Papaveryna napisał(a):Mnie w "Pierwszej damie" Lucy nie przeszkadzała.W sumie nawet ją lubiłam Tylko właśnie ją zapamiętałam jako zbuntowaną nastolatkę,a tutaj taka mimoza z niej była.
Papaveryna napisał(a):No i jej rodzice mnie wkurzali,że tak ją do małżeństwa z Tedem popychali zamiast się dokładnie przyjrzeć czy ona w 100% tego chce.Wiadomo,że w jej głowie nie siedzieli,ale to wyglądało trochę tak jakby wiedzieli lepiej,co dla niej dobre,a za takimi osobami to ja nie przepadam
Papaveryna napisał(a):Mnie się wydaje,że się jej nie wyrzekli tylko po prostu chcieli aby wzięła się za siebie.W sensie podążyła w jakimś kierunku i zdecydowała co chce w życiu robić.Chcieli jej w ten dość okrutny sposób pomóc.
Gdyby Meg faktycznie była w tragicznej i kryzysowej sytuacji rodzice by się na nią nie wypieli chyba.A ona też im w pewnym momencie chciała udowodnić,że sobie da radę sama.Może o to im szło.Tak gdybam sobie
Papaveryna napisał(a):Widocznie wtedy mnie natchnienie łapie
W kilku książkach popularny jest motyw koszmarnych rodziców,np: rodzice Emmy,Blue,ojciec Phoebe i Molly,matka Kenny'ego.Rodziców tych jednak nie poznałyśmy,wiemy o nich tyle ile mówią bohaterowie.Przeważnie to oni są odpowiedzialni za wszelkie traumy i problemy w życiu dorosłym swoich dzieci.W "Nikt mi się nie oprze" ten motyw też mi trochę pasuje.No,ale rodziców Meg poznaliśmy,lubimy i wiemy że oni nie zachowaliby się w ten sposób i dlatego wychodzi taki mało przekonujący galimatias.
my-joy napisał(a):A to, że ona do 30 na nic się nie mogła zdecydować to już naprawdę nie ich wina.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość