przez Dorotka » 18 lutego 2013, o 13:59
Jakie jest najszybsze zwierze na świecie ?
- gepard
A jaki jest najszybszy ptak na świecie ?
- ptak geparda
Facet u bram niebios. Św. Piotr mówi do niego:
- Zanim wejdziesz opowiedz mi jakiś swój dobry uczynek.
- Wiec to było tak. Jechałem do domu i przy drodze zauważyłem bandę motocyklistów znęcających się nad dziewczyną. Ona była przerażona, krzyczała o pomoc. Nie mogłem tego ignorować, zresztą nienawidzę takich brudnych typków, więc wziąłem łyżkę do opon i ruszyłem w ich stronę. Stanęli wokół mnie i jeden z nich krzyknął; "Zmiataj stąd, albo będziesz następny". Ja, nie bojąc się, przywaliłem z całej siły w twarz największemu z nich i krzyknąłem: "Zostawcie tą biedną dziewczynę w spokoju! Albo pokażę wam, co to jest prawdziwy BÓL, wy chorzy degeneraci!"
- No, no, no! Twoja odwaga jest imponujące. A kiedy się tak popisałeś?
- Jakieś trzy minuty temu.
Siedzi facet przy grobie i krzyczy:
- Dlaczego musiałeś umrzeć! Dlaczego musiałeś umrzeć! Dlaczego musiałeś umrzeć!
Podchodzi drugi i pyta
- Panie Kogo pan tak żałuje? Ojca, syna?
- Pierwszego męża mojej żony.
5.00 rano, dzwoni telefon. Odbiera mąż i słyszy:
- Klinika?
- Nie, mieszkanie prywatne.
Po 5 minutach znowu telefon.
- Klinika?
- Nie, mieszkanie prywatne!!!
Znowu po 5 minutach dzwoni telefon. Wkurzony facet odbiera:
- Klinika?
- No k***a mówiłem że nie!
- Co ty Mietek kumpla nie poznajesz? Tu Zdzich, pytam czy strzelimy sobie klinika z rana?
Dialog
- Ożenisz się ze mną?
- Nie.
- To złaź!!!!!
Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego wieczoru, po
kolacji
Henryk wychodził do ogrodu, siadał na swoim ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie. Przysiadła się i zaczęli rozmawiać. Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem:
- Wiesz o czym już całkiem zapomniałem?
- O czym?
- O seksie.
- Ty stary pierniku! Nie stanąłby ci nawet gdybyś miał przyłożony pistolet do głowy!
- Wiem ale było by miło gdyby ktoś potrzymał go chociaż w ręce. I Stefania zgodziła się. Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła jego pomarszczonego fi**ka do ręki. Od tego czas co wieczór spotykali się w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym miejscu. Zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go szukać. Znalazła Henryka w najdalszym kącie ogrodu a jego fi**ka
trzymała w ręku 89-letnia Zofia. Stefania nie wytrzymała i krzyknęła ze> łzami w oczach:
- Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja nie mam?!
- Parkinsona...
Szara komórka przypadkowo znalazła się w mózgu mężczyzny.
Wszędzie ciemno, pusto, ani śladu życia.
- Huhu! - woła komórka.
Żadnej odpowiedzi.
- Huhu! - woła ponownie.
Wtem, zjawia się inna szara komórka i pyta:
- Zwariowałaś? Co tu robisz całkiem sama? Chodź, wszystkie jesteśmy na dole!
- Panie Stefanie, jak panu nie wstyd? 50 lat pan z żoną przeżył i teraz pan ją zostawia i żeni sie z jakąś 20-latka? Czy pan zwiariował?
A czego pan się czepia? Wie pan jak to co wieczór z żoną było?
Validol jej podaj. Herbatki zaparz. Przykryj, odkryj! Przełącz kanał w TV itd.
A z młodą to tak: wieczorem wyjdzie, rano wróci...........człowiek całą noc spokojnie śpi.
Pali kogut skręta. Podchodzi kurczaczek:
- Kogut, cio maś?
- Maryche palę...
- Daj pociagnać.
- Masz, tylko uwazaj, bo to mocny sprzęt jest.
- OK! [wssfffffsffff...] - zaciagnał sie mały.
- No i jak kurczak, czujesz coś?
- Nic nie ciuje.
- No to masz jeszcze jednego.
- OK! [wssfffffsffff...] - zaciagnął sie mały po raz drugi.
- No i jak kurczak,czujesz coś?
- Nić nie ciuje.
- No co jest - mysli kogut - a, kurde - zrobię mu super skręta! - Zawinął kogut prawie cały sprzęt jaki miał w gazetę i dał kurczakowi.
- [wssfffffsffff...]
- No i jak kurczak, teraz czujesz coś?
- Nić nie ciuje.
- No żesz k***a, jak to nic nie czujesz?!
- Nić nie ciuje, nie ciuje dziubka, nie ciuje śksidełek, nie ciuje nóziek...
Idzie dróżką lis. Nagle z krzaków wyskakuje banda rozwydrzonych, wyrośniętych wilczątek. Po chwili lisek dostał wp*erdol, stracił komórkę, portfel i pobity uciekł sromotnie.
Idzie miś. Scenariusz podobny. Miś trochę się stawiał ale efekt ten sam - obrobiony i sponiewierany uciekł.
Idzie zajączek wielkanocny niosąc koszyczek z pisankami.
Wyskakują wilczki, a zajączek jak nie zawinie koszyczkiem, sruuuu jednego, drugiego, n-tego, kopem poprawił i wilczątka skowycząc zbiegły.
Morał: Jak masz jaja to zawsze sobie poradzisz.