Jude Deveraux

[Duzzz]

Może być tez tak, że książki mylę
Tam nie było też coś takiego, że on pod postacią jakiegoś posążku ją obserwował? Ehh.. muszę sobie to przypomnieć

[Księżycowa Kawa]

tego w ogóle nie przypominam, ale tyle już czasu minęło...

[Adolek]

Dziś przeczytałam sobie "uwiedzioną". Mieszane mam uczucia (zresztą zazwyczaj tak jest, w przypadku tej autorki). Początek mi się średnio podobał. Muszę tu wspomnieć szczególnie o tym,że odrzucał mnie główny bohater, do którego zresztą przekonałam się potem tylko trochę. Wraz z rozwojem akcji byłam coraz bardziej zaintrygowana. Chociaż losy głównych bohaterów zadziwiały mnie i nie toczyły się tak, jak to sobie wyobrażałam, to była naprawdę fajna historia. Postacie w prawdzie wydawały się ...hm, bardzo jednorodnie zbudowane, chociaż potem trochę ulegało to zmianie ( np. Kim). Niejednokrotnie miałam też wrażenie, że sama autorka nie nadążała za tym, co się dzieje. Większość wątków poprowadziła jednak do końca. Także całe rozwinięcie było zdecydowanie na plus, z małymi mankamentami w postaci niektórych cech głównych bohaterów. Tu dochodzimy do zakończenia . Katastrofa, jak dla mnie. Początkowo napięcie rośnie, jest rozwiązanie zagadki, bohaterki podejmują takie, a nie inne działania...i nic. Po prostu nagle znikąd wszystko dobrze się kończy. Wiele rzeczy zostaje niewyjaśnionych. Przez wzgląd na samą fabułę była to niezła książka, jednak zostawiła we mnie wiele niedomówień i nienasyceń.

[Duzzz]

Zawsze mi się wydawało, że ona sobie zostawiła te niedomówienia na kolejną część z Kim, bo tak naprawdę nie ma tam za bardzo o tym jej związku z Justinem(dobrze pamiętam).

[Adolek]

jakby to przemyśleć, to ma sens... Szczególnie, że tak kreowała Kim, że pod koniec ją lubiłam. Nie była już taka irytująca.
Chociaż i tak zakończenie raczej słabe.

[Duzzz]

Mnie najbardziej irytowało to, że nagle ni z gruszki ni z pietruszki ona Kim połączyła z Justinem. A ten przecież od początku jak się tylko pojawił był sympatyczny. Zresztą do Leah podchody robił. Bardzo go lubiłam, a Kim przekonała mnie troszkę do siebie, ale dalej uważam, że to pusta istotka
Dlatego nie mogę zdzierżyć, że ona ich razem wzięła
W sumie to się nawet cieszę, że tej części nie ma

[Adolek]

a to tez mnie zdziwiło. Ale jeszcze nie tyle samo ich zbliżenie , co jego rzekome wyznanie miłości. Niby kiedy miał ją pokochać?

[Duzzz]

Może z założenia 'kto się czubi ten się lubi'.

Jak dla mnie właśnie to było w planach kolejnej części, a może wolę tak myśleć by nie psuć sobie odbioru książki

[Adolek]

Lepiej tak to zostawić. Książka w końcu jest całkiem niezła.

[Papaveryna]

A ja tam się bardzo cieszyłam,że ona z Justinem i żałowałam,że autorka nie rozwinęła tego bardziej

[Duzzz]

No co Ty Very z tym dwulicowym babskiem co nie wiem samo czego chce

[Adolek]

A ja tam się bardzo cieszyłam,że ona z Justinem i żałowałam,że autorka nie rozwinęła tego bardziej

Mnie to tylko zaszokowało. Chyba właśnie dlatego, że ten wątek był baaardzo skromny. Ale możliwe, że Duzzza ma rację i po prostu był to grunt pod następną książkę.
Kim nie była taka zła, tylko głupiutka.

[Papaveryna]

No co Ty Very z tym dwulicowym babskiem co nie wiem samo czego chce

Ja pod koniec całkiem ją polubiłam i bardzo lubię motyw "kto się czubi ten się lubi"

[Duzzz]

Tylko, że ona w jednej książce aż trzech facetów omotała. Jednego, który był jej narzeczonym. Potem sobie stwierdziła, że skoro nie Wes to sobie na tego bandziora przejdzie. Raz dwa ślub i już wszystko znowu było dobrze aż znowu nie stwierdziła, że jednak tak może Justin

[Adolek]

Ten mąż ją szantażem zmusił do ślubu. Ona ogólnie mnie straszliwie denerwowała. Tylko pod koniec się zmieniła. Niby nadal miała wkurzające cechy, ale była do zniesienia. Wydawała mi się raczej mega naiwna, szukająca bezpieczeństwa i miłości na siłę. Bo w końcu była w beznadziejnej sytuacji.

[Papaveryna]

Tylko, że ona w jednej książce aż trzech facetów omotała. Jednego, który był jej narzeczonym. Potem sobie stwierdziła, że skoro nie Wes to sobie na tego bandziora przejdzie. Raz dwa ślub i już wszystko znowu było dobrze aż znowu nie stwierdziła, że jednak tak może Justin

Może.Jakoś nie rozkminiałam tego zbyt mocno Dla mnie wystarczająco pokręcony był główny bohater,który sam nie wiedział czego chce i mnie nieziemsko drażnił...Kim też mnie irytowała,ale potem chciałam żeby i ona sobie kogoś znalazła.Nie przeszkadzało mi absolutnie że to Justin Tyle,że autorka nawet nie wyjaśniła czy on w ogóle przeżył,bo o ile się nie mylę został postrzelony i leżał na podłodze w kałuży krwi...To była ostatnia wzmianka o nim

[Duzzz]

Adolku, no niby tak, ale czy ja wiem czy tak do końca. Zawsze mogła jakoś uciec, wymigać się, a nie od razu bez żadnych prób przeciwstawienia się wziąć ślub. Nie za taką ją miała po tym jak dźgnęła to biedne zwierzę i jak hmm omotała sobie Wesa.

Very, nie wiem dla mnie on dla niej za dobry był. Jakby sobie braciszka Leah wzięła o! to byłabym zadowolona
Co do tego co się z nim dalej dzialo pod koniec to już nie pamiętam

[Adolek]

Duz, masz rację. W ten sposób na to nie patrzyłam.
Ooo, główny bohater wcale nie był fajny (do połowy książki był okropny ). Momentami wolałam Justina.

[Duzzz]

Ona za cwana od początku była, żeby tak się dać zniewolić. Potem nagle zrobiła się słodką idiotką. Co mnie okropnie mierziło. Rozdwojenie jaźni czy jak. Autorce Kim nie wyszła.

Ja nawet momentem chciałam, żeby to właśnie z nim Leah była

[Papaveryna]

Nie za taką ją miała po tym jak dźgnęła to biedne zwierzę i jak hmm omotała sobie Wesa.

Fakt,mnie strasznie wkurzyła jak sprowokowała ten wypadek
Mam wrażenie,że książki Deveraux są nieco niedopracowane.Bohaterowie tam odwalają akcje totalnie z dupy,by po chwili zachowywać się zupełnie normalnie.W ostatniej,którą czytałam również to zauważyłam

Duz,czytałaś Wybawcę?

Adolku,mnie Wes strasznie denerwował.Przez większość czasu zachowywał się jak

Spoiler:

głupi fiut.

[Adolek]

Dokładnie. A ta jego niewierność... I na dodatek pies ogrodnika.

[Duzzz]

Very, znam większą część Deveraux. Wybawcę też To to co trochę zorro przypomina?

Co do Wesa to rodzinne Jego bracia też się nie popisali, a szczególnie jeden, którego bym chętnie na szubienicy za pewną część ciała powiesiła i chodzi mi o mózg

A drugi jak się nie mylę to słoniami przekonywał

[Papaveryna]

Mnie strasznie oburzyło,że niby tak wielbił tę Kim,a bez żadnych oporów bzyknął się z Leah

Tak ten niby zorro.Czytałam to ostatnio i miałam naskrobać cosik,co też później uczynię.Tam też zauważyłam taką jedną absurdalną głupotę,która mnie dosłownie z butów wyrwała

[Duzzz]

To spisuj recenzję Very to przypomnę sobie co tam jeszcze było

Mnie strasznie oburzyło,że niby tak wielbił tę Kim,a bez żadnych oporów bzyknął się z Leah

Po pierwsze weź pod uwagę, że Wes miał ją za prostytutkę, bo jej siostra przecież nią w pewnym stopniu była.
Po drugie facet wyposzczony to i głodny
Po trzecie nietrzeźwy, chociaż to tłumaczyć go nie powinno.

[Adolek]

niby tak. Potem jednak tak zarzekał się , że kocha Kim, że ją zranił, że świata poza nią nie widzi, a dochodziło do dwuznacznych sytuacji...