tajemna napisał(a):Lubię Ward, chociaż czasem denerwuje mnie istnienie jakichś pobocznych kobiet (do zaspokajania, do dokrwienia, do czegokolwiek), które irytują mnie samym swym istnieniem. Ale to moje zboczenie.
Czyta się świetnie, chociaż chyba wolę Kenyon i jej Mrocznych Łowców. Chociaż gdybym miała wybierać np. między tomem z Arikiem lub Strykerem, to wybrałabym którąkolwiek część Ward.
Najbardziej podobał mi się pierwszy tom i tom o Zbihrze. Teraz czytam o Butchu i aż się boję czy autorka znowu nie poczęstuje mnie jakimś zaspokajaniem się w ramionach innej/innych zamiast bezwzględnej wierności Marissie Już na samym początku zaserwowała mi numerek Butcha z przyjaciółką Wielebnego. Oby już więcej nie. Chociaż wolałabym wiedzieć, gdyby jednak tak, więc dajcie cynk w razie czego
Tajemna a jak mam na odwrót z Kenyon...jednak wolę Ward..chociaż Mroczni Łowcy są wciągający, brakuje mi jakiejś magii, którą spotkałam w prawie każdym tomie o Bractwie...a część o Zbihrze jest chyba samą doskonałością...u Kenyon każdy bohater obojętnie jak okaleczony przez życie po spotkaniu kobiety/demona/boga, w którym się zakochał momentalnie zmieniał się w dobrego..u Ward ten proces trwał nadal..chyba brakuje mi głębi u Łowców (zobaczymy czy będzie nadal bo czytam teraz Acherona )
Desdemona napisał(a):nęci mnie powtórka Z....
O dżisas mnie też... ale ciągle mówię sobie nie
wiedzmaSol napisał(a):Dorotko, trzeci jest jeszcze lepszy
potem też jest baaardzo ciekawie, tak na prawdę słabsze było dla mnie jedynie pół jednego tomu, ale za to Des wzdycha do tego bohatera.
Zgadzam się z Sol w 100%!!! Czytaj dalej