Teraz jest 24 listopada 2024, o 13:29

O płci brzydkiej - kącik humoru

Smutno? Tutaj znajdziecie uśmiech i pocieszenie...
Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 12 marca 2013, o 18:11

Super Dorotko! :rotfl:

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 12 marca 2013, o 18:13

świetne. :rotfl:
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 12 marca 2013, o 18:36

dobre, dobre :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 6316
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Szczecin
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Tsuki » 12 marca 2013, o 21:54

Dorotko dobre. :hyhy:
I lista kłamstw naprawdę świetna. :rotfl:
Aby poznać wartość jednego roku, zapytaj studentów, którzy oblali egzamin wstępny.
Aby poznać wartość jednego miesiąca, zapytaj matki, która urodziła wcześniaka.
Aby poznać wartość jednego tygodnia, zapytaj wydawcę tygodnika.
Aby poznać wartość jednej godziny, zapytaj zakochanych, którzy czekają na to, aby się zobaczyć.
Aby poznać wartość jednej minuty, zapytaj ludzi, którzy przegapili swoją stację jadąc pociągiem.
Aby poznać wartość jednej sekundy, zapytaj kogoś, komu udało się uniknąć wypadku.
Aby poznać wartość jednej milisekundy, zapytaj kogoś, kto podczas Igrzysk Olimpijskich zdobył srebrny medal.
Wskazówki zegara będą wciąż odmierzać czas, dlatego też ceń każdą chwilę.
I traktuj dzień dzisiejszy jak największy dar, który został Ci ofiarowany.

"Yuuki"

Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 marca 2013, o 03:01

Cudne, Dorotko. Już pierwszy mnie rozśmieszył, a dalej było jeszcze lepiej.
Zaskoczył mnie ostatni. Tego się ani trochę nie spodziewałam.

Trzeci piękny. Kocham czarny humor.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 13 marca 2013, o 15:32

O księżach jest świetny
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 17 marca 2013, o 18:44

Świeże małżeństwo, noc poślubna...
...nad ranem zięć schodzi na śniadanie z pięterka, zahacza teścia, gadka szmatka. Teściu się pyta:
- I jak tam poszło? Będzie wnuk?
- Nie będzie!
- Jak to nie będzie?
- Ano nie będzie.
- Dlaczego?
- Bo nie wchodzi.
- Jak to nie wchodzi?
- Ano nie.
- Słuchaj - mówi teść - weź na ślinę posmaruj i na pewno wejdzie.
Na drugi dzień nad ranem uśmiechnięty Teść podchodzi do zięcia:
- I jak, będzie wnuk?
- Nie będzie!
- Jak to? Dlaczego?
- Bo nie wchodzi!!!
- Słuchaj weź trochę oleju na palec i wysmaruj na pewno pójdzie.
Następnego dnia podbudowany ojciec poradami podchodzi do zięcia:
- I jak poszło? Będzie wnuk?
- Nie będzie!!!
- Jak, kurna olek, nie będzie?
- Bo nie wchodzi.
- Słuchaj, weź całą szklankę, zalej olejem, włóż do niej penisa, pomocz go pod wieczór z godzinkę i na pewno wejdzie, nie ma bata na marychę. Ranek, sytuacja się powtarza. Pełen nadziei Teść podchodzi do zięcia i pyta go:
- I jak, będzie wnuk?
- Nie będzie!!!
- Jak to nie będzie? A moczyłeś go w szklance tak jak ci mówiłem?
- Nie wchodzi!!!!!


Zachodzi facet do restauracji. Ubrany schludnie, ale widać, że ubranie
znoszone. Siada przy stoliku i woła kelnera. Ten podchodzi, a facet go pyta:
- Przepraszam, a ryba u was jest?
- Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg...
- Nie, nie... Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego... Jak
najgorszego i nieświeżego...
Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszenie mówi:
- W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu. Nie ma sprawy.
Facet kontynuuje:
- I proszę ją przygotować w specjalny sposób.
- Słucham?
- Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić...
- Ale...
- Dużo soli! - ciągnął dalej facet - Ale tylko z jednej strony! Za to z
drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po
prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga
strona ma być kompletnie surowa...
Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje:
- I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych
"smacznego", "proszę bardzo" czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i
warknąć: "Żryj k*a!"
Kelner odwraca się, po czym wypełnia co do joty polecenia klienta. Facet
ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot 200-złotowy i mówi:
- Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji... Tak mi się do żony
tęskni...


Kowalski leży na łożu śmierci, lekarz twierdzi, ze nie dotrwa do rana... Nagle poczuł zapach swoich ulubionych czekoladowych ciasteczek, pieczonych przez żonę. Postanowil spróbować ich po raz ostatni, stoczył się więc z łóżka, sturlał ze schodów i doczołgał do kuchni. Żona krzątała się przy garnkach, a na stole stał talerz pełen ciasteczek. Kowalski podczołgał się do stołu i ostatkiem sił podciągnął na tyle, by usiąść na krześle. Sięgnął po ciastko, już czuł je w dłoni, świeże, pachnące... gdy nagle żona odwróciła się i zdzieliła go ścierką.
- Zostaw, to na stypę!


Nowo zatrudniony pracownik firmy wybiera się na firmową imprezę. Taki odstawiony, nowy gajerek itd. Żona go strofuje: słuchaj nie narób sobie wstydu nie napij się, nie zarzygaj bo jak to będzie wyglądało!!!
Imprezka super, niestety gość się napił, zarzygał. Kurcze wstyd, co by tu wykombinować. Sytuację ratuje kolega: Słuchaj zdarza się, ja też tak miałem, jak wrócisz do domu to powiedz, że kolega się napił i garnitur ci zarzygał ale powiedz, że ci dał stówkę na pralnię i będzie spoko.
Po powrocie do domu, oczywiście żona jak to zobaczyła to w krzyk. Mąż zaś spokojnie mówi: Kochanie taki jeden siedział obok napił się, zarzygał mi garnitur ale o nic się nie martw dał stówkę na pralnię. Żona bierze pieniądze, patrzy: zaraz, zaraz ale tu są dwie stówki. Mąż na to: ach kochanie zapomniałem ci powiedzieć, że nasrał mi też w gacie.


Dziadek siedzi i spokojnie czyta sobie gazetę, akurat do pokoju wpada wnuczek, gdy dziadek ma otwartą gazetę na nekrologach i mówi:
- I co tam Dziadek? Znowu na naszej - klasie siedzisz? :rotfl: :rotfl: :rotfl:


Przychodzi chłop do weterynarza:
-doktorze świnie nie chcą żreć.
-Cóż, musi je pan wziąć do lasu i przelecieć, to dobrze na nie wpływa.
Chłop zrobił, jak mu lekarz kazał, zapakował świnie do Żuka, wywiózł do lasu i po kolei przeleciał. Nie pomogło.
- Panie doktorze, dalej nie chcą żreć.
-Musi pan je zabrać w nocy.
Jak powiedział lekarz, tak chłop zrobił. Zapakował świnie do Żuka, wywiózł nocą do lasu i przeleciał po kolei. Wrócił zmęczony nad ranem i położył się spać. Za godzinę budzi go przerażona baba.
-Wstawaj, stary! Wstawaj!
-Co?
-Świnie!
-Żrą?
-Nie! Siedzą w Żuku i trąbią!


Król Artur wyjeżdżając na daleką wyprawę postanowił zabezpieczyć czystość
swojej małżonki Ginewry pasem cnoty z gilotynką automatycznie
ujawniającą sprawcę niecnego postępku.
Przybywa z wyprawy i postanawia sprawdzić, który z rycerzy był mu wierny.
Każe wszystkim się rozebrać od pasa w dół. Patrzy a tu jeden kikut drugi kikut,
wszyscy za wyjątkiem jednego Lancelota zostali pozbawieni penisa!
- Zdradziliście mnie! Jedynie ty zacny Lancelocie jesteś prawdziwie mym rycerzem.
Jak mam Cię nagrodzić? - pyta Król Artur
A Lancelot milczał.


O czwartej nad ranem u Profesora dzwoni telefon. Profesor zaspany odbiera telefon i słyszy:-Śpisz?-Śpię - odpowiada zaspany.-A my się k**** jeszcze uczymy!!!


Ojciec pyta się córki:- Kiedy wreszcie znajdziesz sobie męża?- Nie potrzebny mi mąż. Mam wibrator.Pewnego dnia córka wróciwszy z pracy, widzi na stole skaczący wibrator i z oburzeniem pyta się ojca:- Tato co Ty u licha robisz?- Piję z zięciem!


Jednostka wojsk pancernych. Młodzi żołnierze stoją przy czołgu, podchodzi do nich dowódca i pyta:
- co jest najważniejsze w czołgu?
- Działo - mówi jeden.
- Nie, najważniejszy jest pancerz - rzuca drugi.
- Radiostacja jest najważniejsza - krzyczy trzeci.
- Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć!


