Byłam we wtorek na
"47 Roninach". Film mnie ciągnął od dawna, chyba nie muszę nadmieniać z jakiego powodu.
Co prawda nabrałam do tego filmu nieco dystansu jak zobaczyłam, że film będzie historyczno-fantastyczny i mimo że lubię filmy fantastyczne, nie tego oczekiwałam. Ale była to być może jedyna okazja, żeby zobaczyć Jina na dużym ekranie.
Może właśnie, dlatego że podeszłam do filmu z dystansem, spodobał mi się. Może nie było fajerwerków, ale film całkiem spoko. Miałam jednak chwilami wrażenie, że za bardzo był skupiony na akcji, a za mało na przesłaniu, które w oryginalnej historii jest przecież najważniejsze. Ale to moje wrażenie. Efekty specjalne oglądane w 3D były bardzo fajne, chociaż było ich mniej niż wynikałoby to z trailerów. Dostrzegłam także dwa błędy scenariusza. Może nie miały one znaczenia dla ogólnej fabuły, ale tak się zastanawiałam, jak to w ogóle możliwe.
Ale kto lubi takie filmy, to mogę polecić.