przez Lucy » 30 czerwca 2013, o 18:03
Jednak leżąc pośród bąbelków, uznałam, że coś w tym było. Wystarczyła krótka rozmowa z Si i od razu poczułam się dużo, lepiej. Byłam szczęśliwsza, bardziej wyzwolona i lżejsza.Leżałam w wodzie i uśmiechałam się do siebie. I wtedy to zobaczyłam. Coś, czego nie powinno być w kąpieli.
- AAAAAAAAAAAAAAAA! - wrzasnęłam i tym razem wcale nie przesadzałam. — AAAAAAAAAAAAAAAAA!
Wyszłam z wanny i zaczęłam nerwowo krążyć po łazience. Od jak dawna to co tam było? Czy Simon wiedział o jego istnieniu ?
Oddech uwiązł mi w gardle. Musiałam się uspokoić. Musiałam oddychać . Ale nie mogłam. Serce dudniło mi w piersi.
Dyszałam, czując pod powiekami palące łzy. To nie może być prawda. Nie teraz. Nie wiedziałam, co robić.
Pochyliłam się, ubolewając nad tym, że nie ćwiczyłam jogi i spojrzałam na niego. Był tam. Siwy włos łonowy. Nie
wyglądał jak inne włosy. Był długi, gruby i włóknisty. Wyglądał jak coś wyhodowanego na głowie Keitha Richardsa, a nie na moim łonie
- Dobra, ty mały draniu. Czas się pożegnać.
Szarpnęłam go.
— Ałć!
Cholernik wciąż tam był.
- Uparty jesteś, co, Keith?
Sięgnęłam po maszynkę do golenia. Nagle zrozumiałam dlaczego ludzie golą włosy łonowe. Ponieważ są równie siwe jak głowa Johna Majora. Zaczęłam się golić. Keith poszedł na pierwszy ogień. Nie chciałam jednak kosić całego trawnika. Nie chciałam też zostawiać koziej bródki w stylu Georga Michaela.
— Wiem — sapnęłam.
W tej chwili do głosu doszło moje kreatywne myślenie, ponieważ wpadłam na genialny i romantyczny pomysł
ozdobienia swego łona małym włochatym serduszkiem.Jak się okazało, wcale nie było to takie łatwe. Praktycznie niewykonalne. Mimo to ukończyłam zadanie, choć nie miałam pewności ,czy efekt rzeczywiście przypomina serduszko. Myślę,że
gdybym kogoś spytała, odpowiedz ,,serduszko” pojawiałby się tuż po bardziej oczywistych odpowiedziach typu: ''wiewiórka'' i ''traktor''
Wierzyłam jednak, że miłość żyje dzięki takim właśnie drobnym rzeczom...
**********************************************************************************************************
Wstałam i zaczęłam zbierać ubrania. Znalazłam też łazienkę.Była staromodna. Na samym środku stała wanna na mosiężnych nogach
, otoczona stosami magazynów dla surferów. Usiadłam na sedesie. Tak jak się tego obawiałam, miałam zaparcie.
Wszystko przez to, że próbowałam zapanować nad wzdęciami. Sięgnęłam po pierwszy lepszy magazyn i przygotowałam się na dłuższe posiedzenie. Kiedy było już po wszystkim, pociągnęłam za staromodny łańcuszek i kilka razy spuściłam wodę. Zajrzałam do muszli klozetowej, aby sprawdzić, czy nie powinnam użyć szczotki. Niestety, kupa wciąż tam była. Jakby tego było mało, była OGROMNA.
Przez chwilę gapiłam się na nią. Byłam pod wrażeniem choć cała ta sytuacja zaczynała mnie przerażać. Jeszcze raz pociągnęłam za łańcuszek. Ten jednak ani drgnął. Czekając, aż zbiornik napełni się wodą próbowałam sobie przypomnieć co jadłam wczoraj. Kolejnego hamburgera. Pociągnęłam za łańcuszek .Kupa wciąż tam była. Wyglądało na to ,że zrobiłam niezatapialną kupę. Ale przecież nie mogłam jej tam zostawić .Leo pomyślałby, że mam jelita jak spasiony kierowca ciężarówki. Wzięłam kolejny magazyn dla surferów i przejrzałam go ,czekając aż zbiornik znów się napełni wodą. Spłukiwanie numer cztery. Kupa wciąż leżała na dnie toalety. Nie ! Nie! Spłukiwanie numer sześć. Klocek nie drgnął ani o milimetr. Co miałam robić?
- Julia!
- Hej, skarbie. Jak się masz? Jak tam scena gwałtu?
- To długa historia .Opowiem ci później ,na Skypie; ta rozmowa kosztuje nas fortunę. Posłuchaj ,Jules, wiem,że zabrzmi to dziwnie ,ale zdarza ci się czasem zrobić wielką kupę?
- Aha.
- Co robisz, kiedy nie chce się spłukać ?
- Fuj.
- Przepraszam .
- Spłukuj dalej.
- Próbuje - odparłam, zerkając na kupę i po raz kolejny spłukując wodę.
- Trafiony,zatopiony?
- Nie!
- Dobra, powiem ci ,co masz robić.
- Okay.
- Gdzie jesteś?
- W domu Leo Clementa.
- Jasna cholera. Miałam ci powiedzieć ; Leo pisze felietony w magazynie ,który czyta Carlos.
- Leo Clement pisze felietony ? Żartujesz. Jak się nazywa ten magazyn?
- "Nads".
- Ładnie.
- Tak ,są przezabawne.Pisze o całowaniu się i takich tam.
Zamarłam.
- Co?
- O mój Boże. Spałaś z nim?
- Nie,nie.
- Robiłaś mu laskę?
- Jules! Nie! Ale byliśmy nadzy.
Roześmiała się.
- Nie ma w tym nic śmiesznego. Nie mogłam się z nim przespać ,bo byłam oziębła ,a teraz zrobiłam w jego łazience niezatapialną kupę i dowiedziałam się ,że pisze o swoim życiu seksualnym w magazynie dla facetów! MÓWIĘ POWAŻNIE, JULIO! PRZESTAŃ SIĘ ŚMIAĆ !
- Przepraszam, Sare.
- Jules ! Jeżeli natychmiast nie przestaniesz się śmiać ,nigdy ci tego nie wybaczę. Mówię poważnie .Musisz mi pomóc pozbyc się tej cholernej wielkiej kupy!
- Dobrze już ,dobrze. Idź do kuchni i zobacz ,czy ma jakieś plastikowe torby.
- O nie ! Proszę ,tylko nie to!
- Jeśli się nie spłuczę ,będziesz musiała to zrobić.
- Robiłaś to kiedyś?
- Nie! Moje kupy się spłukują. Co jadłaś?
- To chyba hamburgery albo makrobiotyczne tartinki ,które jadłam wczoraj.
Idę do kuchni .Otwieram szuflady .Czuję ulgę ,wiedząc ,że nawet najlepsi modele mają w domu szufladę pełną pustych reklamówek .
- Mam.
- Okay,włóż ręce do środka i wyjmij kupę.
- Dobrze.
- Odłóż telefon i zrób ,co ci karzę .Chyba nie chcesz ,żeby wpadł do kibla.Nie rozłączę się.
Po raz ostatni spuściłam wodę .O Boże. Musiałam wyłowić własną kupę. Sięgnęłam do dna toalety,wstrzymałam oddech i wyciągnęłam ją .
- Fuj ,torba jest mokra od wody ! Jules!
- Włóż ją do umywalki ,żeby trochę obeschła !- krzyknęła do telefonu. - Później zapakuj ją do kolejnych reklamówek .Muszę już lecieć ,ale odezwij się na Skypie tak szybko ,jak będziesz mogła.
- Pa, Jules!
Cisnęłam torbę do umywalki .Byłam spokojniejsza.Luzik . I po sprawie ...
(Nie)doskonała dziewczyna
Lucy-Anne Holmes
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.