Ok, może się komuś tym narażę, ale okres komputeryzacji w wielu bibliotekach jest/był okresem gdy bibliotekarki w ogóle pracowały. Normalnie przez wiele dni potrafi się pojawić grupka czytelników a przez resztę czasu panie ziewają, grają w pasjansa, kupują przez allegro i plotkują. I coś jeszcze - dobrze zorganizowana bibliotekarka gdy dostaje stos książek potrafi tak je ułożyć, ze szybciutko dopasowuje do nich karty.
Liberty napisał(a):
Ok, może się komuś tym narażę, ale okres komputeryzacji w wielu bibliotekach jest/był okresem gdy bibliotekarki w ogóle pracowały. Normalnie przez wiele dni potrafi się pojawić grupka czytelników a przez resztę czasu panie ziewają, grają w pasjansa, kupują przez allegro i plotkują.
Obawiam się, że książki przy tym ucierpiały, ale jakoś nie jest mi ich szkoda. Szczególnie, że przecież okazały się przydatne w promowaniu czytelnictwa.
Janka napisał(a):Skoro znęcanie się nad harlequinami okazało się przydatne w promowaniu czytelnictwa, to następnym etapem będzie konkurs w strzelaniu do celu albo pieczenie kiełbasek na ognisku z harlequinów.
Biedne harlequinki.
Powrót do Wiadomości i publicystyka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości