- (…) O, idą nasze panie. Na sam ich widok od razu chce się „mmm”, nie? – Pomrukowi towarzyszył wyraźnie seksualny ruch ciała. McNabb uśmiechnął się szeroko, patrząc na idące korytarzem Peabody i Eve.
A potem szybko spojrzał na Roarke’a.
- To znaczy, ja „mmm” moją, a ty twoją. Nie żebym od razu chciał „mmm” panią porucznik, bo by mi skopała tyłek, a moje zakrwawione szczątki rzuciła tobie do zabawy, a na koniec Peabody wdeptałaby je w ziemię i podpaliła. Chodziło mi o to, że…
- Wiem, o co ci chodziło – McNabb zawsze potrafił go rozbawić – I zgadzam się w całej rozciągłości, łącznie z zabawą zakrwawionymi szczątkami. Fascynujące kobiety. Pani porucznik – powiedział Roarke, gdy Eve zbliżyła się do niego długimi krokami.
- Cieszę się, że obaj spędzacie miło czas, popijając i gawędząc.
- Meldują, że informowałam Roarke’a o ostatnich aktualizacjach i przekazywałem pani rozkazy.
- Mnie to wyglądało na ślinienie się i wlepianie pożądliwego wzroku.
- Ach… to mogły być reakcje uboczne (…)
- No cóż, w takim razie… - Roarke poderwał się na równe nogi, gdy Mavis wydobyła pierś, do której natychmiast przyssała się Belle. – To ja już… Pójdę gdzieś indziej.
Jego reakcja rozbawiła Mavis. Jej twarz się rozjaśniła.
- Ona też chce śniadanie – powiedziała ze śmiechem.- Prawie wszyscy widzieli już moje piersi.
- Chyba ci wspominałem, że są absolutnie urocze. Zastanawiam się czy nie powinienem…
- Nie, usiądź. – Chochocząc Mavis sięgnęła po sok i wstała bez trudu, radząc sobie ze szklanką i dzieckiem przy piersi. – Zaraz się przyzwyczaisz a za chwileczkę wrócimy do siebie. Zwykle po śniadaniu ucinamy sobie drzemkę. Jak się czegoś dowiem o peruce lub produktach to dam znać.
- Zrób to.
Kiedy znów zostali sami, Roarke wbił wzrok w swój talerz.
- Ciekawe dlaczego dziś rano zamówiłem sobie jajka sadzone żółtkiem do góry.
- Bo wyglądają jak para ślicznych lśniących żółtych piersi – Uśmiechając się, Eve sięgnęła po kawałek bekonu – A Mavis, jak oboje pamiętamy, nieraz malowała swoje na żółto.
- Za każdym razem, gdy karmi swoje dziecko, czuję się taki… zakłopotany.
- Zdawało mi się, że zaraz wpadniesz w panikę.
- Z lekka spanikowałem. To takie intymne.
- Chyba oboje będziemy musieli sobie jakoś z tym radzić. A na razie zacznijmy się zbierać. Jedz te swoje cycuszki.
Lilia napisał(a):sceny z Mavis i Bellą zawsze są
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości