Skończyłam
"Przybić piątkę".
Na początku szła mi strasznie opornie.Już się bałam,ze ją rzucę w kąt.Po przeczytaniu całości mogę stwierdzić,że z jednej strony bardzo mi się podobała,a z drugiej tak średnio.
Wątek kryminalny był dla mnie kiepski.Te poszukiwanie wujka Freda,chodzenie w kółko,nudziło mnie to po prostu.Wybuchający samochód już nie zrobił na mnie wrażenia.Lula trochę spokojniejsza jak na jej możliwości,Sally'ego nie było wcale i nawet nikt o nim nie napomknął.Na szczęście babcia zawodowa jak zawsze
Jeśli o akcję chodzi to zdecydowanie najfajniejsza jest dwójka,a potem jedynka.Pozostałe trochę smętne
W piątce Stephanie zaczyna flirtować z Komandosem.Wcześniej jakoś się tego obawiałam jednak nie wkurzyłam się wcale na Steph,bo Morelli tym swoim "nie chcę się żenić" wyprowadził by z równowagi każdą normalną kobietę.Mimo to oczywiście wierzę,że to on będzie TYM JEDYNYM
Chociaż to nie jest romans ta część jest wręcz naładowana seksem,chemią i iskrzeniem.O mamusiu,normalnie w typowych romansowych romansach tak się nie dzieje.Za to na pewno zapamiętam piąteczkę
Kiedy na końcu książki Steph włożyła tę seksowną sukienkę i zadzwoniła do faceta,którego imię było na karteczce,a autorka nie powiedziała czy to Komandos czy Morelli,myslałam że zejdę.Musiałam znaleźć na zwierzu jakiegoś ebooka i zaspokoić ciekawość