Przyszła do proboszcza gorliwa parafianka i rzecze:
- Proszę księdza, chcę ochrzcić swojego kota.
Zdenerwowany ksiądz suchej nitki na niej nie zostawił, wyrzucił z plebanii i zagroził ekskomuniką.
Parafianka jednakże przylazła na drugi dzień i znowu w lament:
- Proszę księdza toż to jak członek rodziny.. prooszę.
Ksiądz twardo do wyrzucania głupiej kobity się zabiera, gdy owa w dzikim szale zza pazuchy pliki dolarów wyciąga.
- Ojcze tu jest 100 tysięcy dolarów za ochrzczenie mojego kocurka.
Patrzy księżulo, liczy łamie się.. a to, że dach cieknie.. sukmana wytarta.. wino mszalne się kończy.
Ach myśli- ochrzczę. I Ochrzcił.
Mija tydzień.. drugi ojczulka sumienie gryzie. Idzie w dyrdy do biskupa. Oczyszczę się - myśli - z tego grzechu straszliwego.
Wchodzi na komnaty biskupie i się kaja.
-Proszę księdza biskupa, grzech ciężki na mnie ciąży.
- Cóżeś synu uczynił?
Kota żem ochrzcił.
- No cóż .. grzech to śmiertelny. Nie ma dla ciebie miejsca w kościele!
- Ależ księże biskupie. Toż kobieta 100 tysięcy dolarów za to dała.
- aa ..synu.. to inna sprawa. Szykuj kota do bierzmowania!


-Ojcze, mam ci do powiedzenia coś bardzo osobistego :sad:
-słucham cię synu?
-jestem gejem
-hmm, synu, a nosisz garnitur armaniego?
-nie ojcze
-a kalesony od bossa?
-nie ojcze
-a buty od gucciego?
-nie ojcze
-jeździsz ferrari albo czerwonym porsche?
-nie ojcze
-synku, toż ty nie gej, lecz zwykły pedał!



Idzie Adam i Ewa przez Raj.
Ewa pyta Adama drżącym głosem:
- Adamie kochasz Ty mnie?
Adam odpowiada:
- A kogo mam kochać?

Pan Bóg pyta Adama i Ewę:
- Kto chce sikać na stojąco?
- Ja, ja, ja! - wyrywa się Adam.
- W porządku. W takim razie dla Ewy zostaje wielokrotny orgazm.

Adam i Ewa tworzyli idealną parę:
- On nie musiał wysłuchiwać, za kogo ona mogła wyjść za mąż.
- Ona nie musiała wysłuchiwać jak gotowała jego matka.

Adam nie rozwiódł się z Ewą, bo nie znalazł adwokata.


Małżeństwo zostało zaproszone na bal przebierańców, lecz żona źle się poczuła i nalegała aby mąż poszedł sam. Mąż długo się sprzeciwiał, ale w końcu poszedł. Żona położyła się do łóżka, jednak po godzinie obudziła się bez bólu głowy. Ponieważ jej mąż nie wiedział jaki strój sobie kupiła, zdecydowała się pójść na zabawę i go poszpiegować.
Szybko go tam wypatrzyła. Tańczył ze wszystkimi kobietami, całował po rączkach, szyjach, szeptał na uszko, podszczypywał. Ponieważ należała do zgrabnych osób, szybko została zauważona przez rozbawionego mężusia i poproszona do tańca.
Spodziewała się niezłej zabawy, on przecież nie wiedział, że podrywa własną żonę. Po paru tańcach zaproponował jej "zwiedzanie pięterka", żona zgodziła się bez oporu (to przecież jej mąż). Postawiła jednak warunek, że nie zdejmą masek z twarzy. Było im razem wspaniale. Byli anonimowi względem siebie, więc bez skrępowania spełniali swoje najbardziej skryte marzenia erotyczne. Jednak po n-tym numerku, ona szybko pobiegła do domu, żeby oczekiwać męża i zadać mu kilka pytań.
Gdy już wrócił, ona się go pyta (z dziką satysfakcją w glosie):
- No i jak się bawiłeś skarbie? Dużo tańczyłeś?
- Nie tańczyłem ani razu i bawiłem się kiepsko. Spotkałem Zenka, Wieśka i Tadka, moich kolegów ze studiów i całą noc graliśmy w pokera na pieniądze. Ale powiem ci, że facet któremu pożyczyłem kostium podobno bawił się zajebiście!
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 17 marca 2013, o 18:49

ten o królu Atrurze-świetny
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 17 marca 2013, o 18:54

:rotfl: cudne.
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 15591
Dołączył(a): 10 lutego 2013, o 12:44
Lokalizacja: za górami...za lasami...morzami
Ulubiona autorka/autor: l.carlyle, a.quick, m. brook, j r. ward, SEP, Eco

Post przez Desdemona » 17 marca 2013, o 19:12

....rewelacja....!!!!!!! :smile: :smile: :smile:
Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu, by dać Nam lekcję,
a niektórzy po tą lekcję właśnie przyjdą do Nas...

ObrazekJestem niewiastą, która fantazjuje o byciu przypadkowo zamkniętą na noc w bibliotece...


http://dlaschroniska.pl/ ...pomaganie zwierzakom jest fajne...

