A ja się ciągle zastanawiam nad tym:
Papaveryna napisał(a):(...) nie podobał mi się jej stosunek do Bobby'ego Toma.Tak jakby miała go za bóstwo,a siebie za nic.W swoich rozważaniach na jego temat miała nadzieję,że on może raczy się z nią przespać.W tym momencie wydała mi się trochę bez godności, jak jakaś fanka albo ktoś taki
Zastanawiam się, czy odebrałam jej zachowanie jako negatywne, czy pozytywne.
Nie jestem wielką fanką dumy i godności. Normalnie za poniżające odbieram rzeczy robione wbrew czyjejś woli. Natomiast postępowanie świadome w moich oczach nie jest poniżaniem się. Zasłanianie się dumą i godnością często mnie śmieszy, np. u osób, które nie są w stanie powiedzieć "przepraszam", bo im ta pseudoduma nie pozwala.
W "Odrobinie marzeń" Rachel zbierała banknoty z ziemi, nie uniosła się niepotrzebnym honorem - to mi się podobało.
Annabelle w "Idealnej parze" z kolei pozwoliła się poniżyć, żeby nie stracić Heatha jako klienta i nie zawalić swojej kariery. To też było dla mnie OK. Godność w tym momencie była jej potrzebna jak dziura w moście.
Postępowanie Gracie można odebrać podobnie.
SEP lubi się powtarzać w wątkach i w schematach charakterów, tylko że czasem tę samą sytuację potrafi lepiej umotywować, a czasem zostawia luki i trzeba sobie samemu dopowiedzieć np. na podstawie jej innych bohaterów. Para Gracie plus Bobby Tom jest trochę jak para Molly plus Kevin. Molly potraktowała w pewnym momencie Kevina jak swoją nagrodę. Czuła się od niego gorsza, uważała, że nie ma u niego szans i chciała go mieć chociaż przez chwilę. Jakoś to do mnie trafia, że tak można uważać. A jeśli Molly było wolno uważać faceta za bóstwo, to i Gracie też.
Teraz tak uważam, ale czy przy czytaniu byłam tak samo tolerancyjna dla Gracie, jak dla Molly, to niestety nie pamiętam.