Czytam właśnie Piękna ujarzmia bestię Eloisy James i nie mogłam się powstrzymać:
- Moje maniery nie mają nic wspólnego z tą suknią i z tym, jak ona się układa na mojej figurze - stwierdziła Linnet. Rzadko przeglądała się w lustrze. Gdyby choć raz spojrzała uważnie, gdyby odwróciła się bokiem...
- To przez ten dekolt - upierała się pani Hutchins. - Wyglądasz jak dojna krowa, za pozwoleniem.
Linnet mało obchodziły jej słowa. Dlaczego nikt jej nie ostrzegł? Dlaczego nikt nie powiedział, że dama powinna zawsze oglądać się z profilu, przymierzając nową suknię, bo może się okazać, że cały Londyn zacznie plotkować na temat jej ciąży?
- Wiem, że nie jesteś enceinte - wywodziła dalej pani Hutchins z taką miną, jakby jej było przykro z tego powodu. - Ale patrząc na ciebie, z trudem bym w to uwierzyła.
Znowu odchrząknęła.
- Jeśli chcesz rady, na twoim miejscu zasłoniłabym nieco ten dekolt. Jest wręcz nieprzyzwoity. Próbowałam ci o tym powiedzieć kilka razy w ciągu minionych dwóch miesięcy i dwudziestu trzech dni, od których mieszkam w tym domu.
Linnet policzyła do pięciu, a potem powiedziała z kamienną twarzą:
- Mam tylko taki biust, pani Hutchins, i taką samą suknię, jakie noszą wszystkie. Dekolt w niej niczym się nie różni od innych.
- Wyglądasz jak fregata - odparła przyzwoitka.
- Słucham?
- Jak fregata. Jak kobieta lekkich obyczajów!
- Ale fregata to przecież statek!
- Taki, co bywa w niejednym porcie.