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 17 marca 2013, o 20:14

ewa.p napisał(a):ten o królu Atrurze-świetny

zgadzam się w pełni :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 6316
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Szczecin
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Tsuki » 17 marca 2013, o 21:55

Generalnie świetne. :hahaha: Tylko jakoś ten o umierającym mężu mi nie podszedł...
Aby poznać wartość jednego roku, zapytaj studentów, którzy oblali egzamin wstępny.
Aby poznać wartość jednego miesiąca, zapytaj matki, która urodziła wcześniaka.
Aby poznać wartość jednego tygodnia, zapytaj wydawcę tygodnika.
Aby poznać wartość jednej godziny, zapytaj zakochanych, którzy czekają na to, aby się zobaczyć.
Aby poznać wartość jednej minuty, zapytaj ludzi, którzy przegapili swoją stację jadąc pociągiem.
Aby poznać wartość jednej sekundy, zapytaj kogoś, komu udało się uniknąć wypadku.
Aby poznać wartość jednej milisekundy, zapytaj kogoś, kto podczas Igrzysk Olimpijskich zdobył srebrny medal.
Wskazówki zegara będą wciąż odmierzać czas, dlatego też ceń każdą chwilę.
I traktuj dzień dzisiejszy jak największy dar, który został Ci ofiarowany.

"Yuuki"

Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 17 marca 2013, o 23:13

Megaa są! :hahaha:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 17 marca 2013, o 23:34

Dorotko, jak zwykle fantastyczne.
Drugi bardzo uroczy, aż się ciepło na serduszku robi.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 18 marca 2013, o 15:58

Świetne dowcipy!
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 20 marca 2013, o 14:05

Co zazwyczaj robią mężowie po odbytym stosunku?
- 10% odwraca się na drugi bok i zasypia, 10% wychodzi do łazienki....
A pozostałe 80%?
- No cóż, ubierają się i wracają do domu.:)


Syn z ojcem na zakupach w hipermarkecie. Przechadzają się powoli między alejkami, ojca wzięło na wspomnienia:
- Wiesz, synu, za moich czasów w sklepie na półkach były tylko ocet i musztarda.
Syn na to z niedowierzaniem:
- No co ty, tato? W całym Carrefourze!?


W samochodzie zostawiono psa, by przez noc pilnował auta przed kradzieżą. Rano w samochodzie nie ma kół, a za wycieraczką karteczka: "Nie krzyczcie na psa, szczekał cały czas"


MAŁE CO NIECO:
Pewien bezrobotny starał się o stanowisko sprzątacza w Microsofcie.
Dyrektor personalny przyjmuje go i każe zaliczyć test na zamiatanie podłogi,
po czym stwierdza: jesteś przyjęty, daj mi twój e-mail, wyślę Ci formularz
do wypełnienia oraz datę i godzinę, na którą masz się stawić w pracy.
Zrozpaczony człowiek odpowiada:
- Nie mam komputera, ani tym bardziej e-maila...
Wtedy personalny mówi mu, że jest mu przykro, ale ponieważ nie ma e-maila,
więc wirtualnie nie istnieje, a ponieważ nie istnieje, więc nie może dostać
tej pracy. Człowiek wychodzi przybity; w kieszeni ma tylko 10 dolarów i nie
wie, co ma zrobić... Przechodzi koło supermarketu. Postanawia kupić
dziesięciokilową skrzynkę pomidorów.
Potem chodząc od drzwi do drzwi sprzedaje cały towar po kilogramie i w ciągu
dwóch godzin podwaja swój kapitał. Powtarza te transakcje jeszcze trzy razy
i wraca do domu z 60 dolarami w kieszeni. Uświadamia sobie, że w ten sposób
może z powodzeniem przeżyć.
Wychodzi z domu coraz wcześniej, wraca coraz później i tak każdego dnia
pomnaża swój kapitał.
Wkrótce kupuje wóz, później ciężarówkę, a po jakimś czasie ma już całą
kolumnę samochodów dostawczych. Po pięciu latach mężczyzna jest właścicielem
jednej z największych sieci dystrybucyjnych w Stanach. Postanawia
zabezpieczyć przyszłość swojej rodziny i wykupuje polisę ubezpieczeniową.
Wzywa agenta ubezpieczeniowego, wybiera polisę i wtedy agent prosi go o
adres e-mail, aby mógł wysłać mu propozycje kontraktu.Mężczyzna mówi mu
wtedy, że nie ma e-maila.
- Ciekawe - mówi agent - nie ma pan e-maila, a zbudował pan
to imperium? Niech pan sobie wyobrazi, czego dokonałby, gdyby go pan miał!
Mężczyzna zamyślił się i odpowiada:
- Zamiatałbym w Microsofcie.

Morał nr 1 tej historii:
- Internet nie jest rozwiązaniem dla problemów twojego życia.

