Teraz jest 3 grudnia 2024, o 19:42

Miłość w rozmiarze XXL - Stephanie Evanovich (Papaveryna)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Miłość w rozmiarze XXL - Stephanie Evanovich (Papaveryna)

Post przez Papaveryna » 15 kwietnia 2014, o 23:02

"Miłość w rozmiarze XXL" Stephanie Evanovich


Podziałała na mnie interesująca kombinacja imienia i nazwiska oraz radosna okładka i postanowiłam zakupić sobie tę książkę.Oczywiście wiedziałam,że to całkiem inna Pani Evanovich,ale byłam mocno ciekawa cóż takiego wytworzyła.Blurb brzmiał całkiem zachęcająco,ponieważ mamy bohaterkę dość niestandardową.Holly jest młodą wdową i zmaga się z otyłością.Nasz bohater zamiast podziwiać bohaterkę i pisać serenady na jej cześć ma za zadanie pomóc jej w walce ze zbędnymi kilogramami.Poznają się w samolocie i właśnie wtedy on jej tę pomoc proponuje. Logan jest osobistym trenerem największych gwiazd w kraju.Pomysł naprawdę ciekawy,a czy wykonanie również?

Moim zdaniem książka jest mocno średnia.Do pewnego momentu czytałam z chęcią i zainteresowaniem,a potem się zacięłam i ciężko było mi ruszyć dalej.Zrobiło się po prostu nudno.Wszystko było przewidywalne,zero jakiegokolwiek zaskoczenia.Niby lekka książka,ale chyba nawet dla mnie zbyt lekka.
Najlepsze było to,że do końca zostało mi chyba ze 2 strony i książka tak sobie kilka dni leżała zanim je doczytałam :P

Autorka pisze zbyt ogólnie.Nie wiem jak to ująć,ale zabrakło mi różnych szczegółów.Na przykład nie dowiadujemy się ile Holly ważyła zanim zaczęła stosować dietę i ćwiczyć z Loganem na siłowni.Nie jest również powiedziane ile miała wzrostu.Chyba że jakimś sposobem przegapiłam te informacje...A bardzo mnie one interesowały,bo lubię wiedzieć o czym czytam :P
Pierwsze 3 miesiące diety i ćwiczeń mijają szybciutko,a ich efektem jest utrata 20 kg przez bohaterkę.Praktycznie bez żadnych potknięć.Raz tylko zjadła Milky Way'a,a innym razem nakupowała mnóstwo niezdrowego żarcia,ale zanim je pochłonęła, zadzwoniła do swego trenera,a on natychmiast przyleciał i uratował ją od złego.Oczywiście rozumiem,że mogła mieć tak silną wolę,ale w tej książce wszystko wydaje się banalnie proste.Mamy opisy jej męczących sesji z Loganem na siłowni,ale w końcu Holly po tylu latach zmieniła całkowicie swoje nawyki żywieniowe i nawet nie zajęczy,że zjadłaby ciasto,frytkę czy inny kaloyczny smakołyk.Na zajęciach również wykonuje wszystkie ćwiczenia bez większego marudzenia,aż dziw że wcześniej się za siebie nie wzięła skoro wszystko jej tak super sprawnie i szybko wychodzi.Zabrakło mi większych zmagań i refleksji związanych z utratą wagi.

Bohaterka mnie nie zachwyciła.Niby podkreślano wielokrotnie,że jest wielce inteligentna i ma super ironiczne poczucie humoru,ale ja jakoś tego nie zauważyłam.Faktycznie podczas pierwszych sesji z Loganem rzuca kilka uwag,przy których można się uśmiechnąć,ale mówi też o tym,ze poci się między nogami i zostawia ślady jak ślimak,co mnie raczej zbrzydziło niż rozbawiło.Dla mnie Holly jest nijaka.Wyszła za mąż żeby uciec od rodziny,żyła tylko z mężem odcięta praktycznie od reszty świata,a po jego śmierci była totalnie zagubiona.Kiedy wreszcie udaje jej się schudnąć zaczyna wzdychać do Logana,a gdy on zwraca na nią uwagę jest skupiona tylko i wyłącznie na tym,aby jego zainteresowane utrzymać.I oczywiście cały czas zadaje sobie,a nawet i jemu pytanie co on w niej widzi...Doskonale rozumiem,że może mieć niską samoocenę,ale z tego co czytam wynika,że podczas zbliżeń nie wstydzi się swojego ciała i dobrze w nim czuje więc w sumie nie wiem jak to jest :]
Drażniło mnie u bohaterki to że nie umiała wziąć życia we własne ręce...Drżała i czekała aż Logan się nią znudzi.Nigdzie razem nie chodzili i dla niej tak było ok.W pewnym momencie znalazła sobie pracę żeby spróbować wreszcie wyjść do ludzi.Było to fajnym krokiem do przodu,ponieważ odziedziczyła po mężu duży spadek i nie musiała podejmować pracy z pobudek materialnych.Szybko jednak ją rzuciła,bo Loganowi się nie podobało.Niby tłumaczyła się tym,że nie chciało się jej rano wstawać,ale moim zdaniem zrobiła to ze względu na niego.Strasznie się zirytował jak mu o tej pracy powiedziała,no bo jak to zamiast siedzieć w domu i czekać na niego będzie gdzieś chodziła.No skandal!Denerwował się,że nie mówiła nikomu,że się spotykają,a nie mówiła,bo nie była pewna jak on na to zareaguje.Uważam,że znowu dała mężczyźnie odciąć się od świata tak jak to zrobił kiedyś jej mąż.

Logan to facet idealny...Jest przystojny,dobrze zbudowany,miły,uprzejmy,sławny,bogaty i rycerski bardziej niż Rycerze Jedi.Liczyłam,że może wylezą z niego jakieś paskudne cechy,ale gdzie tam...A nie!Jest jedna.Oczywiście zmienia dziewczyny jak rękawiczki,bo przecież taki jak on ma w czym przebierać.
Logan gdy zaczął romansować z Holly wstydził się spotykać z nią w miejscach publicznych,a nawet zabierać do siebie do domu żeby przypadkiem nie natknąć się na kogoś znajomego.Rozmyślał o tym,że przydałaby jej się liposukcja,ponieważ nie uda jej się nigdy zejść poniżej rozmiaru 40.Obawiał się co by ludzie powiedzieli gdyby zamiast ze szczupłą modelką pojawił się z "pulchnym cherubinkiem" (myśli bohatera) u boku.Spotykali się głównie u Holly w domu i uprawiali seks.
Tutaj też czegoś nie zrozumiałam.Nie jest powiedziane ile ostatecznie kilogramów zgubiła bohaterka,ponieważ po utracie tych 20 dalej ćwiczyła.Logan wspomina,że ma cellulitis,rozstępy,tłuszczyk,a jakiś czas wcześniej zachwyca się jak ładnie jest teraz umięśniona.Skoro prognozuje,że nie uda jej się zejść poniżej rozmiaru 40 to znaczy,że musi nosić ubrania w mniej więcej tym rozmiarze.To jaki to "pulchny cherubinek" się pytam?To w końcu nadal jest pulchna czy jest umięśniona,bo nie wiem.

Jedna z byłych dziewczyn Logana mówi Holly,że ten nazywał ją wcześniej brzydkim kaczątkiem i ona śmiertelnie się o to na niego obraża.I znowu nie rozumiem,co w tym takiego strasznego.Raczej wkurzyłabym się,ze facet tyle zwlekał zanim pokazał się ze mną publicznie,bo się wstydził,a nie o taką pierdołę.Autorka musiała jakieś zawirowanie między bohaterami wymyślić i trochę słabo jej to wyszło.

Na plus mogę śmiało zaliczyć przyjaciół Logana - Chasse'a i Amandę.Takie sympatyczne małżeństwo lubujące się w klapsach :wink: Ich związek był dla mnie o wiele bardziej ekscytujący niż romans głównych bohaterów.

Mamy sceny erotyczne i to całkiem konkretne.Nie jest ich za dużo i nie są wulgarne.Jedną dostajemy już na wstępie.Po powrocie bohatera z podróży odwiedza go jego aktualna "dziewczyna".Autorka prezentuje nam pełen opis tego co razem robią.Ja akurat jestem jedną z czytelniczek,które nie przepadają jak facet w książce uprawa seks z inną kobietą niż główna bohaterka...Chyba autorka uznała,że jak wciśnie seks na samym początku będzie ciekawiej.

Mimo,że książka jest z tych przewidywalnych,lekkich i przyjemnych zabrakło mi w niej humoru.Zwłaszcza takiego sytuacyjnego.A spodziewałam się,że będzie.Nie oznacza to,że było poważnie czy smutno.Dla mnie było nijako.

Nie porwała mnie ta historia.Pomysł był bardzo fajny,ale wykonanie dużo słabsze.Brakowało mi kilku istotnych szczegółów,wyłapałam parę nieścisłości,ale to może być wina mojego gapiostwa,zabrakło mi humoru oraz chemii między bohaterami,sceny erotyczne były nawet niezłe,ale nie ratują nudnej całości.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 kwietnia 2014, o 12:39

Tak jak Ciebie korciło mnie przez kombinację imienia i nazwiska ;)
ale po ostatnich wrażeniach Dziewczyn i teraz po Twojej recenzji trochę mnie wyhamowało. Może kiedyś z ciekawości sięgnę, ale już wiem że nie mam co się rzucać na nią na allegro czy w empiku.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 16 kwietnia 2014, o 14:08

Mnie się podobała, przyjemnie się czytało. Po pierwszej scenie seksu (bohatera z przyjaciółką do łóżka) trochę się przestraszyła, że znowu jakiś erotyk, ale było dobrze.
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 6441
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 17 kwietnia 2014, o 22:36

W innym miejscu napisałam że bardzo mnie ta książka rozczarowała. Zapomniałam dodać, że może byłabym mniej krytyczna gdyby głównym motywem nie była tu bohaterka plus size. Bardzo lubię ten motyw, ale rzadko on występuje i najczęściej jest zupełnie skopany. Evanovich nawet fajnie zaczęła, pomysł mógł się sprawdzić, ale im dalej w fabułę tym gorzej jej szło.


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości