przez limonka » 18 listopada 2008, o 21:50
Bo to jest taki fenomen - bohaterowie non stop tacy sami, fabuła też biega w koło Wojtek, psychologia siedzi pod płotem i piszczy - a człowiek i tak czyta. Choćby taka McNaught - ja jej nie lubię, ale lubię ją czytać (czasem). A z drugiej strony, dajmy na to, Kat Martin. Przewidywalność podobna, ale że mnie nie irytuje, a nudzi, to rzucam w kąt z rozległym ziewaniem. I gdzieś tkwi ta różnica, tylko bo ja wiem w czym? ...