Przeczytałam sobie
"Pożądanie".Natykałam się na opinie,że to jedna z gorszych Garwood i tak dalej.Mnie się podobała.Była bohaterka z jajami,humor,tylko bohater mnie denerwował.W pewnym momencie zaczął zachowywać się strasznie śfiniowato i był tępy jak plastikowy widelec.Ogólnie Garwood przyzwyczaiła mnie do facetów,którzy niby są tacy twardzi,ale bohaterka i tak owija sobie ich wokół palucha.Ten mi jakoś do schematu nie pasował i go nie lubię.
Mam jeszcze jedno "ale".Pojawia się tu motyw,który często spotykam i zaczął mnie wkurzać.A mianowicie do pewnego momentu książka była naprawdę super,ale kiedy bohaterowie wzięli ślub zrobiło się jakoś tak nudno i ciężko.Przeważnie chodzi o to,że ona się w nim zakochuje,a on nie chce wyznać swoich uczuć,bo jakaś tam go kiedyś skrzywdziła,ona kombinuje jakby tu go przekonać.Na końcu on jej wreszcie miłość wyznaje (gdzies na przedostatniej stronie),a ona wspaniałomyślnie przebacza wszystkie okropności,które jej przez ten czas wyrządził
A gdzie czołganie,najlepiej po rozżarzonych węglach,żal za grzechy i zadośćuczynienie?