Wiecie co? Ludzka głupota nie ma granic. Moja znajoma [spotykamy się wieczorami z psami w parku], dość ekscentryczna osóbka należy zaznaczyć [tatuaże i kolczyki wszędzie gdzie widać i gdzie nie widać też] , tak pod trzydziestkę, od pewnego czasu miała niesamowite ciśnienie na faceta. Wszystko jedno jakiego, byleby tylko był. Próbowała wyrywać wszystko co nosi spodnie, bez względu na to czy zaobrączowany czy nie. Niestety bez rezultatu, bo urodę też ma specyficzną i charakterek z piekła rodem. No i ta znajoma w lecie poderwała brata swojej koleżanki [ kilka lat młodszy od niej, nieśmiały, niewyględny. Ale bardzo sympatyczny, bo od razu przyprowadziła go, żebyśmy luknęły i oceniły czy może być].
Oczywiscie najpierw była euforia, no bo ma motor i zabiera ją na długie przejażdżki, a zaraz potem zniechęcenie, bo okazało się, że prawiczek. Zapytała czy ma go rzucić, ale namówiłyśmy ją, by dała chłopakowi szansę, bo cóż to za zarzut, że "on jeszcze nigdy z żadną". Wystarczy przecież , że ona jest doświadczona. Posłuchała nas i znów była euforia. No i każdego dnia wieczorem zdawała nam dokładne relacje co, jak i kiedy.
A działo się, oj, działo.
Ach, jaką ona udawała zakochaną
i jak nagle polubila motory [czym go zawojowala na całego].
Tylko, że ta super rozgarnięta istota wpadla na pomysł, że będzie go trzymała w ryzach [czyli będzie mu wydzielała "przyjemości"] jeśli zamiast tabletek antykoncepcyjnych będą stosowali prezerwatywy [tabletetki miała, ale schowała je na potem
]. I na nic się nie zdały nasze tłumaczenia, że to głupota i duże ryzyko. No i przydarzyła im się wpadka, bo gumka się zsunęła.
Minął miesiąc - okresu nie ma, minęły kolejne dwa tygodni - dalej nic. Poszła do ginekologa - stwierdził, że może być w ciąży, to mu powiedziała, że jest starym konowałem i poszła do następnego. Ten też miał wątpliwości, więc też był głupi. Zrobiła jeden test, potem drugi i trzeci - wszystkie wyniki odczytała na "nie", choć instrukcja wskazywała coś przeciwnego. Poszła do kolejnej lekarki i kazała wypisać sobie lek na wywołanie miesiączki.
Wreszcie kilka dni temu zrobiła test z krwi i wyszło jej czarno na białym, że jednak jest w ciąży. No i się zaczęło. Całą winę zwaliła na niego. Powiedziała, że skoro nabroił, to ma się z nią ożenić, że musi sprzedać wszystkie motory, bo kasa będzie potrzebna, gdy urodzi się maluch, no i oczywiście zapowiedziała mu, że dość już tego oblapiania, bo seks z nim wcale jej nie bawi. [i to przy nas mu to powiedziała]. Szkoda, że nie widziałyście jego miny.
To się chłopak zdziwił.
No i same powiedzcie, czy ona nie jest zdrowo walnięta?