Nie zawsze główny bohater musi być idealnie przystojnym hulaką, a bohaterka nieskalaną dziewicą o urodzie nimfy. Tutaj mamy mrocznego hrabiego którego i serce i oblicze naznaczone są zdarzeniami z przeszłości w tym chorobą. Poczytamy sobie tu o człowieku którego twarz przeraża ludzi, o którym krążą legendy, którego podwładni się boją prawie jak demona i odnoszą się doń z szacunkiem należnym księciu.
Ona. Wdowa po adwokacie, co tu dużo mówić klepiąca biedę. Mieszka ze swoją teściową i dziewczyną przygarniętą z dobroci serca, choć wcale ich na utrzymanie ich dwójki nie stać. Stąd wniosek naszej bohaterki o poszukaniu posady. Na dodatek jest bardzo odważna. Nie są to puste słowa, przygarnia chorą prostytutkę i pielęgnuje ją jak przyjaciółkę. Do tego trzeba mieć jaja. Najpierw Anna będzie miała z tego powodu trochę nieprzyjemności, ale… Będą też korzyści
jakie? Nie zdradzę.
Pierwsze spotkanie bohaterów? Ona płoszy jego konia (w jego wersji) on z niego spada a ona się przewraca. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedzą co będzie ich łączyć.
Następnie Anna zatrudnia się jako pani sekretarz u tajemniczego hrabiego i przez pierwsze dni nie widzi swego chlebodawcy. Niczym odkrywczym nie będzie jeśli napiszę że to właśnie nieznajomy z drogi jest tym hrabim.
I od momentu gdy spotykają się w bibliotece Edwarda już czuć że między nimi coś jest. Nie namiętność, nie zwierzęce przyciąganie, ale ciepło. Jakaś nić porozumienia, coś wyjątkowego. Ciężko jest to nazwać, ale czuć w każdym słowie.
Takim przykładem jest fakt że Edward odczuwa brak Anny po całym dniu jej obecności jako zimno, mrok. Jako coś niepożądanego, niechcianego. Nie jest tak że gdy hrabia widzi panią Wren pierwszy raz uważa ją za marzenie i od razu leci na nią. O nie. On nawet początkowo nie bierze pod uwagę że to ona może być jego żoną, jest jego pracownicą i tyle. Początkowo ma zamiar i nawet przeprowadza wstępne negocjacje co do ślubu i posagu córki sąsiada jego innej posiadłości. Oczywiście ślubu z nim.
Bo Edwardowi bardzo zależy na potomku, przedłużenie rodu, dbanie o majątek i szanowanie tradycji związanych z jego tytułem to rzeczy dla niego najważniejsze. Taki szlachcic z celem, na pewno nie utracjusz. Nowość prawda? Nie ma tu żalu do rodziców, zemsty na ojcu, jest wręcz coś odwrotnego. Tęsknota za utraconą dawno rodziną, sentyment.
Kolejna nowa rzecz? Oboje nasi bohaterowie to osoby mające nie po 20-kilka lat lecz już po trzydziestce. Doświadczone, z przeszłością i jakimś życiowym bagażem. Nie podlotki przeżywające pierwsze miłości.
Czy warto? Bardzo. Bardzo warto, koniecznie wręcz trzeba
tu się nie uśmiejemy po pachy, o nie. Tu się zastanowimy, pomyślimy, troszkę wzruszymy i na pewno przepadniemy na kilka godzin czytając książkę
A tytuł? Pochodzi od historii opisanej fragmentami na początku rozdziałów. Też dodającej atrakcyjności i ciekawej
Czytajcie