W tej książce mamy trzy pary, a właściwie dwie i pół, bo z trzeciej pary poznajemy tylko jedną połowę.
Lucy i Panda to para nr 1. Myślę, że Lilia mogłaby polubić Pandę, bo to super męski i super konkretny facet. Jego kochałam od początku i nie przestałam do końca. Jak już myślałam, że nie będzie więcej niedobrym chłopcem, bo już nie musi, i zamieni się w ciepłe kluchy, to kilka razy mnie jeszcze zaskoczył niesamowicie celnymi uwagami. Lucy się zmienia z rozdziału na rozdział. Dojrzewa i mądrzeje.
Para nr 2 pojawia się w książce stosunkowo późno i dość szybko znowu rozdziela.
Zęby mogą rozboleć. Na szczęście zdążyłam ich chwilę wcześniej polubić, bo zwykle za drugimi parami u SEP nie przepadam, ale ci mnie do siebie w końcu przekonali.
Baaardzo podobały mi się dialogi i pojedyńcze wypowiedzi bohaterów. Niektóre trochę złośliwe, niektóre cyniczne, dużo śmiesznych, bawiłam się przy nich fantastycznie.