przez Janka » 11 sierpnia 2014, o 19:09
Są dwie książeczki Melanie Milburne o rozdzielonych bliźniaczkach, "Upojny miesiąc w Rzymie" i "Zamek w Prowansji".
Jak się każdą czyta oddzielnie, to nie ma problemu. Bardzo fajne, bardzo dobrze się czyta, dobrze przetłumaczone. Logika postępowania bohaterów jest zachowana chyba w stu procentach. Błędy gramatyczne oczywiście są, ale jakby mogło w harlequinie nie być. Czyli wszystko w porządku. Mogę z czystym sumieniem polecić. Emocjonalnie umiarkowane, beczeć się nie beczy, ale coś tam gdzie niegdzie można poprzeżywać.
Problem się pojawił, gdy przeczytałam je obie na raz, bo tak mi przypadkowo wyszło, że nie miałam w aucie nic do czytania, tylko te dwa harlequiny, których w zasadzie nawet nie planowałam powtarzać.
A problem polega na tym, że one się wzajemnie wykluczają.
Jest tak: Dwie dziewczynki zostały rozdzielone po porodzie. Mamusia wzięła jedną, a tatuś drugą. Mamusia była tylko kochanką tatusia, a z żoną nie miał wspólnych dzieci. Ta u tatusia, bohaterka części pierwszej, mieszkała sobie w Australii, poznała włoskiego milionera, już mieli się chajtnąć, a wtedy w internecie pojawił się filmik pornograficzny z dziewczyną w roli głównej. Ona, jako narzeczona milionera, była znana publicznie i nikt nie miał watpliwości, że to właśnie ona jest na filmiku. Narzeczony z nią zerwał na kilka dni przed ślubem, nie chciał słuchać jej tłumaczeń i przysiąg i ją w środku nocy pogonił na ulicę. To było we Włoszech. Dziewczyna wróciła do Australii i otworzyła sklepik z ręcznie robionymi ciuszkami dla niemowlaków. Mijają dwa lata. Dziewczyna natyka się przypadkiem w centrum handlowym na swojego sobowtóra. Obie dochodzą do wniosku, że są siostrami, wszystko trafia do prasy. Dowiaduje się ten dawny narzeczony, przyjeżdża do niej do Australii i chce ją odzyskać. Itd. Nie powiem, czy się dobrze kończy, bo może ktoś zechce przeczytać.
A teraz druga: Dziewczynka została z mamusią, która była gospodynią domową i sprzątaczką w bogatych domach. W jednym z tych domów zakochała się w synu pracodawców. W wieku 17 lat wlazła mu na golasa do łóżka, on ją chciał wyrzucić z pokoju, ale przyłapał ich jego tatuś, z którym zresztą jej mama znowu miała romans. Dziewczyna, w obawie że mama straci przez nią pracę nakłamała, że ona niewinna. Syn wtedy wyjechał na zawsze z domu i nie wrócił nawet, gdy umierała jego matka. Spotykają się po latach, gdy umiera tata (ten co ich przyłapał). W testamencie jest napisane, że mają się chajtnąć na pół roku, żeby coś odziedziczyć. On oczywiście ma o niej paskudne zdanie, no bo mu wlazła do łóżka i filmik porno w internecie i różne inne wstrętne rzeczy, które przez wiele lat wypisywała na nią prasa. A ona prawie dziewica. Ten filmik był efektem przestępstwa, ktoś ją nakarmił tabletką gwałtu, a inne historie nie były prawdziwe. Ale to nieważne.
No to teraz tak: Albo w prasie mogło być napisane, że filmik nakręciła dziewczyna numer 1 i ma prawo jej za to nie lubić narzeczony nr 1, albo w prasie mogło być napisane, że filmik był z dziewczyną nr 2 i wtedy ma prawo jej nie lubić ten przymuszony mąż.
Nie może być tak, że pisano o obu, bo one same nie wiedziały, że są dwie, a wtedy by się kapnęły. A gdyby raz pisano z tym nazwiskiem, a raz z tym drugim, to któryś z tych panów powinien się domyślić, że coś nie pasuje. Szczególnie nielogiczne jest z tym drugim, bo on jej zarzuca, że ona była na tym filmiku i jednocześnie, że jej siostra przez nią się rozstała z narzeczonym, o czym dwa lata temu się dowiedział z prasy. To o której w końcu czytał?
I w ogóle nie było podstaw, żeby prasa zajmowała się tą drugą i jej rozwiązłym życiem, bo ona była nikim z punktu widzenia paparazzi. A gdyby się tyle nią zajmowała, to ktoś by wiedział w końcu, że ona istnieje i nie podpisano by jej filmiku nazwiskiem pierwszej.
Ciekawe, czy te książeczki wykluczyły się dopiero w polskim tłumaczeniu, a w oryginale było to jakoś logicznie wytłumaczone, czy to wina pani Milburne.