Banks Maya - "Rush"Obiecałam Lilii, że napiszę parę słów, więc oto to czynię
Przyznam się szczerze, na początku miałam ochotę napisać duuużo. Później jednak ochota na zapisanie wszystkich moich wrażeń odeszła. Raz, pewnie suchej nitki bym nie zostawiła
, dwa, jakoś tak szkoda było mi czasu.
Przeczytałam ten tytuł w zeszłym tygodniu. Jeszcze w trakcie lektury, zostałam zapytana po co czytam. Cóż, dobre pytanie. Na początku postanowiłam zapoznać się z tą książką, ponieważ jest jednym z najpopularniejszych romansów erotycznych na Amazon. Ponieważ lubię wiedzieć co w trawie piszczy, chciałam przekonać się sama. Później trafiłam na recenzję jednogwiazdkową, która z jednej strony mocno otrzeźwiła mój zapał, z drugiej strony skłoniła do działania moją stronę analityczną. Czy faktycznie jest tak źle?
Moim zdaniem, tak. Być może wina leży po mojej stronie, gdyż nie jestem potencjalnym odbiorcą tej kategorii romansu. Być może to jednak autorka popełniła gafę.
Mia jest młodą dziewczyną - 24 lata -, która została wychowana przez starszego brata - Jace'a, po śmierci ich rodziców. Pomimo skończenia prestiżowej uczelni na wydziale biznesu/ekonomii, pracuje w piekarni. Choć jej brat jest bajecznie bogaty, bohaterka stara się radzić sobie sama. Miałam za sobą kilka związków, ale nigdy nic poważnego. Teraz nadszedł czas by to zmienić.
Gabe jest bogatym, odnoszącym sukcesy, przystojnym, pewnym siebie mężczyzną. Lat 38. Jeden z najlepszych przyjaciół Jace'a. Po niezbyt udanym małżeństwie i skandalu związanym z rozwodem, każda intymna relacja z kobietą wiążę się z podpisaniem kontraktu. Bardzo specyficznego i dokładnego. Także jego potencjalny związek z Mią rozpoczyna się od zawarcia kontaktu.
Jak mówi blurb, bohaterowie czują coś do siebie nawzajem od lat.
Mia marzyła o Gabe'ie odkąd była nastolatką i nawet po wielu latach jej zauroczenie nie zniknęło, a raczej ewoluowało.
Gabe zwrócił uwagę na Mię, gdy ta miała 14 lat, choć zawsze traktował jej osobę, jak owoc zakazany.
Aż w pewnym momencie ON oznajmia JEJ, że czas coś zmienić.
Czy ja uważam różnicę wieku i fakt, że bohaterka pociągała bohatera mając wczesne naście lat, za niepokojące? No, raczej. Może widzę tam więcej niż jest, jednak nie czułam się komfortowo w takim układzie.
Dominacja.
Bohater chce dominować. Zawsze i wszędzie. Niby wszystko to w dobrej wierze, bo nie tylko bierze, ale i daje, ale wszystko to było dziwaczne.
Nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie stylu życia D/s, ale mam wrażenie, że autorka wie na ten temat jeszcze mniej niż ja
Miesza wszystko z wszystkim, co daje rezultat pomieszania z poplątaniem. Niekonsekwentnie, bez śladu realizmu emocjonalnego, kalkowo-kserokopiarkowo.
Cliche, chciałoby się rzec.
Gdzieś coś usłyszała, coś tam przeczytała, ale zadania domowego nie odrobiła. Punkt dla niej za stwierdzenie, że znajdowanie przyjemności w elementach BDSM nie wiąże się z żadną traumą, a jest po prostu czyimś upodobaniem. Szkoda tylko, że to chyba jedyny punkt.
Cudem logiki, a właściwie jej braku, tylko teraz nie wiem czy bohatera czy autorki, było stwierdzenie co niesie ze sobą niebezpieczeństwo.
Wyjście na imprezę z najlepszymi przyjaciółkami i picie alkoholu czy spotkanie głównej pary z trzema partnerami z interesach, podczas, gdy Mia jest naga i całkowicie skrępowana?
Kto chce obstawiać?
Książka jest w założeniu romansem erotycznym, stąd ilość seksu teoretycznie zrozumiała. W końcu, jeśli ktoś szuka przepisów kulinarnych raczej nie zajrzy do podręcznika do historii. A może jednak?
Cały problem polega na tym, że sceny erotyczne napisane są źle. Zwyczajnie i po prostu. Nie będę używać bardziej dosadnych określeń, bo to mija się z celem. Tak czy inaczej, sceny...
Z jednej strony mechaniczne, jakby skądś przepisane (Obejrzane? A później z obserwacji opisane.), z drugiej ubrane w głupawe myśli bohaterów. Brak polotu, zaangażowania, emocji. Wątpię, by którakolwiek scena była napisana z własnego doświadczenia. (I nie, ja wcale tego nie wymagam, bo są rzeczy, które pozostają w sferze wyobraźni. Ot tak, po prostu. Tylko tutaj wszystko trąciła fałszem.) Zabrakło erotyzmu i zmysłowości, został posmak kiepskiego porno.
A wrzucone zostało tam wszystko co się tylko dało.
- bondage,
- spanking,
- ekshibicjonizm,
- korki analne,
- seks analny,
- wstęp do seksu grupowego...
Przy tym wszystkim miało się wrażenie, że napisane to jest dla przełamania tabu, ale bez zaangażowania ze strony piszącej. Sceny bondage były o tyle głupie, że nie wyobrażam sobie kto by wytrzymał w tak idiotycznych pozycjach.
Spanking wzięty z kosmosu, imho, bo bohaterka, która nigdy w życiu nie była zainteresowana, po trzydziestu klapsach odpływa z podniecenia. I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym mnożyć przykłady, a na to szkoda czasu, mojego i Waszego.
Tylko tak spoglądając na celowość owych opisów, niezależnie czy zaliczymy je do kategorii erotyki czy pornografii, muszę przyznać, że czytałam dużo lepsze opisy w wykonaniu amatorów, na dodatek młodszych, zarówno dosłownie, jak i w stażu.
(Ba, ja nawet miałam okazję obejrzeć niejeden film dla dorosłych, który był bardziej zmysłowy i zawierał większy ładunek emocjonalny.) Czy to o czymś nie świadczy?
Autorka zgrabnie opisuje idiotyczne pomysły. Tylko nic poza tym. Samo pisanie nie wystarczy, najwidoczniej.
Aaaa! Czy ja wspomniałam, że cały ten romans głównej pary odbywa się pod przykrywką, zgodnie z którą Mia jest osobistą asystentką Gabe'a? Ugh, kolejny pomysł rodem z... Nie wiem czego.
Całość przypomina zawoalowaną tęsknotę do czasów zamierzchłych, w których mężczyzna zaciągał kobietę za włosy do jaskini. Tylko jak już w tej jaskini trochę posiedzieli, to doszedł do wniosku, że kobieta to centrum jego wszechświata, nic poza nią nie widzi, dla niej się zmieni i będą mieć krągłolice bobaski. HEA
Podsumowując, modni są bogaci, mroczni, przystojni i cudowni (w łóżku) bohaterowie. I tutaj takiego dostajemy. Bohaterka to nic szczególnego, chociaż jest sympatyczna, ładna i inteligentna. I
voila.
Bardzo to wszystko tendencyjne i
nieoryginalne. Pewien schemat jest popularny, trzeba więc wycisnąć z niego tyle, ile się tylko da.
I tylko nie wiem co mnie bardziej denerwowało, Gabe i Mia z początku książki czy Gabe i Mia na jej końcu
Btw. Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć jakim trafem Gabe budzi wśród czytelniczek tak silnie pozytywne emocje?