Teraz jest 3 grudnia 2024, o 19:51

Rebels and Lovers - Linnea Sinclair (Jadzia)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW PARANORMALNYCH I FANTASTYCZNYCH)
Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Rebels and Lovers - Linnea Sinclair (Jadzia)

Post przez Jadzia » 20 października 2013, o 00:40

Niech będzie, że tutaj, chociaż ani paranormal to nie jest, ani fantasy, a science-fiction ;)

Recenzję można przeczytać również (z paroma dodatkami) na moim blogu z recenzjami, do którego link jest w podpisie.


Rebels and Lovers - Linnea Sinclair

Romanse science-fiction to jest z całą pewnością to, co lubię. Te wszystkie statki kosmiczne, lądowania, kombinowanie z maszynerią i oprogramowaniem, pościgi przez tunele kosmiczne i pogonie przez labirynty stacji kosmicznej. Tak, zdecydowanie moja bajka. Dodać do tego świetny romans z wątkiem, który może nie jest moim ulubionym, ale również nie należy do tych, które mnie odrzucają i jest gotowa recepta na książkę, jaka mi się spodoba.

Tytułowi „Buntownicy i kochankowie” w książce Linnei Sinclair to Makaiden Griggs i Devin Guthrie. Kaidee jest właścicielką i pilotem transportowego statku kosmicznego. Dwa lata wcześniej pracowała razem z mężem dla GGS – firmy rodziny Guthrie, ale działania jej męża sprawiły, że musiała z tej pracy zrezygnować po tym jak on został zwolniony. Teraz przez politykę państwa prowadzonego przez szaleńca utknęła w Doku Pięć, z dyszącym jej nad karkiem nieciekawym typem, któremu – znowu przez zmarłego ex-męża – winna jest sporą kwotę.

Devin był zauroczony Makaiden już w czasie, kiedy była ona jedną z licznego personelu zatrudnianego przez jego rodzinę, ale nie zrobił nic, żeby to okazać z bardzo prostego powodu – kapitan Griggs była mężatką. Teraz spotyka ją w całkowicie nieoczekiwanych okolicznościach, i jego cały świat przewraca się do góry nogami z powodu jednego zdania: „Kiler nie żyje.” Ucieczka przed niedoszłymi porywaczami Tripa, bratanka Devina, nie należy może do najbardziej sprzyjających okoliczności dla rozwoju romansu, ale Devin nie zamierza pozwolić, żeby Makaiden po raz drugi zniknęła mu z oczu. To nic, że ktoś ich ściga, i to nie wiadomo kto oraz nie wiadomo czemu, a Devin przeciwstawia się całej swojej rodzinie. Są w końcu sprawy ważne i ważniejsze.

W Devinie nie ma nic z typowego maczo. No, może odrobinkę, ale tylko dlatego, że jego starszy brat Phillip, wojskowy z zawodu i zamiłowania, swego czasu zapewnił mu przeszkolenie wojownicze. Więc Devin potrafi zarówno posłużyć się bronią, jak i własnymi dłońmi w walce. Ale na co dzień jest zamkniętym w sobie, spokojnym i unikającym konfliktów geniuszem komputerowym i finansowym, noszącym okulary mimo wieloletnich namów rodziny na operację oczu. Jest słodki jak tylko słodki może być bohater romansu nie będąc przy tym mięczakiem. Nosi sweter, który lata temu kupił razem z Kaidee w czasie jednej ze wspólnych podróży, oczywiście tylko dlatego, że to wygodny sweter, i nic to, że już jest mocno powyciągany i niezbyt pasujący do wymaganego wizerunku najmłodszego syna jednej z najstarszych i najbogatszych rodzin na tym i paru innych światach. Jest przy tym zaradny, a w swoich stosunkach z Kaidee może trochę niezręczny, ale zdecydowanie dążący do celu, którym jest zdobycie jej zaufania, serca i ciała, niekoniecznie w tej kolejności.

Ze strony Kaidee sytuacja wydaje się dużo bardziej skomplikowana, bo to ona jest tutaj stroną, która myśli o wszystkich konsekwencjach ich ewentualnego związku. Nie tylko o tym, jak ona będzie się czuła, kiedy on już się zakończy, bo zakończyć się musi raczej prędzej niż później w jej odczuciu, ale też na co zostanie narażony Devin, jeśli prawda o jej pochodzeniu wyjdzie na jaw. I jak ona przeżyje widok zawodu lub odrazy w jego oczach, kiedy on się dowie, kim był jej ojciec. Całe szczęście, ten wątek nie był przerysowany, jej obawy miały swoje podstawy, ale Devin zmierzył się z nimi jak mężczyzna i wszystko skończyło się dobrze.

Lubię takie romanse, gdzie miłość rozwija się powoli – chociaż akcja książki dzieje się na przestrzeni może pięciu dni, to w końcu Devin i Kaidee znali się już od siedmiu lat, z czego przez pięć przebywali dość dużo w swoim towarzystwie i zdążyli zawrzeć przyjaźń. Ale czuć też iskry między bohaterami, a kiedy dochodzi co do czego, widać gwałtowność uczuć i ich głębię. Nie obraziłabym się co prawda, gdyby jeden czy drugi konflikt, jaki się pojawił, został odrobinę bardziej rozwinięty, ale tak jakby nie starczyło na to miejsca w czasie tych wszystkich pogoni, ucieczek i ukrywania się wszelkimi sposobami. I powiem, że tak jak czasem dłużą mi się akcje sensacyjne czy kryminalne w romansach, tak tutaj dosłownie pożerałam strony, a autorka potrafiła wpleść jakiś moment refleksji czy uczucia nawet w najbardziej napiętą sytuację.

Po przeczytaniu kilku książek i opowiadań Linnei Sinclair wiem, że mogę kupować ją w ciemno, i nawet jeśli nie wszystko mi się spodoba w takim samym stopniu jak np. „Games of Command” (półcyborg miotany namiętnościami, to jest coś, o czym trzeba przeczytać), to wszędzie znajdę jednak elementy, które trafią w mój gust. I zawsze kiedy ją czytam, przychodzi mi na myśl serial „Firefly” i mam ochotę na jego powtórkę. Ech, ci kosmiczni kowboje…

P.S. Jak ja lubię, kiedy postaci na okładkach zgadzają się z opisami bohaterów opisanych w książce :D
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 października 2013, o 05:19

kurcze, ja jakoś tylko przez „Games of Command” mogę się przebić... może za mało ostatnimi czasy stricte sf w diecie?
ale trzeba przyznać: romans niestandardowy, bo nie z "romansowej" stricte szkoły Linnea uprawia... i chwała jej.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 20 października 2013, o 15:26

The Accidental Goddess też było super ;) Ale mi jeszcze kilka jej ksiązek zostało, więc może i któraś z pozostałych mi się bardziej spodoba ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 października 2013, o 20:03

jego starszy brat Phillip, wojskowy z zawodu i zamiłowania


Czyli to łączy książkę z serią - Philip pojawił się w pierwszej części jako bodajże były mąż bohaterki, a sam jest bohaterem trzeciej. Może oni się w tej trzeciej pojawią po raz pierwszy?

Ja trochę nie ogarniam tego, że rsf jest AŻ TAK niepopularne, że Sinclair długo była bez kontraktu z jakimkolwiek wydawnictwem (podobno teraz jest szansa na jakąś umowę) a prawa do tłumaczenia którejkolwiek z książek sprzedała dosłownie raz. Osobiście uważam, że statki kosmiczne są szalenie romantyczne ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 20 października 2013, o 21:44

Sci-fi w romansie :love:
Muszę przeczytać :smile:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 20 października 2013, o 23:24

Agaton, tak, tak, tak :mrgreen: zacznij od Games of Command, to jest mój numer jeden i nie jest związany z żadną serią :)

Agrest, tak, dokładnie takie jest połączenie - Philip na pewno jest bohaterem trzeciej części, jego była żona pierwszych dwóch, więc przypuszczam, że on sam chociaż jest tam wspomniany, tak jak ona w tej części, a tutaj ogólnie cała rodzina cierpi powiedzmy pewną niepewność przez pozycję Philipa (przeszedł na drugą stronę barykady politycznej), a on sam pojawia się krótko w ostatnim rozdziale.

I fajnie by było, gdyby tych SFR było więcej... Cały kosmos możliwości :hyhy: ale z drugiej strony - nawet i miłośnicy fantastyki częściej wolą fantasy niż s-f, tak mi się przynajmniej wydaje...
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 października 2013, o 23:37

Pewnie tak, ale z drugiej strony część pewnie deklaruje niechęć bez podjęcia jakiejś większej próby. Zresztą o ile mnie pamięć nie myli to sama się musiałaś przekonać (tym fajniej czytać teraz recenzję z takim wstępem :D ).
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 października 2013, o 23:45

Agrest napisał(a):
jego starszy brat Phillip, wojskowy z zawodu i zamiłowania


Czyli to łączy książkę z serią - Philip pojawił się w pierwszej części jako bodajże były mąż bohaterki, a sam jest bohaterem trzeciej. Może oni się w tej trzeciej pojawią po raz pierwszy?

Ja trochę nie ogarniam tego, że rsf jest AŻ TAK niepopularne, że Sinclair długo była bez kontraktu z jakimkolwiek wydawnictwem (podobno teraz jest szansa na jakąś umowę) a prawa do tłumaczenia którejkolwiek z książek sprzedała dosłownie raz. Osobiście uważam, że statki kosmiczne są szalenie romantyczne ;)


to chyba ze względu na nienakładanie się fandomów oficjalnie...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 00:03

A może po prostu brakuje podaży? Same autorki nie chcą się za to brać, bo nie czują tych klimatów albo trochę na kreatywności im braknie albo coś? Może gdyby pojawiło się więcej fajnych, więcej reklamy, to by się rozwinęło? Bo parę lat temu kto słyszał o i czytał paranormale? Chociaż może się mylę ;)

Agrest napisał(a):Pewnie tak, ale z drugiej strony część pewnie deklaruje niechęć bez podjęcia jakiejś większej próby. Zresztą o ile mnie pamięć nie myli to sama się musiałaś przekonać (tym fajniej czytać teraz recenzję z takim wstępem :D ).

Hehe, w sumie ja też za takim czystym sci-fi nie przepadam - np. Dicka nie jestem w stanie skończyć nawet jednej książki :hyhy: ale może też nie trafiłam jeszcze na takie, które by do mnie przemówiło ;) znaczy - przed Sinclair nie trafiłam :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 00:23

Bardziej myślałam właśnie o SFR niż o czystym SF.

Swoją drogą od kiedy interesuję się romansami to od czasu do czasu pojawiają się na jakichś blogach/forach spekulacje co będzie the next big thing i zwykle ktoś nieśmiało zasugeruje, że może SF. Jak wiadomo, ten moment jeszcze nie nastąpił i jakoś się nie zapowiada :rotfl: Chyba że ktos napisze fanfik Twilight in Space, wtedy kto wie ;) Z drugiej strony może lepsza jedna gęsta Sinclair niż masa popłuczyn...
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 00:36

U mnie niechęć była właśnie w dużej mierze przez niechęć do czystego S-F. Ale jak już spróbowałam, to wpadłam, co widać na załączonym obrazku ;)

A jak poszukać, to pewnie jeszcze kilka się znajdzie oprócz Sinclair... A popularność przeciez nie musi oznaczać, że dobrych i bardzo dobrych już nie będzie, po prostu byłby większy wybór przy sporej ilości średnich i poniżej. Tylko wtedy z kolei trafić na taką dobrą byłoby ciężej. Tak źle i tak niedobrze...
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 00:41

