Teraz jest 25 listopada 2024, o 18:11

Publicystyka

O rynku wydawniczym i księgarskim, świecie redaktorów i tłumaczy oraz procesach towarzyszących literaturze
Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 6 maja 2014, o 01:07

Agrest napisał(a):W niektórych państwach obowiązuje. Przy czym jest to stała cena przez określony czas od wydania książki, u nas miałby to być rok.

W Niemczech jest półtora roku.
Dla mnie to jest sytuacja zwyczajna i oczywista. Nie musiałam przeżyć momentu przed ustawą i po. Dlatego nie doszukuję się wad w tym systemie.
Branża księgarska jest (na moje oko) wystarczająco mocna, asortyment książek bardzo duży i różnorodny, tłumaczenia i okładki są dopracowane, to nie wiem, czego miałabym się czepiać. Księgarnie i wydawnictwa stoją różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale to normalne, bo w każdej branży są zachwiania koniunktury.
Mnie się ten system podoba. Nie trzeba latać po księgarniach i porównywać cen, tylko się kupuje gdzie popadnie i gotowe.
Jak ktoś chce mieć taniej, to kupuje używaną. Proste.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 7 maja 2014, o 13:58

Polska to nie Niemcy, u nas nie wyjdzie z tego nic dobrego. Ludzie w naszym kraju nie czytają i to jest podstawowy problem. Potrzeba zwykłej pracy u postaw z dziećmi i młodzieżą, wypracowania nawyku sięgania po książkę, to zajmie wiele lat, ale nie ma innej drogi. Zadna magiczna ustawa nie poprawi sytuacji na rynku księgarskim.
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 maja 2014, o 14:23

Gdyby sprzedawano książki w większych nakładach, to cena nie musiałaby być tak wysoka, czytelnicy mogliby sobie pozwolić na więcej tytułów i sprzedaż by się nakręcała.
Tylko że to jest koło zamknięte. Cena nie spadnie dopóki popyt nie wzrośnie, a popyt nie wzrośnie dopóki cena nie spadnie.
Nawet nie wiem, czy propagowanie czytelnictwa może tu jakoś pomóc. Jeśli kogoś nie będzie stać na książki, to ich nie kupi, nawet gdy będzie o nich marzył.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 7 maja 2014, o 15:08

Wzrośnie płaca to i na książki będzie, nawet jeśli będą tanie. A jak będziemy tak marnie zarabiać, to i na tanie ludzi nie będzie stać.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 maja 2014, o 15:18

Dokładnie.
A gdyby wzrosły zarobki (w co jakoś nie za bardzo wierzę), to warto byłoby rzeczywiście szybciutko propagować czytelnictwo, zanim wszyscy sobie nie wyrobią innych nawyków wydawania nadmiaru pieniędzy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 7 maja 2014, o 17:59

Ceny rosną szybciej niż nasze zarobki i myślę, ze jeszcze przez wieeele lat nic się w tej materii nie zmieni. Propagowanie czytelnictwa to według mnie absolutny mus, bez tego nie chcę nawet myśleć jaki los czeka kolejne pokolenia (sorki za patos).
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 7 maja 2014, o 21:56

Fakty, gdyby zarobki były inne, można było na to spojrzeć inaczej, zresztą jak na wiele innych spraw...
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 maja 2014, o 12:40

propagowanie czytelnictwa, piękna idea. Tylko co mogą biblioteki, nawet te szkolne, co mogą inne organizacje jak w większości domów dzieciom się nie czyta?
Moja mama jak pewnie wiecie jest nauczycielką. Na początku uczenia każdej ze swoich klas rozmawia z dziećmi, pyta o różne rzeczy. Między innymi właśnie o to czy rodzice im czytają. Na 20-parę osób takich co rodzice im czytają jest może czwórka. Czasem piątka. Mama moja próbuje im czytać, zawsze Plastusiowy pamiętnik jest lekturą którą sama im całą czyta, ale co z tego jak dzieci wolą szaleć niż słuchać? W domu się albo ogląda tiviaka albo gra w strzelanki. I to już w zerówce bo akurat teraz taki przydział dostała.
Także wszystko pięknie, księgarnie mogą sobie próbować, nasz rząd kochany może sobie na rzęsach stawać i wydawać urocze ustawy jedna za drugą ale sytuacji nie poprawi na szeroką skalę. A raczej tą ustawą pogorszy, bo ci co kupują nie mają znów takich kokosów żeby książki po okładkowej cenie tylko kupować. No chyba że obniżą okładkową o 50 %.

Wiem że sytuacja w klasie mojej mamy nie jest może sytuacją regularną, występującą zawsze i wszędzie, ale obstawiam że często. I mowa jest o dzieciach które jeszcze same nie czytają, może w wyższych klasach dzieciaki jakoś bardziej rwą się do lektury, nie wiem, nie będę się wypowiadać na ich temat bo nie mam przykładów.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 8 maja 2014, o 15:33

Wydaje mi się, że propagowanie czytelnictwa to inny temat, niż ta ustawa o stałej cenie.
Przy niskich zarobkach i wysokich cenach na książki, propagowaniem czytelnictwa wspomoże się biblioteki, antykwariaty, w ogóle rynek wtórny książki oraz nielegalny obrót eBookami.
A stała cena ma zapewnić poprawę rynku wydawniczego i księgarskiego.
Dlatego cichutko mówię, że może to nie jest takie złe, żeby ta stała cena weszła, bo co nam po propagowaniu czytelnictwa, jeśli wydawnictwa się podobija i w końcu nie będzie co czytać?
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 maja 2014, o 15:49

stała cena będzie dobra dla wydawnictw, ale wątpię żeby z naszą polską mentalnością kombinatorów i poszukiwaczy okazji się sprawdziła. No chyba że będzie niska.
A propagowanie czytelnictwa dla mnie ma taki związek z tą aferą o stałej cenie że gdy książki są drogie i nie ma na nie kasy, to ludzie nie będą się na nie rzcucać i namawiać by je kupować i czytać. Oczywiście w skali rodziny, nie większego społeczeństwa.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 8 maja 2014, o 15:54

Oczywiście nie mówię, żeby nie propagować, bo to jest dla mnie oczywiste, że trzeba. I to zawsze, od wczesnego dzieciństwa do późnej starości.
Wydaje mi się tylko, że to za mało. To zapewnia popyt, a nie zapewni podaży.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 8 maja 2014, o 17:47

Sol, masz rację. Dzieciaków nie można zmusić do czytania, to nic nie da. Myślę, ze to musi przyjść naturalnie, wraz ze wzrostem gospodarczym i poprawą warunków życiowych. Kiedy już będzie ludzi stać na normalne życie, kiedy po opłaceniu rachunków, zakupie rzeczy niezbędnych do codziennego życia, odłożeniu paru groszy na czarną godzinę, coś zostanie w portfelu ludzie zaczną się zastanawiać nad jakąś rozrywką. Część sięgnie po książkę (już bez zgrzytu, że tak drogo)... oj, jednak umiem pisać bajki :evillaugh:

A tak serio to najbardziej w tej ustawie ciekawi mnie ustalona cena. Jeśli będzie tak jak teraz tzn jakieś 35-45 zł to mnie jeszcze długo nie będzie stać, będę kupować o wiele mniej niż teraz. Jeśli ustalą niższą, to już słyszę ten krzyk oburzenia całej branży księgarskiej i znowu doopa :] Takie ustawy można wprowadzać w krajach bogatych, bo tam mają sens i zapewniają komfort czytelnikowi, u nas to jeszcze, moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie.
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 8 maja 2014, o 17:52

Ale Polska przecież nie jest krajem biednym.
Tak dobrze jak w Polsce lub lepiej, to ma tylko 20% ludności na świecie.
No to, jeśli gdzieś taką ustawę wprowadzać, to właśnie w Polsce.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 maja 2014, o 18:05

Janko, Polska w porównaniu do Krajów 3 Świata może i jest bogata, ale w porównaniu do chociażby Niemców to bida i nędza ;)
No i mentalność inna, a na to nie poradzisz nic, lata pracy jedynie.

Madi, Twoją wypowiedzią mogę się podpisać obiema rękami ;)
Nikt nie będzie zadowolony z tej ustawy. Jak będzie 35-45 zł za sztukę to ludzie nie będą kupować a co za tym idzie wydawnictwa będą padać. A jak zrobią po 2 dychy to wydawnictwa się oburzą i nie zgodzą, albo wycofają z branży. Nie, nie u nas z tym.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 8 maja 2014, o 18:12

Biorąc pod uwagę kraje Unii Europejskiej to jesteśmy średniakiem, ale jeśli porównany się np z Afryką to rzeczywiście jesteśmy dziani, ale chyba nie ma sensu robić tego typu porównań. Założenia ustawy być może mają sens, jak napisałaś w Niemczech się sprawdziły, ale ciągle mam wątpliwości jak to przyjęłoby sie w Polsce... Myśle, że szansą dla polskich wydawnictw będzie rozwój ebooków za rozsądną cenę, poprawa ich dostępności... Polacy uwielbiają gadżety typu smartfony, tablety, czytniki. Promocja tej nowoczesnej formy czytelnictwa może mieć wiele pozytywnych skutków :mysli:
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 8 maja 2014, o 18:15

wiedzmaSol napisał(a):Nikt nie będzie zadowolony z tej ustawy. Jak będzie 35-45 zł za sztukę to ludzie nie będą kupować a co za tym idzie wydawnictwa będą padać. A jak zrobią po 2 dychy to wydawnictwa się oburzą i nie zgodzą, albo wycofają z branży. Nie, nie u nas z tym.

Wydawnictwa na dwie dychy na pewno by przystały, ale drogie księgarnie się nie zgodzą, bo to one mają największy zysk na książkach.
Taki np. Empik, żeby się zgodził na niską cenę, musiałby naprawdę ufać, że będzie ona przekuta na większy sprzedany nakład.
wiedzmaSol napisał(a):Janko, Polska w porównaniu do Krajów 3 Świata może i jest bogata, ale w porównaniu do chociażby Niemców to bida i nędza ;)
No i mentalność inna, a na to nie poradzisz nic, lata pracy jedynie.

Też uważam, że to kwestia mentalności i skłonności do narzekania.
Natomiast to nie jest ani trochę prawda, że w porównaniu do Niemiec, Polska to "bida i nędza". Nigdy w życiu. Najwyżej w wyobraźni Polaków.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 maja 2014, o 00:22

relacje zarobki - ceny takie same? ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 9 maja 2014, o 01:04

Zależy które ceny zamierzasz porównywać do zarobków. Zwykle każdy w Polsce porównuje sobie wybiórczo coś, co wychodzi w Niemczech dużo taniej, np. książki albo jedzenie.
Jeśli się weźmie pod uwagę opłaty na kasy chorych, ubezpieczenia, czynsze, opłaty za prąd, gaz, wodę, ogrzewanie itd (oczywiście w relacji do zarobków), to tym sposobem rozumowania wyjdzie, że w porównaniu z Polską Niemcy klepią straszną biedę.

"Nędza" i "bieda" to słowa, które oznaczają brak środków do życia. Ekstremalny brak pożywienia, dachu nad głową, opału itd.
Niezaspokojone podstawowe potrzeby czowieka.
Nie wiem, jaki procent społeczeństwa w Polsce żyje w prawdziwym ubóstwie, ale podejrzewam, że może być porównywalny z innymi krajami europejskimi. I nie są to osoby, które mogą się tu wypowiadać, bo niestety nie stać nikogo z nich na internet.

Ile procent osób w Polsce stać na swój własny telefon komórkowy?
Do kogo należą te wszystkie samochody na ulicach? A domy z pięknymi ogrodami? Też do nędzarzy?
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 maja 2014, o 02:05

jak mawiał mój dziadek: "chleb był i do chleba, więc źle nie było". fakt, był rok 1920.
a "bida i nędza" zostały jak mniemam użyte metaforycznie ;)
w końcu faktycznie - nie jesteśmy Somalią... brrr...

"Jeśli się weźmie pod uwagę opłaty na kasy chorych, ubezpieczenia, czynsze, opłaty za prąd, gaz, wodę, ogrzewanie itd (oczywiście w relacji do zarobków), to tym sposobem rozumowania wyjdzie, że w porównaniu z Polską Niemcy klepią straszną biedę."
przybliż proszę.
ps. http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,151 ... arstw.html

swoją drogą, jak się śmieją za wschodnią granicą, powoli Ukraina zrównuje się z Polską - niedługo będzie tyle samo płacić za gaz i bardzo się im to nie podoba... :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 maja 2014, o 09:50

Tylko co mogą biblioteki, nawet te szkolne


A moja szkolna biblioteka nie robiła nic. Może z góry wiedzieli, że nie mogą ;) W drugim semestrze pierwszej klasy była lekcja biblioteczna z założeniem kart i to by było na tyle. Nie było lekcji bibliotecznych w późniejszym latach, nie było konkursów, biblioteka nie brała w zasadzie udziału w życiu szkoły. Na polskim nie wychodziliśmy poza lektury (nie było nawet zeszytów przeczytanych książek czy czegoś w tym rodzaju). Nie chodzi mi tu o stwierdzenie, że tak było wszędzie (moja podstawówka była zdecydowanie przeciętna, a pani od polskiego specjalizowała się raczej w teorii gramatyki i to w tym nas wyszkoliła na poziomie niespotykanym w innych klasach :lol: ), ani że tak wciąż jest. W końcu to były czas sprzed akcji Cała Polska czyta dzieciom ;) Ale jak widać można nic nie robić, tylko co z tego przyjdzie?

Nie wiem czy jest sens zakładać, że jak w domu się nie czyta, to dziecko też nie będzie czytało. Nie ma u nas na forum osób, których bliscy nie czytają? Nikt nie musi wysłuchiwać a po co tobie te książki? Oczywiście byłoby idealnie, gdyby rodzice dziecku wpoili miłość do książek, ale skoro tak nie jest, to tak, szkoła i szkolna biblioteka też powinny mieć swój wkład.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 9 maja 2014, o 15:55

Fringilla napisał(a):jak mawiał mój dziadek: "chleb był i do chleba, więc źle nie było". fakt, był rok 1920.
a "bida i nędza" zostały jak mniemam użyte metaforycznie ;)
w końcu faktycznie - nie jesteśmy Somalią... brrr...

Frin, najchętniej bym po prostu powtórzyła swoje własne słowa, że "Polska nie jest krajem biednym" i tyle. Strasznie nie chce mi się rozpisywać (a odpowiedzieć w skrócie nie umiem), no ale dobra, spróbuję.
Uważam, że zanim się powie, że "w Polsce czegoś nie można wprowadzić w życie, bo nie jest krajem bogatym" powinno się zajrzeć do statystyk i sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Mam wrażenie, że w Polsce są jakieś dziwne statystyki, w których tabelka zaczyna się na Polsce i idzie w górę. To, co poniżej, się w dziwny sposób nie liczy.

