okaleczanie się jednej z nastolatek, kolejnej niby nastawionej wrogo do wszystkie, ale sądzę, że tak naprawdę wewnętrznie dobrej jeśli spojrzeć na to jak próbuje ratować braciszka jak się nim zajmuje... qrczę tu nawet łzę
Wkurza mnie ta narkomanka matka... Krystal to takie zagubione pełne sprzeczności dziewczę... Szkoda mi jej strasznie i jak widze co się dalej pieprzy w jej życiu to aż mi się serio chce płakać... A ten Gavin, prawnik, tfu od siedmiu boleści... Frajer a nie mężczyzna... Nie wiem co z nim dalej będzie, ale mam nadzieje, że ta Kay da mu popalić
A te małżeństwa, rany jedno lepsze od drugiego... I jak Rowling pisze o tych brzuchaczach
Jestem ciekawa tajemnicy Tess
A Colin, ale to flaki z olejem
A ich syn Fats widać, że zagubiony, a ta Tess, że nie stara się mu pomóc tylko udaje, że nie widzi czy też nie wie
A to pedagog czy tam psycholog niby
W sumie od początku jak dla mnie to dla zarówno jej i dobra syna powinna od tego Colina odejść i się wyprowadzić z tego Pagford w chol....
A ta hmm żona tego Simona, Ruth(?) BOŻE! Widzisz i nie grzmisz i pielęgniarka, a toleruje to co się dzieje w jej domu.. Nie widzi, że to jest jedna z patologicznych rodzin co się u niej dzieje i przymyka oko na te niby kupione sprzęty, ale kupione, bo wcześniej komuś je ukradziono
Krew mnie zalewa w niektórych momentach