hihihihi jaka dyskusja.... co do ksiezy - ja w ogole nie zwracam uwagi na to co mowia. niejednokrotnie przekonalam sie ze to trafiaja sie falszywi hipokryci, ktorzy jedno mowia, a drugie robia.
a co do romansu i odbioru przez ludzi mojego czytania... hmmm reakcje sa rozne.. Jak kiedys w kiosku spytalam sie czy sa h, to facet ktory stal obok rzucil do mnie tekst: jak chcesz to ja ci moge zafundowac romans... spojrzalam na niego jak na robaka i odeszlam <nadmieniem ze to byl starszawy pijaczynka>. moja mama czyta h, babcia czyta, ale ja i tak najwiecej ich polykam. teraz jakos przestalam kupowac - zero interesujacych tytulow i tresci sie powtarzaja. kolezanki patrza na mnie dziwnie <jeszcze dzinwiej reaguja, ze sama cos pisuje> choc moja przyjaciolka mowi, ze to dobrze i od czasu do czasu czyta to co skrone, mimo ze za takowymi gatunkami nie przepada.
ale ogolnie to wkurza mnie, ze ludzie czytanie romansow traktuja jak jakas zbrodnie.. kuurde jakby nie wiem co tam bylo.. to przykre, bo tresci tych ksiazek pokazuja jaka fantastyczna jest milosc <inna strona ze mocno ja idealizuja> ale jednak maja jakies przeslanie i wartosci