Kurde babo,ale się zgrałyśmy ja też właśnie skleiłam do kupy swoje przemyślenia o
Odrobinie marzeń Chyba jestem gruboskórna,ale nie uroniłam podczas czytania tej książki ani jednej łezki...Dziewczyny mnie tu wcześniej zachęcały żeby jak najbardziej sięgnąć po nią,ale jednocześnie informowały,że
trzeba się odpowiednio nastawić, szykować chusteczki, że jest to książka do płakania, My-Joy pisała że panuje w niej depresyjny nastrój i coś o próbie samobójczej.
Przez to strasznie się jej bałam,bo ja nie lubię smutnych historii...Dobrze,że Des zrobiła sobie maraton Starsów dzięki temu przyłączyłam się do niej i zabrałam za
"Odrobinę marzeń".
Jaka byłam głupia,że nie zrobiłam tego wcześniej...Ale z drugiej strony to dobrze,że zostawiłam sobie taki kąsek na później.
To bardzo dobra książka.Sensowna i życiowa.Nie o duperelach i według mnie wcale nie do płakania
Wbrew obawom Sol nie przyczepię się do głównej bohaterki
Rachel bardzo mi się spodobała.Wyobrażałam ją sobie jako jakąś zahukaną kobietę,po której wszyscy
jeżdżą jak po łysej kobyle,a ona stoi i się temu przygląda.Nic bardziej mylnego.Rachel była zaradna,twarda,odważna i wygadana,a do celu dążyła za wszelką cenę.
Wiadomo,że wszystko to robiła dla synka, aby zapewnić mu godziwe warunki.Jednak inna osoba w takiej samej sytuacji szybciej by się poddała i zrezygnowała z pewnych spraw jak choćby zdobycie zatrudnienia.
Rachel tyle razy namawiała, prosiła, nagabywała, a nawet próbowała "przekupić" Gabe'a by dał jej pracę.Ktoś inny by się spalił ze wstydu i więcej tam nie pojawił,ale ona była gotowa na wszystko.
To że sama nie dojadała ,chowała jedzenie dla synka, donaszała stare, połatane ubrania i paskudne buciory też jak najbardziej rozumiem. Zbyt długo była niepewna o ich przyszłości na pierwszym miejscu stawiała dobro małego. Zapominała o tym,że była jedyną osobą jaką on miał i powinna dbać o siebie bardziej...Dobrze,że Gabe zwrócił jej na to uwagę.
Podobało mi się,że nie cackała się z Gabe'm.Nie skakała wokół niego na paluszkach i nie niańczyła jak bracia.Jak coś miała do powiedzenia waliła z grubej rury.
Gabe bardzo przypadł mi do gustu.Zdobył moją sympatię tym ,że on praktycznie jak jedyny mieszkaniec tego miasteczka nie osądzał Rachel za grzechy jej męża. Traktował ją normalnie i nie był pełen uprzedzeń. Podobało mi się,że podstępem zmuszał ją do jedzenia i zamieszkał razem z nimi gdy ktoś namalował na ścianie domu obraźliwe graffiti.W ogóle Gabryś (dzięki,Des
) to jeden z fajniejszych bohaterów SEP.Większość to przeważnie sportowcy,bogaci,zblazowani,którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić.Gabe dostał od życia porządnego kopa w tyłek i ciężko mu było się po tym tragicznym wydarzeniu pozbierać.Nie latał za panienkami,nie myślał o bzdetach,nie był tępakiem,który wypiera się swoich uczuć.Fajny chłop z niego
Nie podobała mi się para drugoplanowa,a zwłaszcza Ethan.Już wcześniej napisałam co o nim myślę więc nie będę się powtarzać.Przeszkadzało mi,że pastor gapił się na biust i tyłek jakiejś kobiety i wyobrażał różne niezbyt przyzwoite rzeczy.Ja wiem,że pastor to nie ksiądz,ale jednak osoba duchowna i to go kompletnie zdyskwalifikowało w moich oczach.Kristy znał od lat,a traktował jak powietrze.Dopiero kiedy założyła obcisłe dżinsy i pokazała biust raczył ją zauważyć i stał się wielce zazdrosny.Minęło trochę czasu od jej zmiany stylu,a on już stwierdził że się zakochał
Wystarczyła bluzka z głębszym dekoltem...Ich szybki ślub,a potem seks i jednoczesne rozmowy Ethana z Bogiem nie przemówiły do mnie kompletnie.Cała ich historia do mnie nie przemówiła.
Cal zachował się wrednie i paskudnie,kiedy wtrącił Rachel do więzienia.A potem nie sprostował całej sprawy i w domu przed żoną udawał niewiniątko.Myślałam,że chociaż jakoś oficjalnie przeprosi za to Rachel,ale nie doczekałam się.Za to poczułam się ukontentowana kiedy Cal dostał w mordę i wylądował tyłkiem w fontannie.To było mi bardzo potrzebne
Mimo całej złości na niego i tak mam większą pretensję do Ethana.W końcu to on wydzwaniał do Cala,oczerniał Rachel i twierdził że ona czyha na majątek Gabe'a.Pastorek miał okazję poznać ją i jej synka,ale wolał kierować się uprzedzeniami.Cal wyrobił sobie zdanie o niej głownie na podstawie tego co nagadał mu Ethan.
Nie spodobał mi się wątek z tym rzekomym uzdrawianiem dziewczynki przez Rachel.Do tego momentu wszystko wydawało mi się logiczne i sensowne,ale z tym SEP już troszkę moim zdaniem przesadziła.
No i epilog był zbyt słodko-pierdzący.Te trzy ciąże u nich jednocześnie jakoś mi nie leżały.
Reszta bomba.Naprawdę fajna książka,momentami wzruszająca,momentami zabawna.Kumulacja nieszczęść,które spadały na Rachel nie wydala mi się przesadzona,ponieważ wiem po sobie,ze jak już się wali to wali się na całego.Ale trzeba się podźwignąć i iść do przodu tak jak bohaterka