Nie no, jasne, to było wyolbrzymienie, bo parę się jeszcze znajdzie, harlequin pod szyldem carina press ma trochę tego na koncie (tylko oni wrzucają steampunk do działu sf, więc liczba faktycznego sf jest u nich mniejsza niż deklarowana). Ja kiedyś kupiłam u nich SF Zoe Archer, ale jeszcze nie czytałam :mysli:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 00:48

O tej książce Archer coś kiedyś wspominałaś, ale ja też się nie zabrałam. W ogóle to oprócz Sinclair to z SFR mam na koncie jeszcze jedynie kilka nowelek lub dłuższych książek z takich wydawnictw jak Changeling Press, Loose ID czy Ellora's Cave ;) Ale wystarczy przeklikać sobie stronę Sinclair, żeby znaleźć pare linków do innych autorek i miejsc, gdzie można te inne autorki znaleźć. Może w sumie warto się za to wziąć... Ale kurcze, najgorsze, że w tym co już znam i mam to zaległości co niemiara :bezradny:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 00:53

Ta Archer to jest to:
http://ebooks.carinapress.com/5A667609- ... C0148B6B66

Tylko to chyba dość krótkie jest... Na pewno nie będzie tak rozbudowane jak Sinclair (ani nawet jak te przygodówki Archer). No ale zobaczę, może akurat będzie ok ;)

No i na pewno muszę kiedyś nadrobić Robin D. Owens, bo to też klasyka SFR :lol:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 01:00

O Owens nie słyszałam jeszcze albo nie pamiętam, ale na Goodreads ma oceny imponujące ;) Tylko znowu cykl, ech... Za to też lubię Sinclair, że głównie pojedyncze są ;) Ale komentarz Sinclair pod pierwszą książką z serii mocno zachęcający ^_^
This has to be my favorite of all the HEART series. T'Ash and Zanth just did it for me. I love a cat who belches and craves eggs and cheese. ;-)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 października 2013, o 15:03

hej hej hej, jest Kenyon z serią The League... ale... to Kenyon, podgatunek oddzielny w samym romansie lol
i wykorzystuje space opera jak najbardziej...

a może faktycznie - nie w kontekście next big thing tylko autorek?

przy czym przyznam, że jakkolwiek SF lubię - poza stricte militarną ("spędziła 4 hr na Oxford Street przebierając w" = "spędził 4 hr w sieci wybierając model..." :evillaugh: omijam... to w romansach - nawet u Linnei - się mniej skupiam...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 22:56

Dla mnie Sinclair pisze tak akurat, jeśli mnie SF-intryga nie interesuje to mogę nie wnikać w nią zanadto, romans obroni się w zasadzie i tak, ALE jednocześnie - jeśli chcę wnikać, to mogę, nie jest to napisane na odwal, że ee, no jest statek i leci, nieprawdaż.

Co do innych autorek to nie zapominajcie aby o lindseyowskich szejkach w kosmosie.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 23:01

Chyba nie chcesz powiedzieć, że czytałas tę Lindsey? :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 23:03

No pewnie, to była moja polecanka od gmosi ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 23:06

Ło kurcze, aż polecę i zerknę jak to wyglądało :lol:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 października 2013, o 23:08

Miłej lektury :lol:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 października 2013, o 23:12

I już po lekturze, gdzieś w trakcie przypomniało mi się, że już czytałam tę twoją recenzję ;) I chyba doszłam po raz drugi do tego samego wniosku, że jak już takie klimaty, to wolę chyba Jaid Black :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 października 2013, o 23:58

zdecydowanie Jaid Black. choćby ze względu na objętość ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 23 października 2013, o 11:15

"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 23 października 2013, o 23:09

Prawie żadne tytuł mi nie nie mówi :lol:

A znasz może jakąś autorkę, która bardziej humorystycznie pisze SFR?
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów paranormalnych i fantastycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości