już ostatnią kartkę i cała ta historia we mnie osiadła, wiem, że było warto. Lubię takie historie, lubię kiedy dużo się dzieje w sferze emocjonalnej, kiedy bohaterowie nie mają lekko, ale w końcu wychodzą na prostą.
Podobało mi się na tyle, że na pewno sięgnę jeszcze po inne tytuły pani Wiggs