Janka napisał(a):W ostatnich dniach powtórzyłam "Idealną parę". Miałam audio po angielsku, które przesłuchałam prawie całe, ale nie zrozumiałam zbyt wiele, dlatego poparłam to książką. Jak zwykle było super. Tym razem lepiej skupiłam uwagę na drugiej parze, bo ich lubię. Nie podobało mi się tylko, że SEP pisała o nich tak, jakby to była następna para "mocno geriatryczna", a oni jeszcze byli stosunkowo młodzi. Boddie miał 37 lat, czyli tyle co większość jej bohaterów pierwszoplanowych.
Papaveryna napisał(a):
Dziwię się czasem za co ja tę książkę tak lubię Chyba za scenę u Belle w salonie kiedy zebrała się tam cała drużyna.I za Imprezę Księżniczek.I córeczkę Molly.I Deana!
Kurde!Miałam wysłać tę książkę,Sun
Janka napisał(a):Masz rację, że to nie było ładne zachowanie. W prawdziwym życiu przekreśliłabym takiego doopka natychmiast. Nawet nie musiałby robić takiego świństwa akurat mnie. Wystarczyłoby, że bym wiedziała, że w ogóle jest zdolny do czegoś takiego.
Ale u Heatha to nie było do końca tak po doopkowatemu. To wcale nie było tak, że postanowił ją przelecieć i sobie w najlepsze dalej szukać odpowiedniej żony. On nie planował zaliczenia Belle. To mu samo wyszło. Nic nie mógł na to poradzić. On już ją wtedy kochał, tylko nie zdawał sobie sprawy. Nie umiał się obronić i się poddał. Ona też nie była mu pomocna w spełnieniu postanowienia o trzymaniu się od niej z daleka. Sama mu się pchała w łapy. I to jeszcze jak! Świętego by ruszyło. A co taki biedny mały Heath mógł poradzić na jej rozbuchaną seksualność. Załatwiła go bronią, na którą nie miał obrony. Biedactwo. Bronił się dzielnie jak mógł. Może jakby jej już wtedy nie kochał, to jakoś by się oparł. Ale w tej sytuacji był bez szans.
sunshine napisał(a):A czy każdy facet musi byc idealny w książce?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość