przez Kawka » 11 lutego 2014, o 22:13
Dziękuję.
Fanko - romans ze słodyczami trzeba przerwać, a przynajmniej ograniczyć. Niestety bez tego trudno będzie schudnąć.
Ja też walczę z tym nałogiem i czasem przegrywam. Wiem, że nie dam rady całkowicie wyeliminować ich z życia, ale mogę zmniejszyć ich spożycie do rozsądnych ilości. Zmiany zaczęłam od herbaty. Kiedyś słodziłam szklankę dwiema łyżeczkami. Teraz na półtorej szklanki (bo tyle wchodzi do kubka), daję półtorej łyżeczki. Jak piję bez cytryny to nawet mniej. Zmiany wprowadzam stopniowo. Nie zjadam jak kiedyś batona dziennie albo tabliczki czekolady, a tylko od czasu do czasu pozwalam sobie na coś słodkiego. Nie ograniczam się z jedzeniem, ale też i nie szaleję ze śmieciowym jedzeniem. Ćwiczę codziennie, choć nie przemęczam się jakoś szczególnie. Nie chodzi o to, żeby się nabawić kontuzji, a trwale schudnąć, zmienić swoje nawyki i tryb życia. Szybki efekt da się osiągnąć, ale rzadko bywa trwały. A ja wychodzę z założenia, że wolę pracować długo nad czymś co da mi długofalowy sukces, niż mobilizować się na krótko, a potem mieć efekt jojo. Głęboko wierzę w to, że każdemu może się udać, nawet bez profesjonalnego trenera czy diety. Wystarczy wprowadzić sobie żelazną dyscyplinę i konsekwentnie realizować cel. Jeśli nie wierzysz, że uda Ci się schudnąć 20 czy 10 kg, wyznacz mniejszy cel, np. -5 kg i dąż do niego. Ja marzę o wadze 55 kg. Wiem, ze daleka droga przede mną, a zrzucenie prawie 12 kg brzmi okropnie, więc wyznaczyłam sobie pułap 60 kg. Taki cel wydaje się bardziej osiągalny. Poza tym ważne jest, żeby nie zrażać się chwilowymi porażkami. Ćwiczę od listopada, a mimo to schudłam niecałe 2 kg. Może to mało, ale mnie cieszy i wcale nie zniechęca do ćwiczeń. Prędzej czy później cel osiągnę. Wiem to. Pisze pewnie jak jakaś fanatyczka, ale bez mocnego mentalnego wkręcenia się w to oraz podejścia do sprawy na poważnie, nie da się schudnąć. Jeśli brak odpowiedniej motywacji, to wszystko diabli wezmą. Motywacja to podstawa.
Tak więc Dziewczyny przestańcie mówić, że chciałybyście, a nie da rady i to nierealne, tylko działajcie. Sprawcie, że powoli stanie się realne. Wiem, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu (np. na geny albo fakt, czy dostaniemy pracę), ale podejmując działanie zwiększamy swoje szanse. Działanie jest zawsze lepsze od bycia biernym.
http://www.radiocentrum.pl"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".