Solve odkrył później że jest dotknięty, a na początku był w sumie dobrym chłopakiem. Kolgrim? On zawsze był zły do granic możliwości i niestety w tym wszystkim inteligentny i przebiegły. Tak oszukał rodzinę, nie wszystkich, ale jednak. Prawda, ich losy są podobne, ale też różne. I na nieszczęście żaden nie dał sobie pomóc no i umarli młodo. I Solvego lubię bardziej niż Kolgrima, mimo że przecież tak katował mojego ukochanego Heikego.
Ale znów Heike. Gdyby ojciec okazywał mu miłość i czułość byłby taki jaki się stał? Dobry, tak dobry jak tylko może dobry być człowiek?
Sol miała swoją własną moralność, kolejna skomplikowana osobowość. Mordowała bez mrugnięcia okiem, jak Tula. Tylko że Tula miała Tomasa a Sol całe życie była sama mimo że Silje i Tengel i rodzeństwo byli przy niej. Heike miał jeden słaby moment - powrót z Eldafjord i flet. Sol takich momentów miała masę i ona z nimi nie walczyła, cieszyła się z tego.
Ale Ulvhedina można postawić na przeciwnym biegunie do Solvego
to prawda. Zaczął jako potwór a potem dzięki Trójce Kociookich zmienił się na wspaniałego człowieka. No i kto nie chciałby opuścić tego padołu tak jak on?