"Wbrew zasadom" Samantha YoungCzęsto sięgam po książki,które ktoś mi polecił.Zasugerował że dana pozycja jest fajna i może przypaść mi do gustu.Tym razem nie mam na kogo zrzucić odpowiedzialności za polecenie mi tej książki.Mogę jedynie złożyć to na karb swojej nieuleczalnej głupoty
Joss - główna bohaterka nie miała łatwego życia.Gdy miała 14 lat jej rodzice i mała siostrzyczka zginęli w wypadku samochodowym.Nie miała żadnej dalszej rodziny,która by się nią zajęła więc trafiła do rodziny zastępczej.Nie mogąc poradzić sobie ze smutkiem i żałobą po stracie najbliższych dziewczyna rzuciła się w wir imprez i przypadkowego seksu.Podczas jednej z takich popijaw jej najlepsza przyjaciółka Dru wpadła do rzeki i utonęła.Joss wzięła winę za tę tragedię na siebie,ponieważ Dru okropnie się na nią obraziła o to że całowała się z chłopakiem,w którym ona była zakochana.
Bohaterka nadal topiła smutki w alkoholu aż pewnego dnia obudziła się naga z dwoma obcymi facetami w łóżku.To wydarzenie sprawiło,że postanowiła zmienić swoje życie.Wyjechała do rodzinnego kraju matki,studiowała i znalazła sobie pracę w klubie chociaż pracować nie musiała,ponieważ odziedziczyła po rodzicach ogromny spadek.
Historia rozpoczyna się kiedy Joss szuka mieszkania do wynajęcia.Jej poprzednia współlokatorka wraz z chłopakiem wyjechała do Londynu,a dziewczyna nie chce mieszkać sama.Wkrótce trafia na ogłoszenie Ellie i zamieszkują razem.Joss poznaje Bradena brata Ellie,do którego od pierwszego spojrzenia czuje zwierzęcy pociąg.
Braden to mężczyzna idealny.Wysportowany,seksowny,przystojny,bogaty i mający na pęczki dziewczyn,z którymi łączy go tylko seks.Ale jest też honorowy! Najpierw zrywa z aktualną aby przespać się z jej następczynią.
Jemu życie również dokopało.Jako młody chłopak pobił do nieprzytomności brata swojej dziewczyny,a dziewczyna wpadła potem w narkomanię i przedawkowała.Matka Bradena nie interesowała się nim,a ojciec był chłodny i oschły.Bohater ożenił się,ale jego małżeństwo szybko się zakończyło,ponieważ przyłapał żonę na zdradzie ze swoim ówczesnym kumplem.
Kiedy poznaje Joss jest w związku i podkreśla,że ma dziewczynę,ale nie przeszkadza mu to w rzucaniu jej zalotnych spojrzeń oraz czynienia podtekstów do każdej jej wypowiedzi...Jego dziewczyna to płytka materialistka więc szybko z nią zrywa i zaczyna uderzać do bohaterki.Kiedy ta początkowo go spławia zaraz spaceruje za rączkę z kolejną lolobrygidą...Pewnie tylko na pokaz,ale wtedy już rozległ się mojej głowie ostrzegawczy brzęczyk...Zamiast rzucić to w diabły ja brnęłam dalej.
Ostatecznie mogę stwierdzić,że to nie moja bajka,nie mój świat i nie moje kredki.
Nie mogłam polubić bohaterki.Była dla mnie antypatyczna i odpychająca.Rozumiałam że większość jej zachowań determinują wydarzenia z przeszłości.Że nie chce dopuścić aby zaczęło jej na kimś zależeć,bo bała się że tę osobę straci i znów zostanie sama...Mimo to drażniła mnie i nie umiałam jej współczuć.
Początkowo pomyliłam się co do wieku bohaterki.Czytając o jej seksualnych przygodach,trójkącie,którego nie pamiętała i późniejszej 4 letniej abstynencji seksualnej myślałam,że jest sporo starsza...Ostatecznie okazało się,że ma dopiero 22 lata...
Na plus zaliczam to,że Joss sama z własnej woli zapisała się na terapię,ponieważ męczyły ją ataki paniki.Terapeutka zdiagnozowała u niej również syndrom stresu pourazowego.
Bohatera polubić również nie umiałam,a wręcz wyjątkowo działał mi na nerwy.Jego nadmierna pewność siebie,głupie uśmieszki,podrywki rodem z wiejskiej dyskoteki...Troglodyta o mentalności opóźnionej w rozwoju ameby.Jego siostra opowiada Joss,że kiedyś "pożyczył" kumplowi dziewczynę żeby ten się z nią przespał...Mimo,że był tu motyw który lubię - później to jemu bardziej zależało,on starał się ją przekonać i on za nią chodził - w tym wykonaniu mi to absolutnie nie podeszło.Miałam wrażenie,że po prostu wkurzało go to,że mu się przeciwstawiała i coś nie szło tak jak on sobie zaplanował.
Nic nie poradzę,ale teksty typu "przerżnę cię","będę cię pieprzył na moim biurku","wsadzę ci penisa w twoją niewyparzoną buzię" mnie zawstydzają i żenują.Nie wychowałam się w lesie,ale takie słownictwo na mnie działa w drugą stronę...Na bohaterkę niestety nie,ponieważ używa podobnych określeń na "czynności",które razem wykonują,kiedy decydują się na przyjaźń z dodatkowymi korzyściami.
Czytałam,że mają tu być zabawne dialogi...Mnie tam nie bawiły rozmowy o rżnięciu.No chyba że bohaterami byliby pracownicy tartaku....Spodziewałam się,że seksu nie będzie strasznie dużo...Dla mnie było za dużo.Jak już na nią wlazł to nie mógł zleźć.Parzyli się przy każdej sposobności,bo inaczej tego nazwać nie umiem.Miałam wrażenie,że po kryjomu biorą jakiś środek dopingujący dla koni.
Bohaterce od początku na sam widok Bradena twardnieją sutki,czuje pulsowanie w kroczu i ma mokro.W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać,że to może wcale nie podniecenie tylko niezdiagnozowany problem z pęcherzem...
Tak jak już gdzieś pisałam - miałam powyżej uszu jej mokrych majtek i jego pulsującego pożądaniem członka.
Koleją wadą była dla mnie narracja pierwszoosobowa.Dla mnie fajnie sprawdza się ona w książkach,które mają dużo humoru.Tutaj humoru nie zauważyłam,a opisywanie przez bohaterkę co jej po kolei robi bohater działało mi na nerwy.
Wolałabym poznać również myśli Bradena i innych bohaterów,a tak wszystko przedstawione jest wyłącznie z punktu widzenia Joss.
Parę razy chciałam zrezygnować z dalszej męki,ale zapłaciłam za książkę więc szkoda było rzucić i doczytałam do końca
Jedynym jasnym punktem w tej historii była dla mnie siostra Bradena Ellie.Miła,ciepła i naprawdę życzliwa dziewczyna.Strasznie żałowałam,że to nie ona jest główną bohaterką tej książki.
Trochę mi głupio jak tak patrzę na recenzję Duz na poprzedniej stronie,która całkowicie różni się od mojej.Ale co ja poradzę,że jestem inna