Janka napisał(a):O paniach, które piszą najpierw harlequiny, a potem awansują do pisania powieści, mam nie do końca pochlebne zdanie: że ich powieści to będą tylko rozciągnięte harlequiny. Niektóre z tych pań udowodniły swój talent (jak Evanovich i Crusie), jednak większość nie bardzo. I tego właśnie boję się u Shalvis.
Graves ma obsesję wciskania wszędzie traum z dzieciństwa, bo gdy pisała harlequiny, to była taka moda.
Shalvis z kolei to przedstawicielka harlequinów "erotycznych" (typ Pokusa, Temptation itd), musi wszędzie, gdzie się da, nawciskać dużo seksu.
Nie mam pojęcia, czy te panie mają wiele wspólnego, ale czytając Robin Kaye czasem miałam wrażenie, że to książki o niczym, tak jak niektóre harlequiny.
Nocny Anioł napisał(a):chętnie bym to przeczytała
Lilia napisał(a):Dlatego, że na Kindle lądują wciąż nowe książki (nie mówiąc o tym, że nowe wychodzą) i ta przesuwa się dalej, znika mi z pola widzenia.
Obiecuję sobie, że pokończę cykle i pousuwam książki, by miejsca nie zabierały. Na liście jest ta, trzeci, brakujący tom Jeffries, Alexandra Ivy, Szkoci Moning... Ta lista trochę długa, a ja wciąż rozpoczynam nowe cykle
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość