aralk napisał(a):Przyznam, że często przy tak jednoznacznej ocenie, kiedy czytam po raz pierwszy, mam ochotę, aby mi się nie podobało
I czasami tak jest
Nocny Anioł napisał(a):nie ma to jak się z schematu wyłamać, czasem tez za wiele oczekujemy, i niestety tego nie dostajemy
Nocny Anioł napisał(a):czekam na jakieś słówko
syntemeks napisał(a):jestem właśnie po mini maratonie z McKinney a ze dwie wcześniej też przeczytałam... i tak jak zapamiętałam ją jako coś co mi się podobało, tak po Uzurpatorze i Łowcach fortun, stwierdzam, że wkurza mnie w jej książkach sposób w jaki jej bohaterowie traktują kobiety... no wycieruchy takie z nich robią, no i w sumie niech sobie robią, ale niech do jasnej ciasnej, na koniec się jakoś bardziej przekonująco pokajają.. a tu nic, jedno wymamrotane słówko a te już im w ramiona padają... nie lubię
ewa.p napisał(a):i tak lepsze to niż szejki ,akurat Uzurpatora lubię bardzo,trochę przez sentyment,ale nie tylko
klarek napisał(a):Jeszcze nie miałam przyjemności, ale rozumiem, że wiele nie straciłam
Księżycowa Kawa napisał(a):Aczkolwiek uważam, że za te wszystkie szowinistyczne uwagi powinien oberwać patelnią, kilkakrotnie i można byłoby go jeszcze skopać. Skoro sam ciężką pracą postanowił wydobyć się z rynsztoka, to jakim prawem czepiał się Lavinii? Jemu to można, a innym to już nie! Miał do niej pretensje, że nie w burdelu czy też na ulicy zarabia, że nie poddała się losowi i przy tak ograniczonych możliwościach, bez żadnych koneksji znalazła dla siebie oraz przyjaciół sposób na wydobycie się z nędzy. I nawet za to nie przeprosił, ani nie odpokutował na koniec.
Nie przeczę, że Edward Stuyvesant-French to ciekawa postać, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego nikt mu nie przywalił patelnią za to czepianie się, że Lavinia poradziła sobie w życiu. Ech.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość