Zaparłam się i przeczytałam
"Szczęśliwą przystań" czyli część drugą
Poczytałam tak sobie teraz opinie dziewczyn i znowu wychodzę na głupka,bo mnie się nawet podobało,a wygląda na to że to najmniej lubiana część
Na początku szło mi dość opornie i przeczytanie tej książki zajęło mi w sumie 3 dni.Ciężko było mi się wgryźć w to co czytam,Tara mnie denerwowała i nie widziałam w tym wszystkim za grosz sensu.Potem zaczęło mi się czytać zdecydowanie lepiej mimo,że nadal nie było tam zbyt wiele sensu
Przypadł mi do gustu Ford.Sama nie wiem co w nim takiego było,ale lubiłam go i nie denerwował mnie tak jak główna bohaterka.Mam wrażenie,że mimo pozy zblazowanego mięśniaka był całkiem dojrzały i miał dobre serce.Widać było,że jemu na Tarze zależy i momentami był strasznie słodki
Tara drażniła mnie tekstami typu
"Niech cię Bóg błogosławi",
"Słonko" oraz swoim zachowaniem.Ciągle zarzekała się,że nic jej z Fordem nie łączy,kiedyś jej i Fordowi nie wyszło więc nie zamierza próbować po raz drugi...Mimo to cały czas to robiła!Nie wiadomo po co poszła do niego do domu odnieść mu patelnię skoro mogła to zrobić podczas jego wizyt w hotelu,kiedy obudziła się w nocy i miała ochotę na chipsy poszła prawie goła do niego na łódź,bo jej się nie chciało jechać do sklepu nocnego...Niby myślała,że go tam nie zastanie,ale pewnie w skrytości na to właśnie liczyła
Zauważyłam,że Shalvis tworzy takie irytujące bohaterki,które są słabe,bezwolne,ich mózg się non stop wyłącza a decyzje podejmują tym,co mają między nogami
Strasznie wkurzała mnie Maddie z
"Oczarowanej",która ciągle bredziła,że wyrzeka się mężczyzn,a mimo to na każdej stronie można było ją spotkać z wypiętym tyłkiem lub w jakiejś innej ciekawej pozycji...To mnie mocno irytuje,bo nie lubię takiego bredzenia i słabych istotek,którymi rządzi ciało,a one bidulki nie mają nic do powiedzenia
Wątek z pojawieniem się córki bohaterów został bardzo lekko potraktowany...Dziwiło mnie,że Tara nie starała się sama z siebie wcześniej jej odnaleźć.Nie musiała się przecież ujawniać,ale zorientować się po prostu jak żyje jej córka,czy jest szczęśliwa ...Dopiero jak dziewczyna sama do nich przyszła to zaczęli mówić o tym jak im na niej strasznie zależy i tak dalej
Nie pasował mi też wątek z byłym mężem Tary,który pojawił się w miasteczku,aby ją odzyskać...Odzyskiwanie sprowadzało się do tego,że parę razy ją odwiedził,a zajmował się głównie pozowaniem do zdjęć i przechwalaniem umięśnieniem...Bez sensu to było
Mimo tych wszystkich nieścisłości nie było tak źle jak się spodziewałam...Momentami było całkiem zabawnie,dziewczyny nie bredziły cały czas o tym że ten miał dużego,a tamten jeszcze większego.Może to pojawienie się córki bohaterów sprawiło,że było nieco ciekawiej,bo w
"Oczarowanej" bohaterowie nie robili nic oprócz miętoszenia się po kątach...W tej części seksu było mniej co mi bardzo pasowało
Dziękuję bardzo Duz za możliwość przeczytania