Jeden użyje "nędzy" metaforycznie, drugi żartobliwie, a inni naprawdę tak myślą i mówią.
Moja znajoma polska lekarka tak właśnie uważa od lat. Chciałaby mieć niemiecką pensję (ale nie np. niemiecki czynsz) i uważa, że ze swoją żyje w biedzie: Mąż inżynier, na wysokim stanowisku. W dużym mieście wojewódzkim dwa mieszkania własnościowe, z których jedno stoi puste jako lokata kapitału. Dwa samochody i garaże. Dwoje dzieci wykształconych, rozpoczęło samodzielne życie. Od wielu lat w każde wakacje urlop w innym kraju, w hotelach, które nie należą do najtańszych. Na okrągłą rocznicę ślubu wielka impreza z wynajęciem na kilka dni całego hotelu dla gości przyjezdnych. Teraz właśnie szukają trzeciego mieszkania, tym razem w Warszawie, bo ich stać. Oboje z mężem nieprzerwanie pracują, nawet przez sekundę nie byli bezrobotni. Ale jest bieda, bo ona nie zarabia tyle, co lekarz w Niemczech!
Czy jeśli się taj pani da pensję szwajcarskiego bankiera, pałac i jacht, to powie, że już nie żyje w biedzie? Ależ skąd! Przecież zawsze będzie na świecie choć jedna osoba, która ma więcej.
Z czego to wynika? Nie mam pojęcia. W Polsce jest dostatek socjologów, to niech zgadną, dlaczego odczuwalne zadowolenie z warunków życia jest wielokrotnie niższe, niż by to wynikało z faktycznej różnicy poziomu życia między Polską a krajami od niej bogatszymi.
Widocznie łatwiej powiedzieć, "żyjemy w biednym kraju i dlatego jest nam tak ciężko", niż coś na to zaradzić.
Fringilla napisał(a):"Jeśli się weźmie pod uwagę opłaty na kasy chorych, ubezpieczenia, czynsze, opłaty za prąd, gaz, wodę, ogrzewanie itd (oczywiście w relacji do zarobków), to tym sposobem rozumowania wyjdzie, że w porównaniu z Polską Niemcy klepią straszną biedę."
przybliż proszę.
ps. http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,151 ... arstw.html

Napisałam wcześniej, że "Zwykle każdy w Polsce porównuje sobie wybiórczo coś, co wychodzi w Niemczech dużo taniej, np. książki albo jedzenie." Ty, Frin, zdecydowałaś się wybrać gaz. Brawo! Świetny wybór. Jeśli będziesz kiedyś potrzebowała jeszcze silniejszego argumentu, to możesz wziąć lakier do włosów.
Nie miałam na myśli konkretnie opłat za gaz, tylko sumę wszystkich opłat, gaz dodałam tylko dlatego, że na pewno przy porównaniu będzie wliczony po polskiej stronie.
Np. opłaty mojego znajomego emerytowanego lekarza w Niemczech wyglądają tak: emerytura niesamowicie wysoka, aż 3 tysiące euro (netto), z tego miesięczna opłata na kasę chorych: tysiąc pięćset, rachunek za gaz: zero, opłata za ogrzewanie mieszkania średniej wielkości: 600 euro. Ogrzewanie gazowe byłoby wielokrotnie tańsze, ale on gazu wcale nie ma. Wysokości innych jego opłat nie znam, ale to jeszcze nie koniec listy, na pewno ma tego więcej.
W moim mieszkaniu, ani w żadnym innym w moim domu, też nie ma gazu. Jak tak się teraz zastanawiam, to wydaje mi się, że w żadnym mieszkaniu lub domu wśród moich znajomych nie ma. Jednych nie jestem pewna (oni akurat mogą mieć.)

Frin, możesz w każdej chwili przytoczyć pięć milionów argumentów na to, że w Polsce mogłoby być lepiej i z każdym na pewno będziesz mieć rację. Tylko że to wcale nie znaczy, że jest akurat pod względem finansowym tak strasznie źle, jak się to często słyszy. Na pewno nie każdemu, który tak mówi.
A możliwe nawet, że więcej dobrego mogłyby przynieść zmiany np. w szkolnictiwe, służbie zdrowia, itd. albo np. w podejściu do klienta, petenta, pacjenta, niż zwykłe podniesienie płac.
Dodam na wszelki wypadek, że nie jestem przeciwniczką podniesienia zarobków, przeciwnie, uważam, że powinny wzrosnąć co najmniej 10-krotnie, bo czemu by nie. Obawiam się jedynie, że to nie wystarczy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1548
Dołączył(a): 12 stycznia 2013, o 10:29
Ulubiona autorka/autor: SEP/Long/Stuart/Quinn/Enoch/Balogh

Post przez mad_line » 9 maja 2014, o 18:57

To dlaczego z Polski po 2004 r. wyjechało 2 mln ludzi, skoro praktycznie niczym nie różnimy się od Zachodu? Ty Janko też mieszkasz w Niemczech :wink: Poza tym przykład lekarzy nie najlepiej obrazuje sytuację całego społecznstwa.
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction.
Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton."
"That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.”

Julia Quinn, The Duke and I

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 maja 2014, o 19:50

Janko - sądzę, że piszemy o dwóch zupełnie różnych sprawach. ale ok.
To nie jest licytacja, kto jakie zna jednostkowe przypadki - vide wspomniane historie (łącznie z mym dziadkiem, którego rodzina wysoko ceniła chleb z masłem lub dżemem jako posiłek główny, ale i kupowała książki) - ale, jak wspominane było, kwestia rynku, czyli ile wydawcy/księgarze/dystrybutorzy chcą zarabiać (bo autor zarabiać nie ma prawa swoją drogą).
a statystyki... cóż, załóżmy, że i Polacy i Niemcy wydają 75% swojej pensji na utrzymanie domu, żywność, etc., a na "dodatki/rozrywkę" zostaje im 25%.
i pojawia się pytanie: co można za to 25% kupić? ile książek/płyt dvd? wyjść do teatru/kina? itp? przy x% społeczeństwa zarabiających "średnią" i x% - "około minimalnej"?

http://mojafirma.infor.pl/nieruchomosci ... hodow.html

nie wiem, czy Polska jest krajem "biednym" czy "biedniejszym", ale mówienie, że biednym nie jest, nie sprawi, że ludzie poczują się lepiej i będą bardziej wydawać pieniądze - to złuda, ludzie całkiem dobrze liczą... lepiej, niż czytają ;)

a "edukowanie" jako sam proces to na marne wysiłek - nic nie da bez obecności fizycznej książek w najbliższym otoczeniu, a kto ma predyspozycje do czytania, ten sięgnie i podpatrzy, jak to się robi. pytanie tylko brzmi: gdzie ten dostęp do książek jest? w domu może być brak książek, biblioteki szkolne w większości zamknięte, o za małych zasobach, księgarnie nie sprzedają już książek... a wszędzie są alternatywy dla "czytania".

czytanie w ogóle jest umiejętnością "sztuczną", zastępowalną. jeśli proces czytania nie będzie dostarczał przyjemności/potrzebnego info szybko i skutecznie - wypadnie w ogóle z obiegu. może przechodzimy rewolucję wizualno-słuchową.

książka jest tworem sztucznym jeszcze bardziej.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 9 maja 2014, o 20:29

a ja myślę,że nie chodzi li tylko o zarobki.W Polsce niska jest kultura czytania.Rzadko kiedy ludzie czytają,po co skoro można obejrzeć sobie film?Przeciez to jest wygodniejsze-przynajmniej według niektórych.Nie mówię tu o takich maniaczkach,jak my...Fakt,że inaczej na książke patrzy dziecko,któremu czytało sie książki od małego i który widzi,że inni czytaja,a inaczej takie,dla którego książka jest po pierwsze przezytkiem,a po drugie raczej mało użytecznym czymś...No bo książką trudno zaszpanować wśród rówieśników...
I owszem,ceny książek sa wysokie,nawet bardzo wysokie i nie każdy może sobie pozwolić na wejście do księgarni,żeby wydać spory grosz na książkę,ale zawsze można kupić coś z drugiej ręki.Przykład-moja mama ma rentę w wysokości niecałych 500 złotych miesięcznie.Większość jej pieniędzy idzie jej na leki,rachunki i życie to emerytura taty(tez niezbyt wysoka).Ale jakoś sobie radza,nawet od czasu do czasu kupuja książki.Oczywiscie nie te nowe,z księgarni,na takie ich nie stać,ale dla nich nawet te uzywane sa sporo warte.
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 maja 2014, o 22:24

...trzeba mieć tylko dostęp do używanych / wypożyczanych ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wiadomości i publicystyka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości