no, wieczór z głowy ale
Pałacowa intryga za mną
wrażenie ogólne: przez pół książki uważałam, że lepsza niż
Więzy krwi, przez drugie pół wolałam Więzy krwi. podsumowując oceniłabym podobnie z lekkim wskazaniem na
Pałacową intrygę. dlaczego - wyjaśnię poniżej.
wchodząc w szczegóły: ogólny zarys fabuły niby często soptykany: mają do siebie jakieś pretensje - On chyba większe, potem zauroczenie i miłość. Jednak sposób podania, z dodatkami w postaci jego pochodzenia i gburowatości, jej "problem" itd itp dają nam całkiem miłą i dobrze przyswajalną historię. Nie ukrywam, że humoru akurat nie ma dużo, jednak brak dramatów pozwala mi zakwalifikować tą książkę do kategorii romans przyjemny.
Bohaterowie: no cóż
Marcus jest wielki, nieokrzesany, niechlujny
Gardzi tzw. towarzystwem i jak tylko może to okazuje. oczywiście do czasu. Im głębiej wchodzimy w opowieść tym bardziej jesteśmy w stanie go zrozumieć. Przez ten proces autorka przeprowadza nas płynnie, nie robi gwałtownych zwrotów, pozwala nam samym dojść do sympatii niczego na siłę nie narzucając. Wiele czytelniczek na końcu może zamarzyć o oczytanym dzikusie
Regina jest pięknością i nic na to nie poradzimy.
Podczas czytania nawet się nie zastanawiałam dlaczego ją lubię bo niczym się nie wyróżniała. potem mnie olśniło: Regina nie była płochą naiwną dziewicą. miała silny charakter, sprecyzowane poglądy i zasady. Nawet jej "problem" jej nie złamał. to za co ją polubiłam to fakt, że nie była , jak często spotykane bohaterki, zawzięta w swoich racjach, uparta (z czego bierze się dużo problemów). Kiedy przedstawiano jej odmienne poglądy (tak, tak Marcus ) słuchała, analizowała i niejednokrotnie zmieniała swoje stanowisko. Przyznam, że przy bohaterkach z tzw. charakterkiem jest to rzadkie.
Obydwoje są bardzo silnie związani z rodziną, chociaż postawa Simona, brata Reginy nie pozwala nam go lubić.
Podoba mi sie opisany zarówno w
Więzach jak i tutaj problem z nieprawym pochodzeniem bohaterów. Wiemy z historii, że w tamtych czasach było to zjawisko częste i traktowane jako tajemnica poliszynela. W tym gloryfikowanym w romansach historycznych okresie regencji tutaj, co prawda niezbyt szczegółowo ale jednak, zachowanie kobiet jak matka Marcusa było nagminne, a mało kiedy opisuje sie jak to wpływało na ich dzieci i rodziny, co właśnie tutaj obserwujemy. Znając z historii Prinny'ego nie podoba mi sie przedstawianie go jako miłego starszego pana, ale trudno, nie oczekujmy prawd historycznych.
co do "problemu" Reginy to napomknę tylko, że chyba to ówczas problemem nie było gdyż od dobrze urodzonej kobiety wymagano śpiewu, haftu i tolerancji wobec zdrad (możliwe, że dyskrecji w swoich romansach).