Morał nr 2 tej historii:
- Nawet, jeśli nie masz e-maila, a pracujesz wytrwale, możesz zostać
milionerem.

Morał nr 3 tej historii:
- Jeśli dostałeś tę historię przez e-maila, to znaczy, że jesteś bliżej
sprzątacza, niż milionera...
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 20 marca 2013, o 17:01

Nie znalam. Fajne :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 6316
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Szczecin
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Tsuki » 20 marca 2013, o 22:17

Ciekawe...
Aby poznać wartość jednego roku, zapytaj studentów, którzy oblali egzamin wstępny.
Aby poznać wartość jednego miesiąca, zapytaj matki, która urodziła wcześniaka.
Aby poznać wartość jednego tygodnia, zapytaj wydawcę tygodnika.
Aby poznać wartość jednej godziny, zapytaj zakochanych, którzy czekają na to, aby się zobaczyć.
Aby poznać wartość jednej minuty, zapytaj ludzi, którzy przegapili swoją stację jadąc pociągiem.
Aby poznać wartość jednej sekundy, zapytaj kogoś, komu udało się uniknąć wypadku.
Aby poznać wartość jednej milisekundy, zapytaj kogoś, kto podczas Igrzysk Olimpijskich zdobył srebrny medal.
Wskazówki zegara będą wciąż odmierzać czas, dlatego też ceń każdą chwilę.
I traktuj dzień dzisiejszy jak największy dar, który został Ci ofiarowany.

"Yuuki"

Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 21 marca 2013, o 00:15

to ostatnie fajne..xD :P
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 26 marca 2013, o 23:44

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety
mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po
dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek
wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie
"specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku
zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci.
Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek. - Dzień dobry, madame, ja
jestem... - Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i
prowadzi go do środka. - Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja,
widzi pani, specjalizuję się w dzieciach... - Wspaniale, właśnie o to
chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z
emocji: - To gdzie zaczniemy? - No cóż - odpowiada fotograf - myślę,
że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z
reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze
dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz
doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można
się wyluzować... "Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic
dziwnego, że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..." - Droga pani,
nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. -
Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z
sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie
pani zadowolona z rezultatu... Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować
się gazetą, a facet nawija dalej: - Musi się pani również liczyć z
tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w
ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy
w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy
rzadko zawodzą oczekiwania.. Kobieta usiadła przy otwartym oknie,
spocona z wrażenia... - Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale
wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności,
jakie ich matka robiła mi przy współpracy... - Taka była trudna? -
spytała mdlejącym głosem kobieta. - Straszliwie... Żeby uczciwie
zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie
tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w
akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY
ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak
głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się
spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem,
kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt... - Sprzęt... - głos
kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki
naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..? - Hehehe, a skądże,
połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż,
jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ? - No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka
jest, żeby ją stale nosi.. Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera,
ZEMDLAŁA!!!!


Grunwald.
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa.
Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą
pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... po prostu nie dam rady...
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ..
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem.
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw króla.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali.
Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja ! Ja ! Ja chce !!! Ja pójdę !!!
Rozglądają się i widzą: stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????
No i nikogo innego nie było.
Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ....
Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła, zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i
jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek !!! W nooooogiiiiii !!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś jęki.
Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu.
Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, Krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką, trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
-Masz szczęście, że krzyczeli "w nogi" bo bym ci łeb upier*olił !


POKŁÓCIŁY SIĘ OKRUTNIE CZĘŚCI CIAŁA. No, bo kto tu rządzi?
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko
kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na
wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy, jaki
kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy -myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic nam
nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim
energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwała się milcząca dotąd dupa - I JUŻ.
Śmiech ogólny, że całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedziała dupa - jak tak, to STRAJK. I przestała robić
cokolwiek.
Minęło kilka godzin. Mózg dostał gorączki. Ręce opadły. Nogi zgięły się w
kolanach Oczy wyszły na wierzch. Żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku.
Szybko zawarto porozumienie. Szefem została dupa.
I tak to już jest drodzy moi. Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.


Pani pyta na lekcji:
- Dzieci zna ktoś z Was historię z morałem
No jak zwykle zgłasza sie orzeł - Jasio
- Dobra Jasiu mów - pozwala mu pani.
- mój dziadek w czasie wojny dostał zaszczyt bycia Cichociemnym, po szkoleniu oczywiście został wysłany do Polski, a że było zimno dostał flaszkę wódki, po za tym jego uzbrojenie składało się z PM i 100 sztuk amunicji, pistoletu i 50 sztuk amunicji oraz noża. Dziadek wypił cała flaszkę razem z jednym z pilotów (który miał jeszcze swoją flaszkę), który po pijaku zrobił błąd w nawigacji i zrzucił dziadka w sam środek niemieckiego batalionu, dziadek *** PM 50 Niemców , pistoletem 20, nożem 10, a gdy na dziesiątym złamał klingę zdjął but i zatłukł nim jeszcze 2 Niemców reszta zdołała uciec.
Pani zaciekawiona - dobrze Jasiu, ale jaki jest morał tej historii.
- nie denerwować dziadka Edka kiedy się napije.


Idzie facio po lesie... deszcz zacina, wiatr duje, noc czarna... zmarzł
cały, patrzy - stoi samochód. Podszedł, zagląda do środka - nikogo,
drzwi otworzył, wsiadł na tylne siedzenie chroniąc się przed deszczem.
Nagle samochód ruszył... facio zgłupiał.... samochód jedzie, on siedzi
sam, za kierownicą nikogo... Nagle pojawia się owłosiona ręka, kręci
kierownicą i znika... Facio w coraz większym strachu....
Patrzy wystraszony, pojawiają się pierwsze zabudowania,w końcu
samochód zatrzymuje się przed zapuszczonym domem na skraju wsi.
Drzwi się otwierają, zarośnięty mężczyzna zagląda do środka i widząc
wkulonego ze strachu w najdalszy kąt facia pyta:
- Co tu k*rwa robisz!?!
- Eeee... nic... jadę... - duka przestraszony pasażer.
- No k* można oh*jeć!!! Ja pcham a ten k*rwa sobie jedzie....


Jak zachowuje się: Francuz, Anglik i Szkot gdy mucha wpadnie mu do szklanki z napojem?
- Francuz głośno przeklina i wylewa i wylewa napój,
Anglik poprawia krawat i delikatnie wyjmuje owada,
A Szkot bierze muchę do ręki i wrzeszczy: "wypluj coś wypiła"!


Przez las, krętą ścieżką, omijając co większe kamienie, posapując i pomrukujac tupta jeż. Wędruje od rana, uparcie, niezmordowanie, pokonując metr za metrem, by po wielu godzinach wychynąć z kniei.
Przed sobą, jak okiem siegnąć, widzi świeżo zaorane pola. Ciche westchnienie dobywa sie z malej piersi lecz wedrowiec bez namysłu podejmuje mozolną podróż przez poprzeczne bruzdy, a co jedną to glębszą.
Wreszcie pod wieczór dociera do siatki, znajduje w niej dziurę i... staje naprzeciw czarnej, czteropasmowej autostrady. Po szosie z grzmotem przewalają sie stalowe olbrzymy. Od zwyklych osobówek, przez vany, dalekobieżne autokary i cięzarówki po gigantyczne osiemnastokołowe TIRy i cysterny. Zwierzątko przycupuje pod krzakiem i mrużąc kaprawe oczka przygląda sie żywiołowi i mruczy pod nosem:
- Ech, fum...fum... ludzie. Jeździcie sobie beztrosko, i nie zdajecie fum...fum... sobie sprawy, że całkiem niedaleko, tuż obok, czai sie... JEŻ! Kolczasta bestia gotowa w mgnieniu oka wtargnąć na drogę i zmasakrować wam te... jak im tam... opony. Ale bez obaw, spoko. Poczekam. Jeźdźcie, jeźdźcie, nie jestem fum...fum... złośliwym sk*rwysynem...

Dzien z zycia Polaka

Wstaje rano, wlaczam moje japonskie radio, zakladam amerykanskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chinskie tenisowki, po czym z holenderskiej lodowki wyciagam niemieckie piwo.
Siadam przed koreanskim komputerem
i w amerykanskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiadam do czeskiego samochodu i jade do francuskiego hipermarketu na zakupy.
Po uzupelnieniu zarcia w hiszpanskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam na wloskiej kanapie i szukam pracy w polskiej gazecie.
Znowu nic...
Zastanawiam sie, dlaczego do jasnej Anielki w Polsce nie ma pracy...


Idzie strapiony i zafrasowany facet przez las. Nagle na drogę wyskoczyła mała zielona żabka i mówi ludzkim głosem:
- Czym się tak martwisz ?
- A, bo życie jest do d*py. Dom się wali, żona brzydka, auto w rozsypce, kasy brak. Ogólnie lipa.
- Nie martw się. Idź do domu a wszystko będzie OK.
Facet wraca, patrzy a tu chata pięknie odstawiona, żona piękna jak Cindy Crowford, pod bramą garażu stoi Maybach a w skrzynce na listy wyciąg z konta, który po prostu powalił go na kolana. Jak już doszedł do siebie, postanowił podziękować żabce za to, co dla niego zrobiła i wrócił do lasu.
W tym samym miejscu spotkał żabkę i mówi:
- Żabko, jak mogę Ci się odwdzięczyć za twe dobre serce ?
- Nigdy nie kochałam się z nikim...
- Rozumiem, ale ty jesteś żabką. Jak to możemy zrobić ?
- Mogę zamienić się w kobietę. Jednak większość mocy czarodziejskiej zużyłam na dobry uczynek dla ciebie, więc mogę przemienić się najwyżej w 12-13 letnią dziewczynkę.
- Rób żabko, co chcesz. Zawdzięczam Ci tak wiele, że nie będzie mi to przeszkadzać.
- ... i tak to było, Wysoki Sądzie a nie tak, jak gada ta smarkula..... - Romek Polański


Po walce Adamka z Gołotą trener mówi do oszołomionego Gołoty:
- Ale wystraszyłeś Adamka w 2 rundzie!
- Czym?
- Myślał, że Cie zabił...



Wnuczek poszedł z babcią do kościoła w Zaduszki. Słucha jak ksiądz czyta wypominki:
"Za duszę Jana, Marcina, Henryka, za duszę Adama, Andrzeja, Teofila..."
Chłopiec słucha, słucha, w końcu zaniepokojony ciągnie babcie za rekaw:
"Babciu, chodźmy stad, bo on nas wszystkich zadusi!" :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Żona do męża:
- Co robisz?
- Nic.
- Przecież wczoraj nic nie robiłeś!
- Ale nie skończyłem.


Nagły huragan zatopił okręt. Jeden z pasażerów obudził się na plaży sam, bez jedzenia, picia i narzędzi; dookoła wszelako było mnóstwo owoców tropikalnych. Jako że był to prawdziwy mężczyzna, przywykły do pięciogwiazdkowych hoteli, nie wiedział co robić. Przez następnych kilka miesięcy jadł więc banany i popijał mlekiem kokosowym, rozmyślając nad urokami życia jakie prowadził do tej pory. Często chodził na plażę i godzinami wypatrywał w bezkresie oceanu jakiegoś statku. Pewnego dnia zobaczył zwykłą łódź wiosłową, a w niej najpiękniejszą kobietę jaką zdarzyło mu się spotkać całym jego życiu.
Facet: Skąd się tu wzięłaś?
Dziewczyna: Z drugiej strony wyspy. Znalazłam się tam gdy zatonął mój statek.
F: Wspaniale! Nie wiedziałem, ze ktoś jeszcze przeżył. Ilu was tam jest? Miałaś szczęście ze zmyło cie z lodzia!
D: Nie ma nikogo poza mną. I nie zmyło mnie z łodzią.
F: (stropiony): To skąd masz łódŹ?
D: Z materiałów, które są na wyspie.
F: To niemożliwe! Jak ci się to udało? Nie masz przecież narzędzi!
D: To było łatwe. Z mojej strony wyspy jest nietypowa skala; odkryłam, że można wytapiać z niej żelazo; z żelaza robię narzędzia, których używam do robienia innych rzeczy. Ale dość tego. Gdzie mieszkasz?
F (zawstydzony): Ciągle na plaży.
D: To płynmy do mnie.
Po kilku minutach wiosłowania dziewczyna przycumowała łódkę, facet zaś rozejrzał się wokół i mało nie wpadł do wody. Przed nim biegła kamienna droga prowadząca do eleganckiego domku pomalowanego na biało-niebiesko. Gdy szli, dziewczyna, krygując się lekko, powiedziała "To może nie jest wielkie, ale nazywam to domem". Facet, ciężko oszołomiony, nic nie odpowiedział.
D: Usiądź. Drinka? - powiedziała, podając mu cos do picia.
F: Mam dosyć mleka kokosowego.
D: To nie mleko kokosowe. Co powiesz na Pina Coladę?
Facet bez wahania wziął drinka i łyknął; na jego twarzy pojawił się wyraz zadowolenia. Usiadł na kanapie, powiedział dziewczynie swoją historię, wysłuchał opowiadania drugiej strony. Po jakimś czasie dziewczyna poszła się przebrać w coś wygodniejszego; odchodząc zapytała, czy nie chciałby wziąć prysznica i się golić. Powiedziała też, że na górze, w łazience, jest brzytwa. Facet, nic nie mówiąc i nie dając po sobie poznać jak bardzo jest zaskoczony, posłusznie poszedł na górę, umył się i ogolił. Kiedy zszedł na dół zobaczył dziewczynę ubraną w strategicznie rozmieszczone liście i cudownie pachnąca.
D: Czy, będąc tu tak długo - mówiła, zbliżając się do niego - nie czułeś się samotny? Jestem pewna, ze chciałbyś teraz zrobić coś, na co czekałeś od bardzo dawna, od miesięcy. No wiesz... Długą chwilę patrzyła mu głęboko w oczy.
Facet przez dłuższą chwile nie wierzył swym uszom, po czym zapytał:
F: Nieprawdopodobne! Niesamowite! Naprawdę mogę tutaj sprawdzić swojego maila?!
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 27 marca 2013, o 01:18

Dorotko, fantastyczne.

Ostatni mnie pięknie zaskoczył.
Tak naprawdę ten facet wcale nie chciał sprawdzić maili, ale zamierzał wpaść do nas na forum.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 27 marca 2013, o 20:57

:rotfl: drugi.
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 27 marca 2013, o 23:13

Dorotko, na ciebie zawsze można liczyć :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 28 marca 2013, o 14:42

Dorotko, jak zawsze świetne!
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 7 kwietnia 2013, o 15:12

Dyrektor dzwoni do żony:
– Kochanie, przyjedź, będziemy uprawiać seks u mnie w gabinecie!
– No co ty, najdroższy, przecież ty masz tam sekretarkę!
– A mogę?!


Mąż do żony:
- Wiosna przyszła, taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłóg. Wyszłabyś lepiej na dwór i umyła samochód...


Spotyka blondyn blondynkę.
- Ale pani dziś czarownicujaco wygląda! - wita ją.
- Czyżby to miał być kompleks? - płoni się ona.
- Ależ nie. Chciałem pani zaimpregnować!


Dzwoni gość do pracy:
- Szefie, nie mogę dziś przyjść do roboty. Jestem tak skacowany, że i tak nie będę mógł pracować, więc chyba wezmę zwolnienie lekarskie.
- No co ty, na kaca jest super sposób. Ja zawsze, jak mam kaca, to namawiam moją żonę na szybki numerek i potem czuję się doskonale. Powinieneś to wypróbować.
- Hmm. Ok, spróbuję.
Po godzinie pracownik przychodzi na swoje stanowisko w pełni sił.
Szef podchodzi i zagaduje:
- I co, jak działa mój sposób?
- Doskonale, a w ogóle to fajną ma szef chałupę.



Siedzi dwóch wariatów na moście i rozbrajają bombę. Po chwili jeden pyta drugiego:
- Ty, a co zrobimy, jak ta bomba wybuchnie?
- Nie przejmuj się, mam jeszcze jedną...


Polaka, Ruska i Niemca złapał diabeł i mówi:
- Mam dla Was trzy zadania:
1) Przejść przez most pod obstrzałem.
2) Przywitać się z niedźwiedziem, podając mu rękę (uścisnąć łapę)
3) Zgwałcić bardzo starą i sprytną Indiankę.
Popatrzyli po sobie zdziwieni i postanowili podołać tym zadaniom.
Pierwszy poszedł Rusek, lecz udało mu się dojść tylko do połowy mostu.
Drugi poszedł Niemiec, przeszedł most, lecz gdy wszedł do klatki niedźwiedzia, wystraszył się i nie dał rady.
Następnie poszedł Polak, przeleciał przez most, wpada do klatki, nagle słychać stuki, huki, aż klatka skacze. Po jakiejś godzinie z klatki wychodzi zziajany, zdyszany i podrapany Polak i pyta:
- Ty, diabeł, to gdzie jest ta Indianka, której mam uściskać łapę?



Trwa sesja na akademii medycznej. Z sali wychodzi smutny student i wnet otaczają go koledzy z grupy:
- Zdałeś?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo mi zadał takie głupie pytanie.
- Jakie pytanie?
- "Co trzeba mieć, aby zrobić lewatywę?".
- I co odpowiedziałeś?
- Dupę.



Przychodzi facet do lekarza siada i mówi:
- Panie doktorze, przychodzę przedwczoraj do domu, wchodzę do sypialni, a tam żona z kochankiem. Wstała, zaprowadziła mnie do kuchni i mówi: Nie denerwuj się, zrobię ci kawę. Wczoraj przychodzę do domu i znowu ta sama sytuacja - żona mnie do kuchni i znowu kawę proponuje. Dzisiaj wszystko się powtórzyło...
Na to lekarz:
- Panie, a co mnie obchodzi, że panu żona rogi jawnie doprawia?
- A nie, panie doktorze, ja nie o to! Chciałem się tylko dowiedzieć, czy ja tyle kawy mogę pić...


Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu, krzyczy na całe gardło:
- No żesz jasna cholera, gdzie?! Pytam was - gdzie jest ta zapyziała wiosna, w dupę jeża? Co za posrany kraj! Gdzie dziewczyny, przebiśniegi, świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron - gdzie to kurde wszystko jest?! A odwilż kiedy wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba nawala, jakby im tam w górze kompletnie palma odbiła... A niby ponoć wiosna już jest... Tia ja, łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, dżizajs!
A ludzie, słysząc kocie krzyki, uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie:
- Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie... Kotów nie oszukasz!
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kącik Humoru

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości