przez Kawka » 30 września 2013, o 16:24
Do tej pory unikałam tej autorki. Dawno temu przeczytałam coś historycznego Palmer, z dzikim zachodem w tle. Tytułu nie pamiętam. Wiem tylko, że nie za bardzo mi podeszło. Minęło sporo czasu i znów wzięłam się za tę autorkę. Znowu klapa. "Władca pustyni" to książka, z gatunku tych, których nie lubię. Nie lubię przede wszystkim za motywy, które mnie irytują (np. kobieta mop- facet śfinia, szejkowie). O ile jeden nielubiany motyw nie przesądza o tym czy książka będzie mi się podobać, to nagromadzenie ich, często wpływa na moją ocenę. Całość naiwna okrutnie. Bohater, który jest impotentem (przyznaję, to mnie pozytywnie zaskoczyło, wreszcie coś, o czym wcześniej nie czytałam w żadnym romansie), niestety pod wpływem bohaterki zmienił się w jurnego samca, co to zawsze może i wszędzie. No błagam. Jak można wciskać takie "kotki buraski"*? Bohaterka totalna idiotka, nawet nie chce mi się rozpisywać nad jej głupotą. Ręce opadają. Czasem czytając miałam ochotę nią potrząsnąć. Bohater w sumie nie lepszy. Poza tym nudne to było. Zwyczajnie nudne i bardzo kiczowate momentami. Rozumiem, że autor może wcisnąć czytelnikowi straszny kit i ten kit się czasem łyka z zapartym tchem, ale istnieją jakieś granice, których autorowi przekroczyć nie wolno, by nie narazić się na śmieszność. Drugie moje zetknięcie z Palmer i po raz drugi stwierdzam, że mi się jej twórczość nie podoba.
*-kotki buraski - moje własne określenie na wyjątkowy idiotyzm w książce. Zainteresowanych odsyłam do książki "Przygoda na Karaibach" Jayne Ann Krentz.
http://www.radiocentrum.pl"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".