przez Księżycowa Kawa » 15 listopada 2014, o 19:24
„Tajemnice diamentów”
Wprawdzie sam bohater nie pojawia się od samego początku, jednak to on robi największe wrażenie, przynajmniej moim zdaniem. Tak się składa, że w życiu księcia Pelham wszystko toczy się zgodnie z ustalonym porządkiem i gdzie nie ma miejsca na nieprzewidziane zdarzenia. Najważniejsza jest punktualność, rutyna i porządek. Z drugiej strony nie ma co się dziwić, skoro odebrał takie a nie inne wychowanie, czyli gdy po raz pierwszy spóźnił się, jego pies stracił życie, gdy to przydarzyło się po raz drugi (nie z jego winy), utracił słuch w uchu – coś takiego jednak wywiera wpływ na charakter czy też na postępowanie.
Dopiero nieoczekiwane pojawienie się Juliette w życiu księcia wiele zmienia i nic już nie jest takie samo. A wszystko zaczęło się od pewnego artykułu w gazecie, potem jeszcze zostali wplatani w pewną aferę, której należało stawić czoło… W każdym razie im wystarczyło, a wspólny pobyt załatwił resztę.
Mam wrażenie, że Juliette została skrojona przez autorkę tak, aby ją dopasować do bohatera, przez co jest mało wyrazista, a ta cała jej niezależność wydaje się być pozorowana, a także sprowadza się do tego, że ich kłótnie i sprzeczki bywają ciekawe oraz wielce urozmaicają powieść. Poza tym zdaje się być dość bezradna i naiwna w podejściu do życia. Na szczęście nie jest tak źle pod tym względem, jakby mogłoby być. Niewątpliwie interesujące było to, jak uczyła spontaniczności Willa, to znaczy Pelhama i wolałabym, aby na ten temat pojawiło się więcej, a także w bardziej rzetelny sposób.
Tak swoją drogą, książę Pelham bywa wielokrotnie wobec Juliette nieuprzejmy, wręcz można powiedzieć, że wychodzi na wrednego gbura, tyle że to nie bierze się z powietrza. Dopiero na koniec z nawiązką to odrabia, robiąc z siebie pośmiewisko. Osobiście uważam, że mogłabym się obejść bez tej sceny, gdyż mnie niczego nie musiał udowadniać. Niemniej jednak pozostałym czytelniczkom to może się spodobać.
Jest również intryga związana z poszukiwaniem diamentów, morderstwem oraz nie tylko. Jeżeli nie przygląda się temu zbyt dokładnie, nieźle to wypada, ale tak naprawdę to wszystko okazało się jak dla mnie trochę zbyt kuriozalne i nie trafia do mojego przekonania. Aczkolwiek końcówka była całkiem niezła. No i jeśli ktoś oczekuje jakieś wiarygodności historycznej, na pewno jej tutaj nie znajdzie.
W pewnej chwili przyplątała mi się myśl, że gdyby za tych bohaterów zabrała się Sylvia Day, wyszłoby o wiele bardziej emocjonalnie oraz wiarygodniej. Wówczas to byłaby wyjątkowa historia. Ale to tylko moje zdanie.
Ogólnie rzecz ujmując, poszczególne sceny mi się podobały oraz bohater, lecz całość nie zrobiła na mnie wrażenia. Dla mnie po prostu jest to trochę zbyt powierzchowne.
Miało być kilka słów, a wyszło trochę więcej, ale i tak nie wiem, czy udało mi się dokładnie wyrazić to, co mam na myśli…
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.