„Łatwopalni” – tak jak przypuszczałam, okładka okazała się ciekawsza od zawartości, która utrzymuje się na poziomie średniego harlequina. Tyle że autorka zapomniała dopisać zakończenie. Jeśli komuś zależy na HEA, to nie polecam, bo tu tego nie znajdzie
Myślę, że autorka powinna dać sobie spokój z dramatami itp., bo jej to nie wychodzi, a wydawało mi się, że jednak w końcu się wyrobi. Niemniej jednak tutaj najbardziej mnie dobijały dialogi. I co najdziwniejsze, to zupełnie nie czuję się zniechęcona, a właściwie przymierzam się, aby wziąć się za następną: "Obrońcy nocy"
Jednego tylko nie rozumiem: w opisie marudzą coś o jesieni. Ludzie, jaka jesień?
W książce nic na ten temat nie ma, bo akcja toczy się wiosną, chyba ktoś się zapatrzył w okładkę…