Lubię Kleypas. Bardzo. Więc gdy pojawiło się Bez pamięci nie mogłam się powstrzymać, musiałam ją nabyć oraz zasiąść do niej. No i niestety początkowo było to rozczarowanie, nie kleiło mi się to. Na dodatek nie mamy tutaj żadnej osoby z wyższych sfer, co bardzo lubię. Najbardziej to lubię czytać o księciu ewentualnie o markizie. Oczywiście innymi błękitnokrwistymi nie pogardzę, ale tych najbardziej błękitnych preferuję
Tutaj mamy Granta – detektywa z Bow Street, bogatego, można powiedzieć wpływowego mężczyznę, ale bez żadnych korzeni. Ona – Vivien to kobieta że tak powiem lekkiego prowadzenia. No i to było rzeczą pierwszą która mi nie zagrała. Nie mówię że lubię niewiniątka, ale ona obrabiała pół Londynu a teraz ma robić za heroinę? Eeee… Na szczęście w tej książce nic nie jest takie jakie się na pierwszy rzut oka wydaje
Przygodę z książką rozpoczynamy nad Tamizą w mglistą angielską noc. Z rzeki zostaje wyłowiona topielica, jak się po chwili okazuje nie do końca utopiona. Ktoś próbował ją zamordować ponieważ widać na szyi dziewczyny ślady palców. Nasz dzielny detektyw natychmiast rozpoznaje w niej słynną kurtyzanę Londynu Vivien Duval, kobietę która go kiedyś upokorzyła. Mimo to nie zastanawia się długo, zabiera niedoszłą nieboszczkę do swojego mieszkania żeby tam się nią zająć.
Gdy Vivien się budzi wychodzi na jaw jeszcze jedna sprawa. Dziewczyna nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Gdy Grant próbuje jej powiedzieć, wytłumaczyć kim jest, ta stanowczo zaprzecza. Nie chce przyjąć do wiadomości że jest kobietą która żyje ze swoich wdzięków.
No i ma dziewczyna kurczę rację!
Morgan walczy ze swoimi uczuciami do Vivien długo. Nie wie czy ją nienawidzić czy wręcz przeciwnie, pewne jest że jej pragnie. Bardzo jej pragnie, dziewczyna go kusi, mimo że jej zachowanie wcale nie wskazuje na to że jest wytrawną kokotą.
No bo czy kurtyzana nawykła do luksusów chwilę po tym jak ktoś próbował ją zamordować sama sprzątała swój pokój, sama robiła wszystko wokół siebie nie czekając na służbę? Wygląda na to że nienawykła do takiego luksusu, a przecież jej dom to szczyt luksusu. Nie powiem, Duvall była nie małą zagadką dla Granta
i to jeszcze bardziej go do niej przyciągało. Nie zdradzę w jakich okolicznościach doszedł do wniosku że tak kobieta to JEGO kobieta a nie kobieta wszystkich wokół.
We mnie bohaterka też wzbudzała dwojakie uczucia. Początkowo byłam na nią troszkę zła za przeszłość i pomiatanie Grantem, ale stopniowo coraz bardziej zyskiwała moją sympatię, jeszcze szybciej gdy zdałam sobie sprawę jak to naprawdę wygląda
Jeśli chodzi o humor – nie spodziewajmy się tu wybuchów wesołości jak w cyklu o Hathawayach. Nie to zupełnie inny rodzaj literatury. Na poważnie z tajemnicą, raczej tak wypośrodkowany. No bo ryczeć też nie ryczałam, może chwilami mnie coś ścisnęło w środku ale nie żeby dochodziło do użycia chusteczek
Generalnie, przeczytać warto, ale bez parcia. Nie jest to książka którą każda Romansoholiczka musi znać. Może ale nie z taką koniecznością jak np rodzinkę H. według mnie